Jak robić, żeby się nie narobić
Bardzo trudno jest pracować mądrze i nie zaharowywać się na śmierć. To był, i chyba nadal jest, odwieczny problem, z którym pewnie każdy z nas na swój sposób walczy. Z całą pewnością można za niego obwiniać perfekcjonizm, który utrudnia życie i potrafi zrujnować wiele planów.
Co prawda zdarzają się tacy, którzy ślizgają się przez całe życie, a i tak udaje im się osiągnąć to, co sobie zaplanują. A ja cały czas zadaję sobie pytanie: Jak? Dlaczego? Jak tak można? Jak to się dzieje, że jedna osoba osiąga zamierzony cel w pięć minut, a inna ‒ w rok?
Łap chwile
Czasami wystarczy, że poświęcę czemuś 5 minut, stworzę coś pod wpływem chwili, a moje „wypociny” okazują się hitem Dlaczego? Bo wtedy nie analizuję. Pewnie Ameryki nie odkryłam, ale nauczyłam się już, że bez spinania się mogę uzyskać taki sam efekt jak siedząc np. nad projektem tygodniami.
Ta cholerna niepewność
Stres mnie zżera a w głowie pojawiają się kolejne znaki zapytania, dręczy mnie niepewność. Po co? Uczę się wsłuchiwać w swój pierwszy pomysł i go rozwijać. Owszem, często słyszę z tyłu głowy: „Czy to na pewno jest właściwa decyzja?” albo: „To głupie”. Trudno. Pierwszy impuls jest najważniejszy!To samo dotyczy zakupów. „Niebieski koc? A może szary? Hmm, niebieski mi się podoba, ale szary będzie pasować do wszystkiego…” Tracę czas na bezsensowną analizę, bo i tak ostatecznie wybiorę ten, który pierwszy wpadł mi w oko, czyli niebieski. Zły wybór? Nie ma złego wyboru. Następnym razem kupię szary ;).
Realizm
W niektórych dziedzinach stałam się realistką. Na przykład, jeżeli dzieci są w domu, wiem, że muszę ograniczyć ilość obowiązków związanych z pracą lub blogiem. Kolejne zadania przestały piętrzyć się w mojej głowie. To pomaga, a przede wszystkim ‒ uspokaja.
Inspiracja
„Muszę coś wymyślić, muszę coś wymyślić…” ‒ hasło, które ciągle krąży wokół mojej głowy. Nowe pomysły nie spadają z nieba. Praca kreatywna jest stresująca, a stres blokuje kreatywność. Jeżeli nic nie przychodzi mi do głowy, wiem, że nie wymyślę nic na siłę. W takich momentach warto przeczytać książkę, obejrzeć film lub po prostu pójść na spacer. Wtedy pomysły pojawiają się same.
Żyj własnym życiem
Ile tracimy czasu na plotki i czytanie Pudelka;)! Zamiast tego pielęgnujmy własny ogródek. Każdemu wyjdzie to na dobre!
Social media
Chyba nie muszę, wam mówić, ile czasu pochłaniają;)…
Zdjęcie tygodnia #7 | Antoonovka
19 lutego 2016 @ 02:01
[…] i pracować efektywnie (w końcu! wciąż się tego uczę, a przy okazji polecam Ci tekst Elwiry „Jak robić, żeby się nie narobić”). No i efekty mojej pracy i systematyczności przerastają moje oczekiwania, a to cieszy i […]
Nina Peplińska
25 maja 2015 @ 12:54
Jest właśnie tak jak mówisz. Od kiedy wyłączam social media (a najlepiej internet w ogóle) na czas pracy, to potrafię osiągnąć te same efekty w trzykrotnie krótszym czasie! 🙂 Na pudelki i inne onety nigdy nie zaglądałam, ale do blogów mam ogromną słabość- no co poradzisz? 😉
Małgorzata Kaczmarczyk
23 maja 2015 @ 21:26
Odwieczne pytanie statystycznego Polaka: jak robić, żeby się nie narobić?! Nie no, żartuję! Ja przede wszystkim unikam rozpraszaczy, jeśli coś robię to… robię to, a nie piętnaście innych rzeczy. 🙂
Kasia Szreder, HaloMisiu
23 maja 2015 @ 13:40
Czyli czasami trzeba sobie odpuścić 🙂
Mrslifestyle.pl
22 maja 2015 @ 11:25
Może to dziwne, ale ja wydajniej pracuję wtedy, kiedy kończy mi się czas. W takich chwilach nie mam czasu na zastanawianie się, analizę, wydaje mi się, że wtedy pomysły same wpadają do głowy 😉 A rozpraszacze… no cóż i one są czasem potrzebne, potrafią zainspirować, tak sobie to tłumaczę, żeby uchronić się przed kacem moralnym 😉
Jak ona to robi
22 maja 2015 @ 13:52
Stres powoduje, że włącza mi się motorek w dupie i robię dwa razy wiece i szybciej. Jednak staram się unikać niepożądanego stresu, który sama sobie tworzę 😉
No, ale czasami po prostu się nie da 🙂
Mrslifestyle.pl
22 maja 2015 @ 14:33
haha dokładnie! Jakbym czytała o sobie 🙂
Kasia
13 sierpnia 2015 @ 08:11
haha mam tak samo czasami sobie myślę, że moja stronka powinna się nazywać „na ostatnią chwilę ” ale to chyba mało zachecajace dla potencjalnych klientów ?
Jak ona to robi
13 sierpnia 2015 @ 10:27
Haha ale nazwa jest bardzo chwytliwa 😉
Alexandra
22 maja 2015 @ 09:39
Odkryłam też to, że bez spinania można osiągnąć ten sam efekt. Bez zbędnej analizy. Niepewność się pojawia, ale wtedy właśnie mówię sobie, że nie ma w tej sytuacji złej decyzji. Nie doszłam jeszcze do stuprocentowej skuteczności, ale działam intensywnie w tej kwestii 🙂
jedz z apetytem
22 maja 2015 @ 09:07
Szczera prawda 😉 trzeba robic ale sie nie narobic!
Kusterkowa
22 maja 2015 @ 08:12
U mnie najwięcej czasu upływa na głupiej niepewności. Długo zastanawiam się czy warto, co będzie, dlaczego i w ogóle po co. Nie ma sensu – po prostu trzeba robić. 🙂
Jak ona to robi
22 maja 2015 @ 13:47
Czasami nie jest to takie łatwe 😉 Trzeba dużo ze sobą rozmawiać.
Kusterkowa
22 maja 2015 @ 17:53
Jak byłam dzieckiem to gadałam sama do siebie i bali się, żem świrus, więc z tym dobrze jest uważać haha 😉 ! Ale prawda, trzeba ze sobą konfrontować wszystko
ugotowani.tv
22 maja 2015 @ 00:17
Bardzo fajnie napisane. Zawsze warto na spokojnie, a najlepsze pomysły przychodzą jak miłość, niezapowiedziane 🙂