Jak o mały włos nie rozwiodłam się z mężem
Zawsze staram się szukać rozwiązań, nawet w największym kryzysie, ale ta sytuacja mnie przerosła. Nie mogłam już znieść tego, że spędza z nią tyle czasu. Przegrywam na starcie. Jest cholernie szczupła, zawsze chętną na różne numerki, wibruje z zachwytu, a czasami nawet ogrzewa… Mówię Wam, masakra! Myślicie, że nie próbowałam zwrócić mu uwagi? Oczywiście, że tak! Mówiłam raz, drugi: „Proszę, skończ z tym”. A on nic. Nadal z nią rozmawiał.
Zaczęło się bardzo niewinnie. Najpierw były rozmowy przy śniadaniu, kolacji, obiedzie, a później częstotliwość zwiększała się. Początkowo spokojnie to obserwowałam. Mówiłam sobie, że to minie, młody jest, przecież to ja, jego żona, jestem jego skarbem, to mnie poślubił , to ze mną ma dzieci. Do cholery, to JA jestem ważna.
Kiedy w końcu skończyła się moja cierpliwość, wybuchnęłam i powiedziałam, co myślę, przez chwilę było nawet spokojnie. Kontrolował się, zaczął więcej wychodzić do znajomych, stał się obecny, oczy miał jakby trochę weselsze… Ale wytrwał tylko przez miesiąc. Znowu zaczął kombinować i trwać w tym, aż w końcu pewnej nocy wyrzuciłam go z łóżka i krzyknęłam: „Albo ja, albo ona!”. Klika nocy spędził na kanapie. Któregoś ranka przyszedł do mnie i oddał mi swoją komórkę.
Nie rozwiodłam się z mężem. Jesteśmy razem, szczęśliwi. Sytuacja była pod kontrolą, ale i on, i ja zauważyliśmy w końcu , że, zamiast ze sobą gadać, spędzamy czas z telefonami i nic nie robimy, tylko scrollujemy fb. Ja odpowiadam na komentarze (blogerka – wiadomo), a Radek czyta najnowsze wiadomości lub podnieca się każdym nowym testem samochodu czy gadżetu. A na zwykłą rozmowę brak nam czasu i energii.
Zapaliło mi się więc czerwone światełko i wprowadziłam system naprawczy.
- Podczas posiłków odkładamy telefony do pudełka i wyciszamy. Jakby nie patrzeć, nie muszę wpatrywać się w ekran, żeby zjeść zupę. Przez tych 10 minut nie muszę słuchać powiadomień fb i przychodzących wiadomości. Póki co skrupulatnie trzymamy się planu.
- Na co dzień jesteśmy tak zabiegani, że jedynym relaksem jest właśnie telewizor lub internet. Niestety, taka jest prawda. Praca i brak czasu to problem wielu par. Ale ja nie chcę pędzić i być tam, gdzie wszyscy, zdecydowanie wolę czuć, że żyję i zauważać to, co tu i teraz. Oczywiście nie zawsze się to udaje. Mając dzieci, często nadrabiamy różne sprawy wieczorem, kiedy pójdą spać, ale mamy wygospodarowane 3 dni w tygodniu, kiedy spędzamy czas wspólnie. Oglądając film, rozmawiając albo grając w karty. Telefony lądują wtedy w magicznym pudełku :).
- Zawsze brałam telefon ze sobą do sypialni, żeby nastawić budzik i mieć go pod ręką. Kończyło się oczywiście scrollowaniem fb, zaglądaniem na snapchat. Co rano witały mnie maile i, zamiast przytulić się do męża, zachwycałam się zdjęciami śniadań na Instagramie. Cholernie niezdrowo. Kupiłam budzik, a telefony wylądowały w pokoju:).
W końcu to ja kontroluję swój telefon, a nie on mnie.
Żyjemy szybko, chcemy być w kontakcie ze wszystkimi, tu i teraz. Nie da się. Nie doścignę techniki, nie skorzystam ze wszystkich nowych możliwości. Nie chcę startować w tym wyścigu, bo już na początku dostaję zadyszki.
Ania | Primo Cappuccino
31 października 2016 @ 15:32
Super! Też zamierzam zamienić telefony na budzik, ale póki co, nie znalałam takiego, który by miał znośny alarm i przy tym sensowny wygląd 😉 U nas to wszystko, co mówisz, dało się szybko uregulować, dodam jeszcze dwie rzeczy:
– po tym, jak dzieci zaczęły bawić się w „wyimaginowane telefony”, zorientowaliśmy się, że robią to, co my. Przestaliśmy „scrollować” przy dzieciach, od teraz albo oglądamy coś wspólnie (mamy tylko internet, tv dawno temu się pozbyliśmy) albo odkładamy na bok.
