Skip to content

14 komentarzy

  1. ohdeer_blog
    7 września 2015 @ 08:34

    Sama od kilku lat pracuje w korporacji i fakt,
    teraz odkad mam córeczke zawsze koncze na czas i juz sie tak nie spinam zeby
    wszystko bylo zrobione 'ponad norme’. Ale jeszcze przed ciaza to wrecz
    uwielbialam te wszytskie nadgodziny, dodatkowe projekty, a czasem nawet soboty
    w pracy! To zdecydowanie nie byl pracoholizm, tylko pasja no I fakt, ze odkad
    pamietam marzylam o tzw. ‘karierze’ I kiedy moglam rozwijac swoje skrzydla po
    prostu to robilam z wielkia ochota. Aaaaa I zdecydowanie robilam to dla siebie
    samej, a nie po to zeby komus udowodnic albo pokazac, ze jestem lepsza od
    facetówJ Buzkaaaa

    Reply

  2. Misako - matka po japońsku
    1 września 2015 @ 10:44

    A ja uwielbiam moją pracę. Też korpo ale od 9-17 odkąd jest gnom. Wcześniej dłużej nie raz, ale to i tak nie powstrzymywało mnie przez życiem po pracy. Knajpki, kino, spotkania, kolacje. Uwielbiałam to. Teraz wracam i wyruszam o 18 na plac zabaw, też jest spoko, zazwyczaj. Nie uważam się za pracoholika, czy pasjonate hmmm to chyba za dużo powiedziane, ale pracę zamykam wraz z trzaśnięciem szklanych drzwi w Mordorze. Wiem jedno NIE UMIAŁABYM nie pracować. Nie jestem typem co umie z dzieckiem w domu siedzieć. Ostatki macierzyńskiego to była dla mnie katorga. Teraz kiedy już wróciłam na pełen etat odżyłam i wcale nie czuje, że coś z macierzyństwa tracę 🙂

    Reply

    • Jak ona to robi
      1 września 2015 @ 11:56

      Mam podobnie. Kocham swoje dzieci, ale spędzając z nimi całą dobę – oszalałabym. Ja muszę mieć odskocznie od pieluch i kaszek. 😉

      Reply

  3. Kasia Szreder
    1 września 2015 @ 06:51

    Większość z nas chyba musi przejść przez etap pracoholizu. Dopiero po jakimś czasie orientujemy się, że nie tędy droga. Życie nie składa się głównie z pracy. Całe szczęście, że odkąd mam dziecko, poszłam po rozum do głowy.

    Reply

    • Kasia Harężlak
      1 września 2015 @ 09:30

      Dziecko bardzo pomaga poustawiać priorytety 🙂

      Reply

      • Jak ona to robi
        1 września 2015 @ 11:58

        Dokładnie.:)

        Reply

        • Kasia Szreder
          1 września 2015 @ 18:10

          Już wróciłam do pracy. Łatwo nie jest 🙂 Dawno w moim życiu tyle się nie działo.

          Reply

    • Jak ona to robi
      1 września 2015 @ 12:00

      Dziecko hamuje – na pewno. Ale ja chyba nie mogłabym tylko zajmować się dziećmi.
      Ty już wróciłaś do pracy?

      Reply

  4. jedz z apetytem
    31 sierpnia 2015 @ 10:56

    Chwala Bogu w pore sie ocknelam ;))

    Reply

    • Jak ona to robi
      31 sierpnia 2015 @ 13:27

      Brawo 🙂
      . co się stało, że w porę się ocknęłaś?

      Reply

  5. Niedoskonała Mama
    31 sierpnia 2015 @ 08:11

    Pracoholizm, jak każdy inny nałóg – to dążenie do przyjemności. Gdy lubimy swoją pracę, łatwo się zatracić, zwłaszcza, gdy zabawa kucykami Pony nie jest tak porywająca, jak zlecenie, peany od klienta, etc. Po drugie, pracoholizm to bezpieczna fasada – nie musimy konfrontować się z problemami dnia codziennego, w pracy jest przewidywalnie i cieplutko, nie zawsze to samo można powiedzieć o zmianie pieluchy lub słuchaniu dziecięcego ryku. Mam jeszcze pytanie, co to za wtyczka pod wpisem? Bardzo subtelna, szukam jakiejś od dłuższego czasu do mediów społecznościowych i ta bardzo mi się podoba.

    Reply

    • Jak ona to robi
      31 sierpnia 2015 @ 13:26

      Masz rację.dodałabym, że pracoholizm to też brak pewności siebie. Pokazuje, że może więcej, lepiej tylko po to, żeby szef go docenił w końcu docenił.
      Sprawdzę i dam Ci znać 🙂

      Reply

    • Misako - matka po japońsku
      1 września 2015 @ 10:48

      Tu się nie zgodzę: „pracoholizm to bezpieczna fasada – nie musimy konfrontować się z
      problemami dnia codziennego, w pracy jest przewidywalnie i cieplutko,
      nie zawsze to samo można powiedzieć o zmianie pieluchy lub słuchaniu
      dziecięcego ryku.”
      Byłam mamą niepracującą, pracującą z domu i teraz pracującą w biurze i na podstawie doświadczenia stwierdzam, że to 3 rozwiązanie jest najtrudniejsze i sztuką staje się rozwiązywanie problemów dnia codziennego, bo od nich się nie ucieknie finalnie. Nie ma się tyle czasu na dom co mamy z 2 pierwszych opcji, tyle czasu dla dziecka, ale nie zmiennie trzeba te wszystkie dylematy i sprawy załatwiać.

      Reply

      • Niedoskonała Mama
        2 września 2015 @ 08:56

        Tekst jest o pracoholizmie, nie pracy na etacie, to chyba nie to samo? Gdy ktoś ucieka w pracę, siedzi po godzinach, byle nie stykać się z taką uciążliwą rzeczywistością – ma problem. Ktoś, kto ma etat i po nim zajmuje się domem i dziećmi to zupełnie inna bajka.

        Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *