Nie jestem leniwa tylko czasami zmęczona!
Wczoraj od rana nie wyściubiłam nosa z domu. Najzwyczajniej źle się czułam, dopadło mnie przeziębienie. Zwlekałam się z łóżka resztką sił i z poczucia winy, że leżę. Zaczęłam szykować dzieci do przedszkola, a raczej przeszkadzałam Radkowi wyjść wcześniej z domu, tak żeby nie spóźnił się do pracy.
On sobie doskonale dawał radę, ale nie! Ja, matka, musiałam stać na straży i przypilnować, czy nałożył dziecku odpowiednią czapeczkę. W dodatku, zaczęły mi wadzić naczynia, które zostały po wieczornej kolacji. I oczywiście opierdziel dostał mój mąż, bo nie chciało mu się wyciągnąć ze zmywarki umytych naczyń. Aa, i jeszcze w przedpokoju pełno rozwalonych szalików i czapek, które miałam poukładać miesiąc temu! Ale jakoś tak siły i chęci brakowało, bo były ważniejsze rzeczy do zrobienia…
W końcu wszyscy wyszli z domu, a ja zamiast sprzątać i zająć się tymi okropnymi naczyniami, poszłam do kuchni, przykryłam naczynia ścierką i udałam się do łóżka, gdzie po czubek nosa zatonęłam w kołdrze. Olałam to wszystko. OLAŁAM!
Trudno powiedzieć sobie „dzisiaj odpuszczam”, trudno powiedzieć sobie „cholera, nie mam siły” i trudno przyznać się przed sobą, że czasami możemy mieć dosyć bycia z dziećmi, bo wtedy od razu nasunie się nam fala myśli pt. „zła matka”.Ale nie zrobiłam tego. To była moja decyzja. Byłam zmęczona, sfrustrowana i miałam prawo odpocząć od nadmiaru wszystkiego, co się działo… To była moja decyzja! I chciałam wyłączyć poczucie winy.
Na drugi dzień dałam sobie możliwość nic nierobienia. Zamiast nękać siebie i ociągać się z obowiązkami, wstałam i nazajutrz zrobiłam o wiele więcej niż poprzedniego dnia. Z uśmiechem na twarzy poszłam na plac zabaw, usiadłam z kawą przy stoliku (jak na złą matkę przystało ;)), a dzieci się bawiły, bo w końcu plac zabaw jest dla nich, a nie dla mnie. A mamie, która zwróciła mi uwagę, że „pani to ma szczęście, że może wypić kawę…”, powiedziałam, że owszem, mam, bo czasami warto odpuścić.
14 lutego 2018 @ 13:55
Nauczyłam się odpuszczać. Ale dopiero w gabinecie terapeuty, walcząc z nerwicą lękową… Niestety. Teraz leżę w drugim miesiącu ciąży, z okropnymi mdłościami i wszystkimi innymi objawami ciąży, w mieszkaniu nie sprzątanym od dwóch tygodni (same podstawy są robione i opieka nad dwuletnią córką) i ŻYJĘ! Świat się nie zawala, a ja cierpię w świętym spokoju 😉 Po swoich przeżyciach odpuszczanie polecam wszystkim 🙂