Okiem mamy, czyli moje kadry codzienności
Moje życie przypominało ostatnio Formułę 1. Żyłam szybko, nieuważnie, wciąż się spiesząc, ledwo łapiąc oddech. Odhaczałam kolejne dni, dziwiąc się, że „Wow, jest Wielkanoc!”, zdmuchiwałam świeczki na urodzinach dzieci, później lato, wakacje, jesień i znowu Święta. Wieczny pośpiech, od gabinetu do gabinetu. „Pośpiesz się, bo nie zdążymy na zajęcia”. Zdrowie też nas jakoś nie rozpieszczało: styczeń luty, marzec – wciąż choroby, Zamiast na wymarzone buty i podkład ostatnie oszczędności wydaję w aptece, za to na pocieszenie otrzymuję od pani maść na odleżyny.Walczyłam o przetrwanie, bo siedzenie w domu z dziećmi było dla mnie jak więzienie, tylko że nie było wiadomo, ile mi jeszcze zostało odsiadki…
Choroby dzieci to nie łatwy czas dla matki. Budujesz sobie jakieś wyobrażenie o macierzyństwie, chcesz mieć fajną rodzinę i dobre relacje, ale po kilu tygodniach dzieci zamieniają się w małe wilkołaki, które wysysają całą energię, nie masz siły na piękne śniadania, jak z Pinteresta, słuchanie, zabawy, nawet picie kawy przestaje być najmilszym przerywnikiem dnia. Po dłuższym czasie siedzenia w takich warunkach machasz ręką na to, że Twoje dziecko sprawdza, ile mleka zmieści się w Twoich nowych butach. Przestajesz patrzeć na goniące terminy, współpracę oraz wszystko inne. Pracujesz po nocach, bo tak trzeba… Ja w końcu odpuściłam.
Tak sobie myślę, że w tym czasie, nie mając na nic siły, zyskałam uważność, wyobraźnię oraz rozbudziłam swoją kreatywność, wyklejając jajka wielkanocne. „Mamo, zrobiłem, zobacz, jak pięknie!”, krzyczy do mnie mój młodszy syn. Pieczemy ciasta. Tańczymy, biegamy, bawimy się. Poznajemy się nawzajem. Zauważam, że młodszy jest typem „Zosi Samosi”, jest operatywny, sprawny i konkretny. Starszy to wrażliwa dusza, woli chłonąć dźwięki muzyki, niż grać w piłkę.
Zatem, kiedy już nie wiesz, co zrobić ze sobą i z dziećmi, i masz wszystkiego dosyć, wyłącz telefon, laptop, Facebooka, odsuń plany i organizację, zostaw tę stertę prania. Stań się na chwilę najlepszym kompanem oraz gadżetem dla swoich dzieci. Bo to, co jest teraz, jest ważne Bo to relacje są najważniejsze w życiu!
Pierwsze selfie 😉
Typowa niedziela – lenistwo na kanapie 🙂
W końcu odważyłam się powrócić do mojego „naturalnego” koloru włosów. Dziwnie mi trochę, ale chyba jest ok?
Moje odkrycie – olej z pestek dyni, nerkowce i ser kozi. Połączenie tych wszyskich składników, daje niesamowite doznania smakowe . PYCHA!
Chwila nie uwagi i dorwali mój telefon. 😉
Kiedy już masz już dosyć siedzenia w domu, to zaczynam robić dziwne rzeczy 😉
Nie tylko mi, odbija palma 😉
Więcej naszych kadrów znajdziecie na I N S T A G R A M I E
oraz na
S N A P C H A T @jakonatorobi
Olomanolo.pl
10 kwietnia 2016 @ 17:41
Pięknie napisane. Ja tez musiałam zwolnić, bo pośpiech, który mi towarzyszył na co dzień niszczył mnie od środka. Na szczęście jest już wiosna, a to oznacza mniej netu i więcej aktywności na zewnatrz:)
Świnka
7 kwietnia 2016 @ 21:15
Jakie świetne, 'uśmiechnięte’ zdjęcia! Przyjemnie się ogląda!
weronika | mavelo
7 kwietnia 2016 @ 09:35
Świetny ten nowy (stary :)) kolor włosów! Bardzo Ci w nim ładnie 🙂 A te Twoje małe chłopaki bardzo podobne do Ciebie! :)))
Jak ona to robi
7 kwietnia 2016 @ 11:36
Dziękuję.
Chłopcy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Adaś ma dużo ze mnie, ale kokieteryjny uśmiech ma po tacie. 😉 Najważniejsze, żeby byli podobni do siebie 😀
Blowerka
7 kwietnia 2016 @ 09:12
Kocham ❤
Jak ona to robi
7 kwietnia 2016 @ 11:35
🙂
Jan Machyński
7 kwietnia 2016 @ 08:50
Radek na ostatnim zdjęciu! <3 😀 Tak serio – gratuluję Ci, że tak wyluzowałaś i przestałaś się stresować pierdołami 😉
Ania Legenza
7 kwietnia 2016 @ 08:11
😀 Dziwne rzeczy są całkiem normalne! Serio!
Ja mam wrażenie, że potrzebuję takiego odłączenia o jakim piszesz przynajmniej raz w miesiącu. I już w ten weekend się całkiem udało, a noc z niedzieli na poniedziałek była taka, że jestem bardziej zmęczona niż przed weekendem. Pogodziłam się z takim obrotem sprawy, choć bywa, że te niedokończone zadania i ciągłe odkładanie ich na później bardzo mnie demotywują. Ale wtedy mam ochotę jeszcze bardziej skupić się na rodzinie i rzucić wszystko inne 🙂
Jak ona to robi
7 kwietnia 2016 @ 12:02
Mam podobnie.
Staram się, żeby weekendy były tylko dla nas, a telefon służył tylko do dzwonienia. Jeszcze jakiś czas temu, na weekend kasowałam aplikację Facebook i powiem Ci, że nie rozpraszałam się na bzdetach 🙂