– wieczór i wspomniane „nadrabianie” czasu w internecie – nie uznaję czegoś takiego, jak rozmowa, gdy jedno z małżonków gapi się w ekran. Tępię to w zarodku, nie znoszę momentu, gdy coś opowiadam, a mężu patrzy w telefon. Uwielbiam, jak patrzy na mnie 🙂 Wypracowaliśmy to!
Ania Kalemba
15 sierpnia 2016 @ 21:17
Z tym walczę! Ale męża nie mam więc motywacja też jakby mniejsza ;P
Tekściara
14 sierpnia 2016 @ 07:43
A niby te wszystkie technologie miały nas do siebie zbliżać, że będziemy blisko, nawet na odległość… A wyszło jak zawsze.
Cosmetis Safety Facts
2 sierpnia 2016 @ 13:15
U nas z kolei łapiemy się na tym, że zamiast ze sobą rozmawiać wieczorami, wgapiami się w komputery – przeglądamy prase, facebooka, blogi itp itd. Co jakiś czas próbujemy z tym walczyć, ale z drugiej strony człowiek ciekawy informacji ze świata 🙂 No cóż, grunt to zachowanie umiaru 🙂
Jak ona to robi
2 sierpnia 2016 @ 21:07
Ja też nie mogłabym przestać. Internet, blogi, jest to co mnie „odmóżdża” bo na czytanie książki nie zawsze mam siłę (często zasypiam) Uważam, że wszytko jest dla ludzi, tylko trzeba ( jak we wszystkim) zachować umiar 🙂
Sandra Lifestyllove
2 sierpnia 2016 @ 11:02
świetny post.. u Nas niestety wygląda to podobnie.. tv, internet, telefon.. ostatnio wybraliśmy się na spacer nad jezioro a telefony zostawiliśmy w aucie. I co .. ? Świat się nie zawalił, a my spędziliśmy cudowne chwile rozmawiając ze sobą o rzeczach ważnych a nie o tym co nowego na facebooku..
Jak ona to robi
2 sierpnia 2016 @ 21:09
Fajny sposób 🙂 Czasami to wystarczy, żeby poczuć się wolnym od natłoku informacji i bycia „wszędzie”
Małgorzata Gołębska
2 sierpnia 2016 @ 09:13
U mnie jedna zasada: jak tylko mąż wraca z pracy komórki idą do ładowania, a my odbieramy tylko te najważniejsze telefony.
Jak ona to robi
2 sierpnia 2016 @ 21:09
Pięknie 🙂
kruszynkakasia
2 sierpnia 2016 @ 08:52
Świetny post!!
Jak ona to robi
2 sierpnia 2016 @ 21:09
Dziękuję 🙂
bastalena I Owsianka & Kawa
2 sierpnia 2016 @ 08:38
Komórka i laptop to straszne pożeracze czasu 🙁
Jak ona to robi
2 sierpnia 2016 @ 21:11
No niestety 🙁 Całe szczęście, że wychowałam się w czasach, kiedy nie było komórek i telefonu. Może dzięki temu potrafię doceniać życie „off line” Mam nadzieję, że uda mi się nauczyć moje dzieci „przełączania” w tryb slow life 🙂
Monika Raus
2 sierpnia 2016 @ 08:07
Jakie to prawdziwe, u nas bywa bardzo podobnie, niestety 🙁
Staramy się ograniczać kontakty z naszymi komórkami i laptopami ale nie ukrywam, że wychodzi nam to bardzo różnie.
Jak ona to robi
2 sierpnia 2016 @ 21:11
Dobrze, że się starasz i chcesz coś zmienić . Trzymam kciuki 🙂
Iwona i Fado
2 sierpnia 2016 @ 07:54
U nas zawsze na pierwszym miejscu były rozmowy i wspólny czas, choć i ja i małżon jesteśmy maniakami internetu i technologii – nawet w sieci często spędzamy razem czas np. grając razem lub buszujemy po sieci i wysyłamy sobie linki i dyskutujemy – wszystko jest dobre z umiarem. Super, że udało się wam wygospodarować czas dla siebie 🙂
Aurora
2 sierpnia 2016 @ 07:42
Jestem w małżeństwie niecałe pół roku, ale ONA też się dobiera do Pana B. zbyt często. Myślę, że kilka nocy na kanapie to świetny pomysł 😀