„Kiedyś” to matki miały lepiej. Serio?
Zdajecie sobie sprawę, że jeszcze nie tak dawno, bo 30 lat temu, matki, które nie miały pokarmu lub nie mogły karmić dziecka piersią z innych przyczyn, zwracały się o pomoc do innej kobiety, by móc mu zapewnić pożywienie? Czy możecie sobie wyobrazić, że dzieci siedziały przez kilka godzin razem w kojcu, wymieniały się smoczkami, świetnie się przy tym bawiąc, a w tym czasie matki siedziały obok i, spoglądając na dzieci, gadały, popijając ciepłą kawę z fusami, którą wystały rano w kolejce? Że dzieci w swoim pokoju układały klocki, a matki siedziały na kanapie z mężami?
Nie odczuwały presji bycia fit. To, że kobieta tyła po ciąży uważano za normalne, a mąż całował uroczo brzuszek, mówiąc: „ Będę mieć więcej do kochania”. Nie zastanawiały się nad tym, czy są dobrymi, czy złymi matkami, kierowały się instynktem, czerpały z doświadczenia babć, rodziny. Bez wujka Google. Z toną pieluch do prania, gotowaniem i przecieraniem zupek i kombinowaniem, jak zrobić super obiad „z niczego”, miały czas spotykać się z koleżankami. Matki były jakie były i nikt ich z tego nie rozliczał. Robiły to, co uważały za słuszne.
O tym, jakie były albo nie były dyskretnie podpowiadają nam codziennie gazety, media. Nosimy ciężar „złego dzieciństwa” i za wszelką cenę chcemy nadrobić to, co nam odebrano. Troszczymy się o nasze wspaniałe dzieci, kontrolujemy je, o wypuszczeniu ich samych na plac zabaw nie ma mowy, nawet w piaskownicy każdy rodzic stoi nad dzieckiem jak słup. Przecież ono w każdej chwili może sobie zrobić krzywdę – a to zatrzeć piaskiem oko, a to posypać piaskiem głowę, a to złamać rękę… Do lasu iść nie może, do parku nie może, bo złodzieje i pedofile, komunikacją miejską miejską tez nie… Na każdym kroku czeka niebezpieczeństwo. To co dziecko ma robić?I ta biedna matka, zestresowana swoimi, już i tak za bardzo czarnymi myślami, martwi się jeszcze na zapas…Dziecko nagle zachorowało, a Ty musisz pilnie biec do biura na spotkanie i nie możesz wziąć zwolnienia. Pukasz do sąsiadki: „ Nie mogę”, pukasz do drugich drzwi, też słyszysz odmowę.
Nikt mnie nie przygotował do macierzyństwa
Nikt mnie nie ostrzegał, że dzisiejsze macierzyństwo nie polega tylko na wychowywaniu dziecka, że to jazda bez trzymanki w ciągłym stresie. Czasy są takie, że bez względu na to, co wybierzesz, i tak będzie źle. Ocenianie, dostosowywanie się. Zostajesz w domu z dzieckiem – źle. Pracujesz, wychowujesz dziecko, zajmujesz się domem i jeszcze chcesz mieć czas dla siebie – źle, przecież za mało czasu poświęcasz rodzinie. +10 kg na wadze, to nic, że poród masz już dawno za sobą – chyba powinnaś już schudnąć, co z tego, że Tobie ta lekka nadwaga wcale nie przeszkadza. Nie ma znaczenia, co Ty czujesz. A kiedyś mamy żyły w grupie, solidarnie, razem. Bez facebooków, Internetów, spędzały ze sobą czas po prostu na dworze.
Przestań się starać dla innych – i tak dowiesz się, że jesteś patologiczna i toksyczna. Każdy Twój ruch zostanie opisany i zbadany, aż w końcu okaże się, że jednak skrzywdziłaś siebie i rozczarowałaś się swoim macierzyństwem. Olej – bądź szczera, autentyczna, kochaj do granic możliwości, niezależnie od tego, czy dziecko będzie ze szkoły przynosić uwagi, czy medale. Zawsze towarzysz dziecku, nie martw się, czy zdążysz ugotować obiad na czas. Zamiast krzyczeć: „Nie mam czasu, mam dosyć!”, powiedz raczej: „Kochanie, nie mam siły, proszę, pobawcie się sami, albo zjecie dzisiaj pierogi z garmażerki”. Odpuść!
„Kiedyś” to matki miały lepiej
Nie idealizuję dzieciństwa z lat 70., 80. Miało wiele wad, ale to temat na inny wpis. Nie ma tu co gloryfikować przeszłości. Tylko że dzisiaj mamy wybór, możemy żyć w zgodzie ze sobą w większym stopniu niż nasze mamy, mamy też więcej wolności (choć nadal jest tu dużo do zrobienia). Całe szczęście idealny wzerunek macierzyństwa zaczyna się rozsypywać, coraz częściej mamy odwagę mówić, jak jest i zaczynamy odpuszczać. Istnieje wybór… Uczymy się iść własną drogą i kierujemy się intuicją. Czy słusznie? Tak, o ile nie ulegniemy kolejnej modzie…..A może po prostu narzekam?
Ania Kalemba
21 września 2016 @ 14:37
Świetne podejście do tematu 🙂
Olomanolo.pl
21 września 2016 @ 11:48
Nasze mamy nie miały internetu i tego im serdecznie zazdrodszczę 🙂