Kotlina Kłodzka – atrakcje turystyczne nie tylko dla dzieci
Uwierzycie, że nigdy nie przepadałam za górami? Wakacje zawsze spędzałam nad morzem lub jeziorem, a góry kojarzyły mi się tylko z zimą, sankami i jazdą na nartach. Po kilku latach zresztą, po wypadku, zrezygnowałam i z nart, i z gór. Bo jesień, bo zima, bo zimno, bo wilgotno, bo trzeba wchodzić… Dopiero po 20 latach, oglądając zdjęcia innych, zaczęłam się zakochiwać w widokach, w naturze i powoli przekonywać się do gór. Zdałam sobie sprawę, że są tajemnicze, nieobliczalne i piękne!
Gdy dostałam zaproszenie na Camp Be Off od Hotelu Fryderyk w Dusznikach Zdroju, nie wahałam się ani chwili. W końcu mogłam spędzić pięć dni z osobami, które znam „z internetów” i naprawdę lubię. Będziemy mogli pobyć razem, w końcu poznam bliskie okolice i zapoznam się z Sudetami.
Blogerzy uczestniczący w Camp Be Off: Kasia i Fab, Żaneta i Bartek, Agnieszka i Wojtek, Kasia, Adam i Paula, Natalia i Bartek, Jacek z Martyną.
Ania, główna dowodząca całego zamieszania, postarała się, żebyśmy nie się nudzili i naprawdę skorzystali z tego, co w okolicy najlepsze. Oczywiście, nie na wszystko starczyło nam czasu, ale postaram się przedstawić Wam atrakcje, z których korzystaliśmy – może znajdziecie wśród nich coś dla siebie.
Dzień pierwszy
Nie ma to jak wyjazd z Wrocławia. Zgarnęły nas Angelika wraz Kasią. W takim towarzystwie podróż minęła błyskawicznie, a w dodatku dziewczyny pomogły mi zwalczyć tęsknotę za dziećmi i wyrzuty sumienia. Dzięki, dziewczyny!
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, czekała na nas niespodzianka – ręcznie robione czekolady Chocolissmo (pycha) Istne arcydzieło, aż szkoda było jeść. Wieczorem wzięliśmy udział w grze strategicznej. Musieliśmy poszukać kartek w danym kolorze i rozgryźć szyfr. Zabawa po ciemku, tylko przy świetle latarki ze smartfona – to było coś! Po skończonej zabawie czekało na nas ognisko i wieczorny seans filmowy.
Dzień drugi
Całe szczęście, że mogłam długo spać. Każdego poranka mieliśmy do dyspozycji pożywne śniadania z Dobrej kalorii oraz dania na ciepło. Wiadomo, jakie śniadanie, taki cały dzień, więc pełnowartościowy poranny posiłek i baton na drogę gwarantowały mi energię do końca dnia.
Pierwszy dzień atrakcji – pojechaliśmy na spływ pontonowy Nysą Kłodzką organizowany prze SKi Raft. Myśleliśmy, że będzie to atrakcja w rodzaju „rwącej rzeki” (nie miałam pojęcia, jak to może wyglądać, więc pracowała wyobraźnia, sami rozumiecie – rzeka, pontony – dużo emocji!), okazał się jednak spokojną przeprawą. Polecam każdemu taką wyprawę, niesamowite widoki to jedno, a relaks i wyciszenie – drugie.
Po spokojnym spływie czekała na nas gra. Zostaliśmy podzieleni na grupy i przykuci do krzeseł w komnatach, które musieliśmy opuścić w ciągu godziny. Wraz z Kasią i Angeliką stworzyłyśmy nowe wyjście i rozwaliłyśmy system!
Nie wiedziałam, że zaledwie dwie godziny od Wrocławia znajduje się miejsce wyjątkowe na skalę europejską. Piękne miniaturowe rzeźby, wspaniały ogród – naprawdę warto się tam wybrać o każdej porze roku. Szczególnie niezwykle to miejsce prezentuje się wiosną – o tej porze roku możemy podziwiać nie tylko miniatury z całego świata, ale i kwiaty. Ten ogród naprawdę warto zobaczyć. Dzieci na pewno nie będą się nudzić, szczególnie że na terenie obiektu znajduje się też plac zabaw, można więc spędzić tam cały dzień. Muszę dodać, że miejsce dodatkowo zyskuje ze względu na osobę właściciela. Pan Zbyszek jest osobą z pasją, widać, że Minieuroland to jego dziecko, z którego jest bardzo dumny. Oby więcej takich ludzi w naszym kraju!
