Mity o pracujących matkach, które musisz poznać
Każda z moich koleżanek, które poszły do pracy lub pracują w domu, przynajmniej raz znalazła się w sytuacji, w której musiała udowadniać, że potrafi łączyć karierę z wychowywaniem dziecka. Ba! Że dobrze jej to idzie. W końcu same ze sobą dzieci nie mają. Mają za to partnerów, na których mogą liczyć, którzy angażują się w opiekę nad dziećmi, więc przecież jest się z kim podzielić obowiązkami.
Jednak mimo to, ciągle wracają do mnie te same historie: „Zatrudnianie matek to tylko problem: zwolnienia, opieka, zebrania w przedszkolu…”. Cały czas trzeba udowadniać, że to, że pójdziesz na zwolnienie lekarskie (bo przecież masz do tego prawo), nie będzie rzutować na jakość twojej pracy.
Nie ma liberalnych miejsc pracy, nie ma zrozumienia, chociaż każdy z nas był kiedyś w trudnej sytuacji. Jestem stanowczo przeciwna takiemu traktowaniu i chcę powiedzieć głośno, że opinia, że zatrudnianie matki to dla pracodawcy kłopot, opiera się przede wszystkim na mitach.
Mit nr 1
Matki są leniwe
Co to za filozofia obrać kilka ziemniaków i wrzucić do garnka? Pranie? Przecież to pralka pierze. Dziecko płacze? Włączysz bajkę lub podasz klocki i masz wolne. Jesteś zmęczona? Źle organizujesz czas. Dom Cię rozleniwia.
Gdy matka opuszcza rynek pracy, niekoniecznie oznacza to, że nie chce pracować. To może być kwestia braku wsparcia ze strony rodziny lub braku możliwości powrotu do pracy, z powodu wygaśnięcia umowy. Albo wynagrodzenie jest tak niskie, że nie wystarcza na pokrycie kosztów wynajęcia niani lub posłania dziecka do żłobka. Winę za to ponoszą nie matki, tylko system i brak wsparcia ze strony państwa.
Mit nr 2
Mamy są mniej wydajne.
Każda z nas zarządza swoją własną prywatną firmą – to my jesteśmy project menagerami naszych domów. To od nas zależy, jak nasza firma będzie prosperować. Musimy podejmować trudne decyzje, delegować zadania. Motywować, karać, nagradzać. To macierzyństwo nauczyło nas, jak jeszcze lepiej godzić wiele ról. Kto, jak nie matka, sprawdzi się w kryzysowej sytuacji
Mit nr 3
Pracujące matki powinny zarabiać mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach
To totalny absurd i karanie kobiet za to, że zapragnęły mieć „kolejnego podatnika” (bo takich określeń też się używa). Większość „różnic” to po prostu stereotypy, oparte na obecnej niestety w kulturze dyskryminacji matek i kobiet w ogóle.
Mit nr 4
„Idziesz do pracy, żeby mieć spokój”
Dziecko do żłobka, a Ty będziesz mieć w końcu czas na wypicie w spokoju ciepłej kawy. Pogadasz sobie na przerwie z koleżankami. A weekendy będziesz spędzać w galerii handlowej, próbując zrekompensować dziecku swoją nieobecność drogimi zabawkami. Poprzewracało się w dupie. Kupuje new balncy, a dzieckiem nie ma się kto zająć. Łatwo jest generalizować. Rachunki zapłacą się same? Jeżeli kobieta pracuje, to na pewno nie ma to nic wspólnego z pazernością. Pracuje, bo musi, chociaż wolałaby opiekować się dzieckiem. Albo pracuje, bo ma taką potrzebę.
Mit nr 5
„Zaniedbujesz dziecko”
Zaniedbujesz, bo zostawiasz z nianią, ciocią albo, nie daj Boże, w żłobku. Bo żłobki to zło i żadna dobra matka nie „przechowywałaby” dziecka w takim miejscu.
