Błąd, który popełnia nawet najlepsza mama
Kiedy w myślach i życiu zdobywam własne K2, to w jednym momencie, z nadmiaru zajęć i przemęczenia, potrafię spaść ze swojego szczytu dosyć boleśnie. Ten upadek tyle mnie kosztuje, mam zaćmienie, nie widzę, nie czuję, życie się toczy, ale jakby beze mnie… Wtedy nic już nie wiem, nie wiem czy dobrze robię tłumacząc dziecku ile jest dwa dodać dwa, czy jednak dobrze wpisałam w kalendarz wizytę u lekarza…
Ogłupiałam ze zmęczenia. Szukam motywacji gdzie indziej niż na forach, blogach. Chcę usłyszeć od innych mam, że nie jestem odosobnionym przypadkiem cierpiącym na zmęczenie wyższego stopnia – otępienie… Bo jak nie tam to gdzie?
Niby czasami żalisz się mamie, mężowi, koleżance – „jestem zmęczona, nie mam siły” – każdy kiwa głową i nie wie co ci powiedzieć… No dobra, wiem, że w tym wszystkim nie jesteś sama, że Zośka mieszkająca w klatce obok czuje się podobnie. Chcesz żeby ktoś cię naprawdę wysłuchał, przytulił, a jak trzeba będzie to walnął w twarz żebyś się otrząsnęła. A tak czuję się trochę jak niesłuchane dziecko… Ale jak tego nie doświadczasz to już nie powtarzasz, bo drugi raz już nie masz ochoty dzielić się swoim zmęczeniem… Za trzecim razem już nie mówisz – krzyczysz z wyczerpania na męża – „kto rozwalił te cholerne skarpetki przed pralką a nie włożył do pralki??” Krzyczysz na dzieci, krzyczysz na sąsiada, na psa, na siebie?
Dlaczego? Bo nikt nas nie pyta o to, jak się czujemy, przecież według wszystkich ogarniamy cały wszechświat i idzie nam zajebiście. Stawiasz sobie kolejne zadania na swojej liście do zrobienia… A kiedy już padasz ze zmęczenia, widzisz nie kobietę tylko wilkołaka z cieknąca pianą z ust, bo doprowadzamy się do takiego stanu same…
Mamo bohaterko!
O nas tak naprawdę nikt się nie upomni. Bo Twój partner-mąż, nawet najlepszy pod słońcem, może się okazać, że nic nie robi, bo mu na to nie pozwalasz i nie lubisz jak Ci pomaga. Bo nawet najlepszy mąż pod słońcem, który codziennie cię wspiera, zajmuje się dziećmi nie domyśli się, jak się czujesz dopóki sama mu o tym nie powiesz… Proszenie o pomoc to nie oznaka słabości – to symbol siły!
Ania Kalemba
18 kwietnia 2018 @ 12:10
Święta prawda 🙂