Oszczędzanie zaczyna się w głowie
– Jakoś się rozeszło…
– Ale co? Gumka w majtkach?
– Nie, pieniądze. Uciekają jak bociany do Afryki.
Zawsze jest coś, co stoi na przeszkodzie, żeby zaoszczędzić 50 zł miesięcznie, nie mówiąc już o większych kwotach. Jednak aby zaoszczędzić w ogóle jakiekolwiek pieniądze, trzeba potrafić, a raczej nauczyć się, zatrzymywać przy dupie chociaż trochę kasy. Mało tego, powiem Ci, że czasami warto coś odłożyć, odczekać i kupić sobie to, co sobie wymarzyliśmy.
Wiem, że niektórym niezwykle trudno jest cokolwiek zaoszczędzić, nawet 50zł. W tym wszystkim jest jednak ukryty plan. Jego realizacja na początku mojej drogi była szalenie trudna. Zrozumiałam jednak, że jeżeli nie potrafię zaoszczędzić umownych 50 zł i dobrze ich „zainwestować”, oznacza to, że nie potrafię myśleć o finansach we właściwy sposób, moja inteligencja finansowa jest w opłakanym stanie i muszę coś z tym zrobić. Nawet jeśli będę mieć dodatkowych 1000 zł czy więcej, zawsze znajdzie się jakaś pokusa, żeby te pieniądze wydać. Sytuacja finansowa jest ważna, ale nie zapominam o tym, że kluczowa jest wytrwałość w dążeniu do celu, którą niełatwo osiągnąć, zwłaszcza, kiedy na Instagramie można zobaczyć tyle ciekawych produktów…
Nawyki, edukacja, świadomość wydatków – to rzeczy, które niewątpliwie pomagają mi panować nad własnym życiem. Czasem zdarza się nam jednak patrzeć na to wszystko pobieżnie i zastanawiać się wyłącznie nad tym, co jest teraz. Brak nam zdolności analizy i motywacji, traktujemy pieniądze jako narzędzie do zaspokajanie aktualnych potrzeb. „Pracuję, to mi się należy”. Owszem, tak właśnie jest. Sama lubię czasami wynagrodzić się za swój trud i pracę. W końcu po coś to wszystko robię, prawda? Pieniądze motywują, co tu dużo mówić. Lepiej być bogatym i nieszczęśliwym niż szczęśliwym, ale biednym. Są takie słowa, które wciąż gdzieś krążą i za nic nie chcą się od nas odczepić.
„Zasługujesz na to, nie zwracaj uwagi na ceny”. „Jeżeli czegoś potrzebujesz, musisz mieć to teraz”. „Zakupy to najlepszy sposób na poprawę nastroju”! „Wcale nie potrzebujesz listy zakupów”
Trzeba panować nad swoim budżetem. Sprawianie sobie przyjemności na zakupach to tylko pozorne pocieszenie, nowe rzeczy tyko na chwilę poprawiają naszą samoocenę i samopoczucie. Po jakimś czasie jednak znów zaczyna nas dopadać „głód” i rzucamy się w wir wydawania. Nie chodzi nawet o kupowanie drogich rzeczy. Można naprawdę wydać sporą kasę w ciucholandach, na bazarku ze zdrową żywnością, w kiosku…
Płacenie kartą
Ja nie mam głowy do tego, by w locie zapamiętać wszystkie transakcje, liczby i operacje. Owszem, są do tego specjalne aplikacje, ale jakoś nie potrafię ich używać w miejscu publicznym. Boję się, że ktoś mi wyrwie telefon – tak już mam. Kiedy jednak wypłacę sobie określoną kwotę z konta, zaczynam zupełnie inaczej przeliczać wydatki. Automatycznie przełączam się w tryb oszczędzania. Przy płaceniu kartą naprawdę można się zgubić. Dodatkowo wypłacam banknoty o dużych nominałach – inaczej ważą w dłoni. Działa to na podświadomość i muszę się dwa razy zastanowić, czy rzeczywiście chcę kupić daną rzecz.