Spędzanie z dzieckiem dwudziestu czterech godzin na dobę nie zawsze jest produktywne. Dzieci kochają rytuały, ja czasami zasypiam, odgrywając codziennie te same schematy, czytając po raz 50 książkę o Kubusiu Puchatku, którą znam już na pamięć… Czasami już sama nie wiem, co czytam, taka jestem znużona. Dlatego czasami warto zatęsknić za swoimi pociechami. Kiedy nie widzę swoich dzieci przez pięć godzin, wracam do domu i nową dawką energii. Chce mi się czytać Kubusia Puchatka 100 razy, a nawet 10001, a potem jeszcze gotować, tulić…Często nie ilość się liczy, a jakość!
Mit nr 6
„Będziesz ciągle myśleć o dziecku.”
Początki zawsze są trudne, ale po kilku dniach przychodzi refleksja, że, w sumie, po pracy z większym zapałem wracamy do domu – do dziecka. Jesteśmy bardziej zmotywowane, żeby wykonać wszystkie obowiązki dobrze, tak, by nie pracować po godzinach.
Nie dajmy się wpędzić w poczucie winy. Być może spotkasz się z falą krytyki, jeśli zdecydujesz się pójść do pracy, zamiast zostać w domu z dzieckiem. Ale to Ty wiesz, co jest dla Ciebie najważniejsze. A jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Owszem, decyzja nigdy nie jest łatwa, ale nie daj sobie wmówić, że to, że chcesz rozwijać się zawodowo czyni Cię złą matką. Przecież dbasz o swoje dziecko najlepiej jak potrafisz! Nie trać wiary we własne możliwości!
A wy jakie mieliście doświadczenia?
m_madzia
19 listopada 2015 @ 11:10
To prawda, tęsknota za dzieckiem to ważny „czynnik terapeutyczny” w relacji matka-dziecko. Jakbym przez te lata, zanim pójdą do zerówki/szkoły, musiała spędzać czas z nimi przez 24/7, to bym dostała fisia. Trzeba mieć kontakty z kimś na wyższym poziomie rozumowania, niż dajmy na to, ten bystry i rezolutny 3-, 4-latek.
Jak ona to robi
22 listopada 2015 @ 21:05
Ja chyba też bym dostała fisia. 😉
ZET
31 października 2015 @ 10:30
A ja mam czasem wrażenie, że to działa w obie strony. Że jak mówię, że z naszego wyboru i w naszej sytuacji, jestem pełnoetatową mamą, to zawsze jest: „kobieta bez kariery to kobieta niespełniona”(serio?wszyscy jesteśmy tacy sami?), „nie masz życia, nic tylko dzieci”(a znacie moją organizację dnia?a wiecie jak kocham to co robię?), no i moje ulubione: „poprostu siedzisz w domu” ( a ten dom ogarnia się sam?kto wychowuje moje dzieci, kto się nimi opiekuje?) Panie w przdszkolu (przedszkolanki, pracownice)za opiekę nad dziećmi, za gotowanie im posiłkow, etc,etc. dostają pensję, będą miały emeryturę. Ich pracę się poważa. Czemu mojej,wykonywanej z ogromnym entuzjazmem – już nie?
Taka refleksja. Zdjęcia śliczne.
Jak ona to robi
8 listopada 2015 @ 18:55
Ja mam wrażenie, że ludzie myślą, że mają prawo do mówienia nam jak mamy pracować, żyć. Niech każdy patrzy na swoje „podwórko”.
ZET
8 listopada 2015 @ 19:04
Właśnie!
alexanderkowo.blogspot.com
29 października 2015 @ 08:26
Pięknie Ci w tym kapeluszu 🙂
A tekst świetny!
Jak ona to robi
8 listopada 2015 @ 18:50
Kochana, dziękuję. Od lat kupuję kapelusze, ale dopiero teraz mam odwagę w nim chodzić. …typowa kobieta 😉
ohdeer_blog
28 października 2015 @ 10:54
Elwira, dla Ciebie 5-tka za super tekst, a dla Radka 5+ za zdjecia:) Buzka!
Jak ona to robi
28 października 2015 @ 15:06
OMG dziękujemy za komplement :*