Czego nie powinni robić rodzice, kiedy dziecko wraca do szkoły?
Pierwszy września już za nami. Nasza latorośl powoli adoptuje się w szkolnej ławce. Pojawiają się nowe przyjaźnie, nowe wyzwania. Nadszedł moment wejścia w kolejny etap życia.
Z pewnością dzieci radzą sobie ze zmianami lepiej niż my – rodzice. Ze swojego doświadczenia wiem, że nawet pierwszy dzień w przedszkolu bywa bardziej stresujący dla nas, niż dla dzieci.
Ciągle wypytujemy dziecko: czy zjadło obiad? Co jest zadane? Jak wyglądają nauczyciele itd. Ja bym oszalała od tylu pytań. Czy nie ważniejszee jest to jak dziecko się czuje, jakie emocje mu towarzyszą? Czy nie lepiej wysłuchać, co ma Nam do powiedzenia? Przecież to ono jest w tym momencie najważniejsze. Nie to, czy zjadło kanapki i czy założyło czapkę na głowę. NIE, NIE.
Mojego Szkraba poślę do pierwszej klasy dopiero za kilka lat, ale z tego, co widzę wśród znajomych i innych ludzi, odwiecznym problemem rodziców jest nadmierna potrzeba kontroli.
Oto, czego nie robić, żeby nie utrudniać dziecku startu w szkole:
1. Odrabianie lekcji za dziecko – rozumiem pomoc, wytłumaczenie problemu, ale odrabianie lekcji za dziecko?!! Droga mamo, tato, jeżeli tak tęsknicie za szkolną ławą, to może warto rozejrzeć się za szkołą dla siebie? Hmmm? Jak dziecko ma budować poczucie własnej wartości, skoro nie może nawet samodzielnie odrobić zadania domowego?
2. Wypisywanie zwolnień z wychowania fizycznego – wiem, ze zajęcia z wf-u bywają nudne i nic nie wnoszą. Zabawa dziecka musi mieć jakiś cel. O ile chłopcy potrafią biegać za piłką i mieć z tego niesamowitą radość (dalej nie rozumiem, dlaczego tak jest), to z dziewczynkami bywa różnie.
Brak ruchu = otyłe i chore społeczeństwo. Chcesz, żeby Twoje dziecko miało problemy zdrowotne?
Po za tym ćwiczenia pobudzają układ nerwowy i pracę mózgu co przekłada się na poprawienie koncentracji i zdolności przyswajania wiedzy. Jeżeli Wasze pociechy nie garną się do sportu, może warto zastanowić się czy akurat ta forma ruchu sprawia im przyjemność? Niedobrze, jeżeli nie ma alternatywy i muszą uczestniczyć w nudnych zajęciach. Może poszukajcie takiej formy aktywności, która będzie sprawiała dziecku przyjemność? Nic na siłę.
Czy Ty lubisz biegać? Wędkować? Nie? To zrozum swoje dziecko, które może nie mieć ochoty na niektóre aktywności.
3. Ciągłe dzwonienie lub pisanie maili do wychowawców z pytaniamii typu: Czy moje dziecko ma problem z pisaniem? Czy jest zbyt delikatne? Czy zjadło śniadanie? Czy dzieci je lubią? Proszę na nie uważać! Jak się zachowuje?
Matko święta! STOP! Od razu sygnalizujemy najbliższemu otoczeniu, że z naszym dzieckiem będą problemy i przyklejamy mu etykietkę. Dzieci potrafią zachowywać się w grupie inaczej niż w domu. Sama to przerabiałam. Na przykład – w domu nie chce samodzielnie jeść obiadu. Cały czas biega, lata, nie usiedzi na czterech literach ;/. Jak zobaczyłam Młodego, siedzącego w przedszkolu przy stole i jedzącego obiad z innymi dziećmi, szczęka mi opadła. To doświadczenie dodatkowo uświadomiło mi, że moje dziecko zachowuje się inaczej przy nas, a inaczej w przedszkolu. Nie to, że gorzej. Inaczej.
Dlatego nie etykietujmy dzieci. Niech same próbują zdobywać świat.
4. Porównywanie się z innymi rodzicami. Co gorsza – porównywanie dzieci. „A mój Michałek już tak pięknie czyta!” No i bardzo dobrze, że ładnie czyta, a nasze dziecko pięknie śpiewa. Nie o to chodzi, żeby stawać na ringu i walczyć na słowa. Każde dziecko ma mocniejsze i słabsze strony. To, że kolega z klasy pięknie czyta nie oznacza, że inny uczeń, który jeszcze tego nie umie, zostanie analfabetą. Widocznie potrzebuje więcej czasu.
5. Dodatkowe zajęcia – chcesz oddać całą siebie szkole i być non stop blisko dziecka, uczestnicząc we wszystkich projektach szkoły. Komitet rodzicielski, organizacja wycieczek, pieczenie ciast itd. Nie za dużo Ciebie? Jako dziecko udusiłabym się, cały czas mając w szkole mamę lub tatę obok siebie.
A więc, drodzy rodzice, najważniejsze to zaufać. ZAUFAĆ swojemu dziecku. Niech samo doświadcza, próbuje, uczy się życia w społeczeństwie. Zachęcam was do tego żebyście byli czujni i interesowali się swoim dzieckiem. Pamiętajcie, że we wszystkim trzeba mieć umiar! 🙂