Cele
Bardzo istotna sprawa. Dzięki celom zaczynamy motywować się do działania i rzeczywiście chcemy oszczędzić więcej pieniędzy, by spełnić swoje potrzeby i marzenia… Możesz pomyśleć: „Mnie nie stać na oszczędzanie…” Jeżeli tak jest, nie stać Cię też na kolejną nową bluzkę ;)!
Jeżeli nie motywują Cię wakacje i plaża, przelicz sobie swoją emeryturę (pewnie dostałaś rozpiskę z ZUS), wypłać taką kwotę z bankomatu i postaraj się z niej wyżyć przez miesiąc. Może to być ciekawa lekcja…
Czasami wystarczy obwieścić swój cel innym i zdeklarować się, że chcemy na coś oszczędzać. Pozwala to podjąć wyzwanie, a z takiego zobowiązania naprawdę trudno się wycofać.
Nie samym oszczędzaniem człowiek żyje
Wiem, że łatwo można popaść w paranoję liczenia i oszczędzania. Kiedy udaje się nam czegoś dokonać i widzimy rezultat, którym jest kasa na koncie, uzyskujemy dodatkową motywację. Warto jednak nie być sknerusem. Ty też zasługujesz na przyjemności. Przygotuj sobie listę i raz na miesiąc kup sobie coś, na co czekasz, nawet jeśli to coś naprawdę małego.
Sklepy
To czyste piekło. Z każdej strony, niczym wąż w raju, coś kusi nas wyprzedażami, promocjami… Pozostaje Ci zakryć oczy i przebiegać z punktu do punktu. Albo… jakoś sobie z tym poradzić, mieć świadomość i zrozumieć mechanizm. Bo kupić coś i tak musisz, a założenie worka na głowę nic nie da.
Zapachy, faktury, światło, zapach, wszystko, co ma kojarzyć się z danym sklepem, marką, bony lojalnościowe, newsletter – to triki, które pozwalają przykuć naszą (klienta) uwagę. Te ostatnie rzeczy nie są tak do końca złe, bo czasami można naprawdę sporo zaoszczędzić, ale niech to będzie zakup, który właśnie planujesz!
W H&M była na przykład obniżka o 20% na ciuchy dziecięce, którą wykorzystałam, bo akurat musiałam wymienić garderobę na wiosnę. Korzystanie z różnego rodzaju rabatów zawsze podnosi nasze morale, mamy poczucie satysfakcji, że coś zaoszczędziliśmy, ale, tak jak pisałam wcześniej, rzeczywiście oszczędzamy tylko wtedy, jeśli faktycznie potrzebowaliśmy tych zakupów. http://www.couporando.pl
O czym jeszcze warto pamiętać?
Lista zakupów – pokoloruj ją w kwiatki, zakreśl pachnącym długopisem. Niech będzie Twoim przyjacielem, a nie wrogiem!
Margines tolerancji – jeżeli planujesz oszczędzać na wakacje lub samochód, zakupy zawsze szacuj na 30%–40% więcej. Według psychologów nasze wstępne obliczenia są zwykle zbyt optymistyczne. Nazywają to heurystyką niedoszacowania.
I, co najważniejsze – jeśli masz zły nastrój – nie idź na zakupy!
Gry, lotto
Magiczne liczby: 19, 29.99… To nic, że tak naprawdę, zaokrąglając, będziemy płacić 20, 30 zł. Nasz mózg i tak widzi tę 1 albo 2jkę z przodu ;). Tak już niestety jest, że wygląda to ładniej. Kolejna „gra liczbowa” to zabieg na dziesiątkach: jeśli ceny to: 18 i 32 zł, klient będzie przekonany, że różnica między nimi jest większa, niż gdyby zobaczył 19 i 31.
