Jak nie prasować ubrań i mieć więcej czasu dla siebie?
Naprawdę nie wiem jak nasze mamy sobie radziły kiedyś z praniem i wyżymaniem, praniem pieluch tetrowych, które umówmy się, nigdy się nie kończyły… Pranie i suszenie kiedyś jako małej dziewczynce podobało mi się bardzo. Do dziś pamiętam zapach świeżego prania rozwieszonego na sznurkach i przypiętego żabkami. Teraz pranie jest obowiązkiem – i chociaż nadal lubię zapach świeżego prania w domu, to robię je z taką chęcią jak lepienie pierogów. Lubię je jeść ale kleić niekoniecznie…
Ale powtarzam sobie, że nie ma co płakać. Nasze babcie miały gorzej a ja mam przecież pralkę, zdrowe ręce i suszarki, więc co ja narzekam…. ale może tak ciężko jest polubić tą czynność, ponieważ pranie to niekończąca się historia. Mogę powiedzieć, że pranie to zapisany ślad aktywności moich dzieci: każda dziura i każda bluzka z plamą od ketchupu, z plamami z trawy, z śladami po włożonych do owsianki łokciach jest osobną opowieścią…
No dobrze, nie będę przecież wam pisać i roztkliwiać się nad tym. Po prostu – trzeba to robić i tyle. Dać czasami naszym mężczyznom się wykazać i zrobić wszystko, by minimalizować wysiłek, by nie czuć zmęczenia. Czyli robić, żeby się nie narobić…. Bo pranie i suszenie to pierwszy i najważniejszy krok do tego, żeby prasowanie poszło nam gładko a ja chcę, żeby prasowanie było jak przyjechanie nożem po masełku 😉 Uwielbiam jak robi się coś szybko i bez wysiłku, dlatego dobrze, że mam męża, który po małym szkoleniu odciąża mnie od obowiązków.
Jak nie prasować ubrań i mieć więcej czasu dla siebie?
1. Małe mieszkanie
Nie mam domu z ogrodem (a szkoda) pralni, suszarni. Muszę sobie radzić z tym co mam, czyli na moich 43 m2 mieszkania i niedużym balkonie zmieścić całą upraną odzież i pościel – a wierzcie mi, że jest tego dużo. Więc jeżeli masz podobną sytuację, to przybij piąteczkę
Najważniejsze jest, żeby suszarki były jak najbardziej mobilne i kompaktowe, tak, żeby mogły wysuszyć jak najwięcej rzeczy i nie zajmowała dużo miejsca… I dlatego mój typ: Vileda. Nie ukrywam, że różne marki testowałam, ale od długiego czasu wierna jestem tylko tej.
2. Pranie
Umówmy się, że dla mężczyzn różowy to czerwony, popielaty to czarny i tak dalej. No nie wiem co te biedne nasze istoty mają, ale jakoś rozpoznawania gamy kolorystycznej nie mają w swoim wachlarzu umiejętności. Ja już się z tym pogodziłam i żeby nie mieć białego prania w różu i nie wyciągnąć rozciągniętych ciuchów segreguję je…
Polecam patent: zamiast kupować kosze do segregowania prania używam prostej metody, o której muszę wam napisać.. Segreguję ciuchy za pomocą ciuchów do prania…np. do białego tshirta wrzucam białe ciuchy, czarna bluzka – czarne rzeczy itd. Proste, szybkie i tanie.
3. Nie zapomnij włączyć prania
Markerem zapisuję na pralce „Kochanie pranie: worek nr 1 – 40 stopni, worek nr 2 – 60 stopni. Nieważne czy proste, czy nie. Ważne, że pomaga.
4. Zagięcia
Mam bluzki, które okropnie, ale to okropnie się gniotą. Uwielbiam je nosić, ale najchętniej nie prasowałabym ich wcale. Niestety coś za coś. Aby na bluzce nie zostawały kanty, kiedyś nakładałam na szczebelki folię lub piankowy rulon. Wtedy ubrania ładnie schną i mam ciuchy bez kantów (zwłaszcza swetry). Odkąd jednak odkryłam suszarkę King, która ma grubsze linki zapobiegające powstawaniu trudnych do wyprasowania zagnieceń, przestało mi to spędzać sen z powiek.
5. Zardzewiałe ciuchy
Ile razy zapomniałaś wyciągnąć prania z balkonu, kiedy właśnie akurat padał deszcz? No ile, ile? Przyznaje się, że mi się zdarzyło więcej niż raz. Może inaczej: zdecydowanie za dużo. Nie no, pewnie, ja więcej niż raz, czego efektem było zniszczenie suszarki, która „puszczała rdze”, a w dodatku brudziła moją ulubioną bluzkę. Wiele rzeczy straciłam właśnie przez rdzę, której się nie da usunąć..
