Minimalizm to nie tylko białe ściany
Kiedyś zdecydowanie lubiłam rekompensować sobie długi czas przebywania w pracy zakupami w centrach handlowych, wpadać do sklepu i wydawać kasę na ciuchy. W końcu człowiek z korporacji musi gdzieś zostawić te swoje pieniądze… Zamiast mnie cieszyć, zaczęły stwarzać problemy i były źródłem stresu. Nie mogłam sie zdecydować, czy chcę wypić sok, czy kawę, którą szafkę wybrać do salonu, którą książkę… Wszystkiego było dużo… za dużo…Nie byłam jakoś przesadnie uzależniona od zakupów, raczej nie widziałam innych możliwości spędzenia czasu. Pędziłam i żyłam od zadania do zadania. Nie wiem, dlaczego tak patrzyłam na świat, dopiero dzieci wyzwoliły we mnie większy apetyt na życie. Na szczęście.
Przyznaję, że adrenalina, wieczny stres, konsumpcja, bywanie, bezmyślnie wyciąganie ręki po kolejne rzeczy, nie były dla mnie dobre. Jak pelikan łykałam slogany reklamowe. I pojawiała się kolejna zbędna rzecz, która lądowała na półce tylko po to, żeby poprawić mi nastrój, chociaż na chwilę. Po jakimś czasie dotarło do mnie, że wcale tego nie potrzebuję, że nie chcę już dłużej żyć w iluzji, że kolejna torebka da mi 5 minut szczęścia. A co, jeśli nie będę mieć pieniędzy, będę chora? Jak wtedy będę czerpać satysfakcję z życia?
Ile można?
Życie w stresie, z „trudnym” dzieckiem, z którym, umówmy się, nie będzie lepiej, spowodowało, że nie mam czasu żyć byle jak. To, co mam, nie może destrukcyjnie wpływać na każdy aspekt mojego życia. Nie mam czasu na przelotne znajomości, stresowanie się wszystkim… Tak powoli zaczęłam oczyszczać swoją przestrzeń tak w domu, jak i w życiu.
Wolę pójść z przyjaciółmi na obiad, zamiast godzinami gadać na fb. Lepiej też kupić jedne dobre buty, niż kilka par tanich, które tylko zajmują mi miejsce w szafie, bo i tak ostatecznie ciągle noszę te same. Chcę wypić dobrą kawę. Chcę, żeby moje życie było ciekawsze.
Minimalizm – o co tu chodzi?
Białe ściany, czarno-biały dywan z Ikei, drewno, koniecznie lampa z kablem, która króluje na Instagramie. Skandynawski styl, czysty, biały, zimny… Żaden inny, tylko ten, bo minimalizm jest teraz modny. Co z tego, kiedy istnieje tylko na zdjęciach, a nie w głowie?
Przedmioty nie mogą wpływać na to, kim jesteśmy. To tylko miły dodatek. Uwielbiam otaczać się ładnymi rzeczami. Wpływają na moją psychikę oraz nastrój. Nadal cieszy mnie każdy wyczekany dodatek, który ląduje w moim domu. Często kosztuje dużo. Ale nie muszę mieć go teraz, zaraz, i nie decyduje o moim szczęściu, tylko je dopełnia.
Czytanie książek, wychodzenie imprezy, spotykanie się z wieloma ludźmi – każdy ma wobec mnie oczekiwania, którym ja nie mam siły sprostać. Wypisuję się z wyścigu. dążenia do perfekcji i dbania o każdy szczegół mojego życia. Przez to nie żyję tak naprawdę uważnie. Nie chłonę dni, tylko przebiegam sprintem i nie zauważam nic, tylko skupiam się na mecie… A ja chcę się zatrzymać i poczuć zapach mokrego asfaltu, chcę wypić w spokoju kawę, patrząc na białą ścianę. Nie potrzebuje tego pędu. Wybieram jakość, a nie ilość.
Minimalizm to nie tylko białe ściany
Jestem uważna, ciekawa, nieoceniająca. Interesuje się światem. Stres, który towarzyszył mi każdego dnia i presja z każdej strony, by mieć, zrobić, negatywnie wpływa na pamięć.
Jak przeżyć listopad, by było psychicznie łatwiej? | Primo CappuccinoPrimo Cappuccino - Blog pilota wycieczek: o Włoszech, Slow Life i dobrej kawie.
9 listopada 2016 @ 11:56
[…] . Jeśli potrzebujesz dodatkowej motywacji, polecam Ci tekst Elwiry z bloga Jak ona to robi: Minimalizm to nie tylko białe ściany. I nie, wcale nie o wnętrzach jest tam mowa 🙂 […]
Rudoróż
19 sierpnia 2016 @ 10:53
Wszyscy o tym piszą i mówią, ale mało kto to robi (:
Świadomość że zamiast nabywać kolejne przedmioty można się czegos nauczyć albo zgromadzić wspomnienie czy doświadczenie jest uwalniająca. Czasem tylko trudno nam to przychodzi, bo jesteśmy nastawieni na natychmiastowość – a zakupy dają taki efekt instant. O wiele trudniej jest poświęcić na coś czas i energię. Ale za to jaki rezultat satysfakcjonujący ?
Ania Kalemba
18 sierpnia 2016 @ 11:52
Przepięknie napisane. Zgadzam się w 1000% 🙂
bastalena I Owsianka & Kawa
17 sierpnia 2016 @ 12:22
Po tytule myślałam, że będzie to kolejny wpis wnętrzarski, a tu proszę taka miła niespodzianka. I jak pięknie napisane 🙂
Ściskam!
Małgorzata Gołębska
17 sierpnia 2016 @ 11:37
Super napisane, ja również po tym, jak na świecie pojawił się Kuba zmieniłam swoje nastawienie i podejście do wielu rzeczy. Każdego dnia cieszę się, że mój syn tak pozytywnie wpłyną na moje/nasze życie.
Olga Pietraszewska
17 sierpnia 2016 @ 11:24
Gdybym mogła, podpisałabym się pod każdym zdaniem tego wpisu.
Jak ona to robi
17 sierpnia 2016 @ 14:26
Wystarczy komentarz. Dzięki 🙂
Kamil Nowak
17 sierpnia 2016 @ 09:15
Pisz o tym jak najczęściej 🙂
Jak ona to robi
17 sierpnia 2016 @ 14:25
Mam wrażenie, że teraz wszyscy o tym piszą 😉 Ale, dzięki za feedback