Nie chodzi o to, żeby popadać w paranoję, warto jednak przyjrzeć się swoim wydatkom. Może się okazać, że wystarczy kilka zmian i będziesz mogła wyjechać na wakacje do Hiszpanii, a nie na wczasy nad jeziorem. Tak naprawdę na początku faktycznie trzeba dobrze poznać swój portfel, ale później idzie gładko. Pamiętajmy, że zarządzania finansami da się nauczyć. Jeżeli tego jeszcze nie zrobiłaś, to może najwyższy czas zacząć? Ja właśnie to robię. Co prawda późno, ale, jak to mówią, „na naukę nigdy nie jest za późno”. Wiem, że należy to do mnie – państwo i banki z pewnością nie będą mnie w tym zakresie edukować, bo mogłabym stać się dla nich za bardzo świadomym klientem ;).
Wojtek
4 maja 2018 @ 13:03
Zgadza się. Oszczędzanie zaczyna się w głowie i jak najbardziej można się tego nauczyć. Ja sam jestem tego przykładem. Dzięki książkom, filmom i pomocy innych osób zdobyłem wiedzę o finansach osobistych, którą dziś dzielę się na swoim blogu. Sądzę więc, że każdy też może w mniejszym lub większym stopniu pojąc podstawowe techniki dzięki, którym będzie w stanie regularnie oszczędzać i budować swój majatek.
Oczywiście zgodzę się również z twierdzeniem, że oszczędzanie to nie wszystko. Są ważniejsze rzeczy na świecie. Nie mniej jednak pieniądze odgrywają w naszym życiu ogromna rolę. Lepiej więc je mieć niż nie mieć. Warto więc jednak zainteresować się tematyka finansoów osobistych. Do czego gorąco zachęcam 🙂
Jak ona to robi
12 maja 2016 @ 20:09
Dziękuję 🙂
moneygrabbing
3 maja 2016 @ 13:44
Z tymi cenami to już przesada. 9.99, 19.99 itp. Raczej już nie działają na ludzi jak kiedyś i też słyszycie w sklepie: „przykro mi ale będę Panu tego grosika winna bo akurat nie mam”
Sharing is caring – kwiecień 2016 | Pani Money
3 maja 2016 @ 12:28
[…] klimacie finansowym Elwira z bloga Jak Ona to Robi napisała tekst w bliskiej mi tematyce o swoich codziennych sposobach na oszczędzanie. Przekonuje, że zarządzania domowym budżetem da się nauczyć, podaje przykłady działające na […]
LaMama.pl
26 kwietnia 2016 @ 07:44
A jak się ma dzieci to tych pokus do wydawania pieniędzy jest znacznie, znacznie więcej 😉
Oj jak ja nie lubię sknerusuów, rozumiem bycie oszczędnym, ale bez przesady…
Akurat niedawno stworzyłam sobie listę zakupów i jak uda mi się ileś tam zaoszczędzić to będę mogła kupić sobie i Hani parę drobiazgów poprawiających humor 😉
Zawsze kiedy idę do sklepu to robię listę zakupów, żeby o niczym nie zapomnieć i żeby nie kupić całkowicie niepotrzebnych rzeczy, których i tak później się nie zje
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 20:21
I właśnie o to chodzi.