Więcej przeczytacie też u Angeliki
Do torfowiska pojechaliśmy Dusznickim Expresem, w którym przemiły pan przewodnik opowiadał nam o historii Dusznik Zdroju. Tak przy okazji, jeżeli będziecie na miejscu, korzystajcie z pomocy przewodników. Niby jest nawigacja, Wikipedia, ale nic nie zastąpi rozmowy z drugim człowiekiem i skupienia się na historii. To naprawdę wzbogaca.
Kolejnymi przystankami były: Nartorama, Zieleniec i Schronisko Masarykowa.
W Zieleńcu nie byłam już bardzo dawno i muszę powiedzieć, że miejsce bardzo się zmieniło. Przede wszystkim to raj dla narciarzy i fanów górskich wycieczek. Wyciąg narciarski oraz cała infrastruktura zmieniły się nie do poznania. Gdy tylko spadnie śnieg, na pewno tam pojadę!
Kartki
Wieczorem wraz z Kasią robiłyśmy kartki dla dzieci z hospicjum. Naprawdę odprężająca praca – na handmade nigdy nie ma czasu, a to coś, dzięki czemu naprawdę można się zrelaksować. Teraz już wiem, skąd w Kasi tyle spokoju ;). Cel akcji był bardzo szczytny, a zasponsorował ją pan Wiesław Bakanowicz z firmy Regalia, twórca superszybkiej patelni. Serio, mięso z kurczaka przyrządza się na niej w dwie minuty, a warzywa jeszcze szybciej. Gdybym tego nie widziała na własne oczy, to bym nie uwierzyła!
Podobno jest w niej złoto. Szukałam i szukałam, ale nie znalazłam. Może Wam się uda, ale wiecie… Jakby co, to podzielicie się za informację? 😉 Bez względu na to, czy cenny kruszec jeszcze da się w kopalni odszukać, warto zwiedzić ją z przewodnikiem. My mieliśmy to szczęście, że pani, która nas oprowadzała po kopalni, opowiadała w bardzo ciekawy sposób i potrafiła rozbawić nas do łez.
*Żeby wejść z przewodnikiem, kupcie wcześniej bilet przez internet.
Miejsce to stworzyło małżeństwo, które wyprowadziło się z Wrocławia w góry i od 30 lat uprawia aronię. Zazdroszczę ludziom takiej pasji i odwagi. Przeniesienie się z miasta na wieś to naprawdę duże wyzwanie.
Dowiedziałam się, że Polska jest głównym eksporterem aronii. Owoc ten ma liczne właściwości lecznicze, obniża ciśnienie, dobrze wpływa na odporność, poprawia stan skóry… Zupełnie jej nie doceniałam, dlatego zaopatrzyłam się w porządny zapas soków i dżemów.
Na koniec pobytu Hotel Fryderyk przygotował dla nas jeszcze jedną atrakcję, mianowicie bankiet ze wszystkimi sponsorami (Jantoń – producent wina MONTE SANTI, Wiesław Bakanowicz) i partnerami wydarzenia Camp Be Off (The Secret Soap Store, Słodkie Czary Mary S.C., Rodzinna Wytwórnia Makaronów Fabijańscy, Dobra Kaloria, Serowarnia Wilkanów, Zmiany Zmiany, Chocolissimo, Snails Garden Skalmowscy, Klaster Wołowina Sudecka).
*w obiektywie Mamlife
Na pewno będziemy odwiedzać Kotlinę Kłodzką. To tak blisko Wrocławia, że grzechem by było jej nie zwiedzić, zresztą jest tam co robić. To, co Wam przedstawiłam, to tylko namiastka atrakcji. Mam zamiar pojechać tam z dziećmi, zobaczymy czy im się spodoba. To doskonałe miejsce na odpoczynek od pędu i stresu! Do zobaczenia w Kotlinie Kłodzkiej!
PS Zdjęcia Szymon Kożuch LIFE MANAGERKA , MAMALIFE I JA 🙂
Emilia Mańk
21 listopada 2016 @ 11:00
Cudowności! Chyba wiem, gdzie będę planować następną wycieczkę po Polsce 😀
Pani Woźna
16 listopada 2016 @ 08:43
Uwielbiam te rejony. Byłam z 3/4 razy 😉
Ania Kalemba
16 listopada 2016 @ 08:03
Ale supcio! Kolejny dowód, że cudze chwalicie swego nie znacie 🙂