Niezaprzeczalne oznaki, że jesteś wspaniałą mamą, nawet jeśli czujesz, że nie jesteś
Szlag czasami człowieka trafia, kiedy wraca z warzywniaka i widzi taką Ankę, która wyskakuje z samochodu w obcisłych spodniach z modnym botanicznym motywem, w szpilkach, z nienaganną fryzurą i tak białym uśmiechem od ucha do ucha, że aż bije po oczach. I jeszcze to jej opanowanie i spokój… A dziewczyna nie ma lekko, bo jej dzieci są energiczne! Naprawdę można przyznać jej medal za cierpliwość. A ja – opanowana i niewzruszona podrygami żwawego Arturka – zastanawiam się, czy potrafi jeszcze zmarszczyć czoło.
Ale kiedy kochana Anka pewnego dnia wyszła (a raczej wybiegła) z klatki, krzycząc na swojego męża „Mówiłam ci tyle razy…”, zagłuszyła chyba hejnał mariacki. Mnie ogarnął ze stresu zimny. Jakoś niezręcznie było mi słuchać jej wybuchów złości, tak automatycznie chciałam podbiec do niej, żeby ją przytulić i powiedzieć jej, że jest dobrze, że ja też tak mam. Jednocześnie – i to będzie okropne to, co teraz napiszę –poczułam też ulgę, że takie zachowanie nie dotyczy tylko mnie… Sama często nie wyrabiam na zakręcie, gdy przemęczenie daje górę, i potrafię „zboksować” słownie mojego męża zupełnie bez powodu… Nagle Anka spojrzała na mnie swoimi szklistymi oczami, wybiegła z samochodu, wzięła mnie za rękę i jednym tchem wydusiła z siebie: „Kurwa, nie daję rady”.
I ja też czasem nie daję rady, kochana. Zobacz sama: od rana do wieczora zapierdzielam jak szwajcarski zegarek, odwożę i zawożę dzieci, pilnuję, żeby dojadły buraczki, bo w końcu to samo zdrowie. Zabawy w berka już przestały mnie interesować, a układanie puzzli po raz setny i odpowiadanie dziecku, gdzie w książce leży kotek i jaki odgłos oddaje piesek, przypomina raczej recytowania wierszyka z pamięci. A jeżeli to do Ciebie nie przemawia – czytaj dalej.
Wyczerpanie
Jestem przemęczona i że walka z niepełnosprawnym dzieckiem w ciągu tych 7 lat wymieliła mnie jak pralkę. Jestem też wyczerpana codziennym zmywaniem podłóg, wstawianiem prania, gotowaniem waniliowej kaszki… A jeśli nie deleguję obowiązków, bo myślę, że każdy zrobi to gorzej ode mnie, to robi się ich jeszcze więcej. Ja się na to nie godzę! Mój mąż tak samo jak ja prowadzi gospodarstwo domowe i wychowuje dzieci. I zarówno jemu, jak i mnie wyczerpują się bateryjki. W takiej sytuacji się kładę, wyjeżdżam, odpoczywam. Też tak zrób – nie deprecjonuj swoich umiejętności ani swojej kobiecości.
Intuicja
Warto czytać i dowiadywać się nowych rzeczy. Sama śledzę badania naukowe dotyczące rozwoju dziecka, bo to mnie interesuje. Taka ciekawska ze mnie istota. Lubię wyciągać wnioski i poprawiać swoje błędy wychowawcze, ale nie doprowadzam do tego, że książki czy mądrość innych ludzi przysłaniają moją intuicję.
To tak jakby każdy mówił mi, że mam nauczyć się tańczyć, chociaż brak mi poczucia rytmu. Pewnych cech nie da się zmienić, pozostaje nam to zaakceptować. I wyluzować. Czytaj mądre książki o rozwoju dzieci, ale nie ucz się każdej linijki na pamięć. Przecież to Ty znasz swoje dziecko i siebie.
Nie porównuj
Jeśli okaże się, że dziecko sąsiada nauczyło się chodzić, chociaż moje nie, to nie znaczy, że coś jest nie tak. Mój Kuba potrafi już płynnie czytać i pisać, a inne dzieci nie… Trzeba zrozumieć, że każdy jest inny, wyjątkowy i rozwija się we własnym tempie. Kochamy dzieci za to, że są indywidualnościami.
Kiedy obwiniam się o to, że jestem złą matką i daję ciała w każdej materii, automatycznie potrafię samą siebie zganić. Przecież na drugi dzień wyjdzie słońce! Tak naprawdę uwielbiam być mamą, uwielbiam moje dzieci i rodzinę. Uważam, że każdego dnia jestem bohaterką, która walczy z upiornymi myślami i cieszy się z tego, że dała radę. Ty pewnie też możesz to o sobie powiedzieć, prawda?
Ania Kalemba
24 maja 2017 @ 21:31
No po prostu Cię uwielbiam! Za tę normalność! 🙂 Mówiłam to pewnie z 1000 razy 🙂 Ale co tam! 😀