Nie należę do sknerusów i raczej nigdy nie będę chodzić ubrana jak Steve Jobs 😀 Lubię o siebie dbać i ładnie wyglądać. Lubię też dobrze zjeść na mieście. Ale oczywiście, żeby wydać na to pieniądze muszę zaplanować wydatki tak, żeby z góry określić, że część środków przeznaczona jest na moje przyjemności. Oszczędzanie to nie skąpstwo, to świadomie dbanie o swoją potrzeby. 😉
Alicja
23 kwietnia 2016 @ 23:14
Masz rację, że wszystko zaczyna się w głowie i żeby zacząć oszczędzać dobrze jest zacząć właśnie od zmiany myślenia o finansach i samym oszczędzaniu. Myślę, że jak napisałaś ciekawym doświadczeniem byłoby spróbować wyżyć miesiąc z kwotą przyszłej emerytury. Jeśli nie zmienimy nic w naszej głowie i naszych finansach nasza emerytura będzie wyglądał raczej cienko …
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 20:27
Polecam każdemu zrobić takie doświadczenie. Dopiero wtedy, dociera do nas jak może wyglądać nasza przyszłość 🙂
Świnka
18 kwietnia 2016 @ 22:00
ja akurat z oszczędzaniem i kontrolowaniem budżetu nie mam problemu, trzymam pieniądze w ryzach 🙂 To naprawdę przydatna sztuka 🙂
Marta Wilk
18 kwietnia 2016 @ 11:26
Witaj. Dobry post! Oszczędzanie jest ważne. Nigdy nie wiemy co przyniesie jutro. Ja z mężem już za czasów narzeczeńskich wypracowaliśmy sobie tzw. puszkę ratunkową. Wielokrotnie pomogła nam gdy wyleciało coś niespodziewanego. Zasada jest taka, że do takiej skarbonki wrzucamy nie mniej niż 5 zł, górna granica nie jest określona. Możemy ją otworzyć tylko w ekstremalnych momentach. Np. nagła wizyta stomatologiczna, która przerodziła się w kanałowe leczenie z koniecznością założenia koronki na zęba. Takich sytuacji nie da się przewidzieć. Warto mieć zaskórniaki na tą ewentualność 😀
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 20:26
Wiem o czym piszesz. Ostatnio miałam nieprzewidzianą wizytę u dentysty i straciłam tyle kasy, że nawet nie chcę mówić. Ale masz rację w takich ekstremalnych sytuacjach warto mieć odłożone pieniądze „w skarpecie”
Olga | Gray Moka
18 kwietnia 2016 @ 10:41
Elwiro, możesz rozwinąć to zdanie: „Kolejna „gra liczbowa” to zabieg na dziesiątkach: jeśli ceny to: 18 i 32 zł, klient będzie przekonany, że różnica między nimi jest większa, niż gdyby zobaczył 19 i 31.” – bo w sumie między 18 i 32 jest większa różnica niż między 19 a 31. Co prawda 2 zł tylko, ale jednak jest :). Chodzi o to, że w pierwszym wypadku wydaje nam się, że różnica jest dużo większa? 🙂
Jan Machyński
18 kwietnia 2016 @ 08:59
Ja np. w kontekście ciuchów mam tak, że jak już idę na zakupy odzieżowe to chcę pełną parą – dwie pary spodni, koszula, ze trzy koszulki. Nie lubię się ograniczać. Jak się zaczyna liczyć ile to kosztuje w sklepach to wychodzi niezła sumka. Ratuję się wówczas zakupami w lumpeksie – od dawien dawna nie robiłem zakupów w normalnym sklepie tylko, od czasu do czasu poluję na np. ciuchy z outletu, które trafiają do ciucholandów.
W ogóle to polecam się pozbyć tego nieuzasadnionego wstydu z kupowania ubrań w second handach – tam jest wiele naprawdę dobrych i porządnych ubrań! W dodatku jeszcze bez horrendalnych marż ze sklepów.
Olga | Gray Moka
18 kwietnia 2016 @ 10:39
Ja też lubię kupować hurtem, bo mam wrażenie, że ta nowa rzecz się zniszczy zanim dokupię kolejne nowe i tak naprawdę moja garderoba nigdy nie będzie wyglądać porządnie :D. Taka moja paranoja ;).
Wydaje mi się, że ten wstyd już mocno przemija. Teraz kupowanie w SH staje się modne (takie mam wrażenie :)). Ja bardzo bym chciała, ale nigdy nie mam czasu, żeby iść pogrzebać. Jednak kupowanie w SH to sztuka!
Ewa | Day with Coffee
18 kwietnia 2016 @ 08:04
Mnie gubi właśnie płacenie kartą – czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal! Staram się używać jej jak najrzadziej, naprawdę 😉
Jak ona to robi
12 maja 2016 @ 20:09
Bardzo dobrze robisz 🙂