Teraz na balkonie używam tylko lekkiej aluminiowej suszarki. Podpowiadam: model Aluminium 100. Powiem Wam szczerze: kupowałam dużo tanich suszarek, które po jednym sezonie letnim lądowały w koszu. A ta? Można powiedzieć, że po pierwszym sezonie nie ma śladów użytkowania. Idealna na balkon oraz jeśli macie bolący kręgosłup (ma kółka!).
6. Mała przestrzeń do suszenia
U mnie najdłużej pusty kosz do prania miałam chyba przez 3 minuty. Cały czas się u mnie coś pierze… codziennie się mieli i mieli, a miejsca na suszenia – zwłaszcza zimą – jest ogromnie mało… Nie lubię tego bo zimą ciuchy schną zdecydowanie wolniej. Jedno pranie czeka do wyschnięcia a kolejne już czeka na swoją kolej. … To się nigdy nie kończy.. Ale to też moja wina, bo uparcie chciałam wieszać pranie na sznurkach, bo nie chciałam mieć suszarki w pokoju i zagracać sobie nią już i tak małego mieszkania.
Dopiero niedawno moja mama uświadomiła mnie, że mogę kupić taką suszarkę, którą można włożyć do wanny i nie będzie mi zabierać miejsca, susząc prześcieradła oraz prania dużego formatu… Tak, możecie się ze mnie śmiać, ale serio nie wiedziałam, że są suszarki nawannowe lub model Mixer 3, który mieści się nawet pod prysznicem. Można go tam schować kiedy pojawią się niespodziewani goście … No ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.. Powiedz, mi że ty też o tym nie wiedziałaś. 😉
A jeśli macie więcej miejsca niż ja, to sprawdźcie suszarkę Infinity, którą można rozciągnąć do 2m… Tak, do 2m (ze „skrzydłami” ma aż 2,57m – idealne na pościel), a po złożeniu zajmuje tyle miejsca co tradycyjne suszarki. Czyli śmiało możesz ją schować za pralkę lub drzwi…
7. Aluminium
Wrzuć do pralki folię aluminiową, by uprana pościel (również swetry) nie była naelektryzowana.
8. Skarpetki
Nie wspomnę ile seriali obejrzałam podczas składania skarpetek w pary. Prosty myk, to do woreczka do prania bielizny wrzucam skarpetki i uczę tego też moje dzieci, i dzięki temu mam pozbierane w pary a następnie w łatwy sposób mogą powiesić na suszarkach Vileda, które mają specjalny uchwyt do skarpetek.
9.
Pewnie to wiecie, ale przypomnę. Wyciągam pranie od razu jak się skończy program. Po 5 minutach będą wygniecione.
10. Naciąganie
Każde mokre ciuchy naciągam (strzepuje) mocno (ale tak, żeby nie poszły w szwach nitki) Czasami dobrze naciągnięte pranie nie wymaga późniejszego prasowania 😉
11. Odpowiednie pranie
Jeśli w jednym wsadzie masz 10 delikatnych bluzeczek i jedną grubą bawełnianą bluzę, to bluzeczki będą przesuszone, a bluza będzie miała lekko wilgotne ściągacze. Cieniutki t shirt suszony z grubymi ręcznikami może wyjść jak psu z gardła.
12. Susz w ciepłym miejscu
W chłodnym miejscu, pranie będzie dłużej schnąć i powstaje wilgoć w mieszkaniu
13. Bądź sprytna
Najlepiej te wszystkie rzeczy nauczyć dzieci i męża. Kiedy oni suszą pranie to ty możesz zajmować się innymi rzeczami
14. Nie ilość tylko jakość
Wybieram koszulki i t-shirty, które mają taki skład, żeby były łatwe doprasowania i się nie gniotły…Oczywiście musiałaby to być sztuczne materiały, żeby się nic nie gniotły, ale z noszeniem tego typu cuchów jest większy problem…Dlatego wybieram bawełnę z domieszką sztucznego materiału np. poliester… lub dzianiny
Jak już bardzo chcesz kupić rzecz, która ci się podab ale jest „gniotliwa” to wybieraj bluzki z fakturami, na której zagniecenia nie są widoczne.
15. Zadbaj o męża 😉
Radkowi kupuje tylko koszule z materiały typu „non- iron”, których nie trzeba prasować… Tzn. uważam, że najlepiej koszule to prasują mężczyźni, ale jak mi się już zdąży wprasować koszule, to wolę mieć jak najmniej roboty
16. Polecam ten trik
Wyprasowałaś koszulę, sukienkę włożyłaś do szafy, ale po wyciągnięciu zauważyłaś, że wyszłaś w pogniecionych ubraniach. Prosty trik – zwilż pogniecione miejsce. Naciągnij materiał i wysusz suszarką. Sprawdza się zwłaszcza w podróży 😉
17. Czary pod prysznicem
Po gorącej kąpieli, powieś w łazience koszule lub inne pogniecione ubrania. Para wodna „zmiękczy” materiał, sprawi, że do rana twoje rzeczy będą wyglądały jak po prasowaniu żelazkiem
18. Pewnie to wiesz, ale przypomnę
Ustawiam wirowanie, na małe obroty nie więcej niż 600 obr/min.
19. Metoda ” na studenta”
Metoda stara jak świat, która nie raz mnie ratowała na wyjazdach studenckich 😉 Zwilż lekko np.bluzkę a w metalowym rondelku zagotuj wodę. Wlej ją, a rondla użyj jako żelazko, dnem prasuj ubrania jakby to było żelazko 🙂
20. Najważniejsze
Pamiętaj, że nie musisz być zawsze perfekcyjna… Być może niepotrzebnie dokładasz sobie pracy, prasując materiały, które wcale tego nie potrzebują? Pamiętaj, że nie tylko ty mieszkasz w domu i nie jest nigdzie napisane, że prasowanie jest tylko domeną kobiet 😉
Podsumowując:
Jedno pranie to oszczędność na prasowaniu nawet do 10 minut
1o minut x 6 dni = 60 minut tygodniowo
60×4 tygodnie -=240 minut czyli 2, 5h miesięcznie
Czy nie warto?
A jakie Ty masz sposoby na „nie prasowanie”? 🙂
Mecenasem wpisu jest Vileda
Marta Wilk
19 stycznia 2018 @ 19:03
8 – a to to jest na skarpetki? ;p ahaaa bo ja takie coś przy suszarce mam
Jak ona to robi
22 stycznia 2018 @ 10:10
Tak 🙂 Ten czerwony uchwyt jest do skarpetek 😀
Alex Junior
27 listopada 2017 @ 08:34
Czy zostanę zlinczowana jeżeli się przyznam że ja wogole nie prasuje? No chyba że na jakieś ważne uroczystości typu rozpoczęcie roku szkolnego… Nie widzę poprostu takiej konieczności nic nie mam pogniecione a nawet jeżeli ubiorę koszule która jest jak wyjęta z gardła krowy to zawiąże ją w pasie i się sama wypracuje. Czy ktoś tak jeszcze ma?
Weronika | littleredbox.pl
29 listopada 2017 @ 02:11
Ja ja ja!! Wcale w ogóle nie pasuję. I jeszcze do tego się przyznaję na blogu w moim najnowszym wpisie. Taka bezczelna jestem! 😀 Ja to największy problem mam z praniem. Mam zbyt mało rzeczy w innym kolorze niż czarne i szare i dlatego te kolorowe strasznie mi szarzeją
Julia
5 grudnia 2017 @ 00:30
Chusteczki pochłaniające kolor 🙂 słyszałam że są super
Aneczka
5 grudnia 2017 @ 10:39
Te chusteczki to marketingowa ściema. Jak nie wierzysz logice która powtarza że to nie ma sprawa działać to sobie popatrz na ich niezależne testy.
Ylva_Fraskogen
5 grudnia 2017 @ 10:53
Znajomi mi je polecili, sama ich nie sprawdzałam. U nich działa, to pewnie mnie okłamali 😉
Aneta Jokisz
25 listopada 2017 @ 14:11
Ciekawe czy Wam tynk z tymi taśmami nie spadł, gdy odklelaliście się ?
Karola Pałgan
24 listopada 2017 @ 20:43
Odkąd mam suszarkę bębnową to w zasadzie nie prasuję wcale. Wystarczy, że wyciągnę jeszcze ciepłe ubrania z suszarki i równo je poskładam/zawieszę. Nie ma ani śladu zagnieceń.
Hanna Pleban
25 listopada 2017 @ 10:12
Dokładnie. Plus oszczędzam czas na wieszaniu szczególnie niezliczonych dziecięcych skarpetek i majtek.
Ula Jaworska
26 listopada 2017 @ 15:04
Też polecam suszarkę bębenkową. Nie tylko właściwie zrezygnowałam z prasowania to jeszcze mam większe mieszkanie bez rozstawionych suszarek, jest estetyczniej. Nie ma oparów chemicznych z proszków. Nie ma problemów z wilgocią. Jest więcej czasu.
Same zalety.
Ps. To nie prawda, że rachunki za prąd są kosmiczne! ?
Elwira Zbadyńska
23 listopada 2017 @ 22:05
Ja nie znoszę prasować, ale na szczęście mój mąż robi to sam a dzieciakom prasuje niania, która się relaksuje podczas tej czynności. Tak, wiem, to nie jest normalne 😉
Ania Kalemba
23 listopada 2017 @ 19:12
A ja akurat prasować uwielbiam :))))))