O matko przytyłam! Jak się ubrać żeby wyglądać nadal kobieco?
„O matko! Znowu przytyłam”, „kiedy to się stało?”, „znowu nie mogę schudnąć”… Ile razy w ciągu miesiąca zadawałaś siebie te pytania? Pewnie często, jak to bywa na początku odchudzania. Z precyzją snajpera planujesz i rozkładasz na czynniki pierwsze swoją strategię i plan odchudzania. Zaczynasz od najważniejszego – przeglądasz na Pintereście wszystkie fit blogerki: „wymarzony brzuch w trzy tygodnie”, „zmotywuj się do działania” – hasła które rozpalają cię do czerwoności. Wiesz, że tym razem dasz radę i nic nie stanie Ci na drodze. Wspomagasz swoją motywację kupując modne leginsy, buty do biegania i karnet na siłownię. Bo jak już masz zacząć ćwiczyć to oczywiście na poważnie! Tylko „to poważnie” trwa kilka dnia, góra tydzień?
Jeśli chodzi o mnie – powiem wam, że naprawdę nie wiem kiedy przytyłam 10 kg. Psychicznie mnie przy tym nie było. Jednego dnia warzyłam 54 kg, a drugiego obudziłam się ważąc 65 kg i krzycząc „jak to się stało?”!
Poszukanie przyczyny było bardzo trudne, frustrujące i dołujące. Dzisiaj wiem, że alergie pokarmowe, skaczące hormony i insulinooporność, którą nabyłam po ciąży są przyczynami moich dodatkowych 10 kg. Oczywiście nie tłumaczę się przed sobą i innymi tylko działam – ćwiczę i zdrowo jem. Ale nie jest to łatwe – waga nie spada w tak drastycznym tempie jak pięć lat temu. Robię to dla siebie. Robię to dla dobrego samopoczucia.
Dół
Stresowałam się tym, że mój wąż na brzuchu ucieka spod koszulki. Czułam się ciężko z tym moim boa. Czułam się źle ze swoją wagą. Krytykując siebie i ubliżając swojemu ciału, czułam się coraz gorzej. Sama niszczyłam swoją pewność siebie, kobiecość… Konsekwencją było złe samopoczucie, które rzutowało na mojej rodzinie. A tego nie chciałam.
Stop. To tylko brzuch. Helloł! To tylko brzuch!
Wzięłam się w karby. Pogadałam ze sobą i doszłam do wniosku, że jedna część ciała nie może wpływać na całokształt mojego życia. To nie jakaś straszna rzecz, która zagraża mojemu życiu. Niszczę sobie życie zamartwiając się i nękając siebie samą: „Elwira, masz dwa wyjścia: albo będziesz użalać się nad sobą i marudzić albo zaakceptujesz fakt, że jest cię trochę więcej i zaczniesz z tym żyć”.
Wybrałam drugą opcję. Zrobiłam porządek w szafie, w tym pogrzeb moim ciuchom w rozmiarze 34. Nie odkładam ich na lepsze czasy, bo wychodzę z założenia, że jak już schudnę to kupię sobie nowe – w nagrodę – doceniając atrybuty mojej kobiecości, zmieniając co nieco, by poczuć się kobieco i dobrze z własnym ciałem.
Jak się ubrać żeby wyglądać nadal kobieco?
Szafa
Ciuchy, które miałam w swojej szafie nie były do końca dopasowane do mojej sylwetki. Zamiast pokazywać dekolt i szyję – chowałam wszystko za bluzkami typu oversize, zamiast pokazać nogi – chowałam je zakładając długie sukienki… Uważałam, że osoby z większą pupą i klockowatymi nogami powinny chować się za długimi sukienkami. A okazuje się, że w mini wyglądam całkiem spoko!
Zabudowana góra plus szerokie paski dodają kilkogramów.
Długość sukienki jest przed kolano co przy moim wzroście jest korzystne. Kolor – dodaje blasku. Co jest nie tak? Falbany i workowaty kształt sukienki dodaje objętości i nie podkreśla talii oraz innych atrybutów kobiecości
Góra sukienki jest za bardzo zabudowana. Natomiast długość sukienki oraz kształt ( litera A) podkreślają talie oraz szczupłe łydki przez co sylwetka nie wygląda na toporną.
Ubieraj się – nie przebieraj, czyli moje modowe zmiany
Nie uważam się za jakąś entylencie modowe, ale w pewnym momencie, kiedy zaczynasz wątpić w swoją kobiecość i nie podobasz się sobie – warto zapytać kogoś, kto Cię zna i pokaże Ci, jak możesz wyglądać zmieniając tylko niektóre rzeczy, które masz obecnie w szafie. Mnie wyleczyła z tego Karolina , która zajmuje się modą zawodowo. Dziewczyna zna się na rzeczy! Podpowiedziała mi, co w obecnej sytuacji powinnam nosić, jej słowa rozwiały moje wątpliwości i zaczynam na nowo bawić się modą i nawet to lubić!
Moja rada – czasami lepiej posłuchać kogoś zupełnie obcego, osobę trzecią. Koleżanka lub mąż, którzy mówią, że we wszystkim wyglądasz pięknie powinni budzić w Tobie podejrzenie.
Co się u mnie zmieniło?
Z modą jest tak, że jak coś jest modne, to wszystkie sieciówki są obwieszone jednym rodzajem ciuchów – jak boho to boho, jak bluzki typu pudełka i falbany to będziesz je widzieć wszędzie – jednak one nie są dla mnie. Już wiem, że znacznie lepiej wyglądam w bluzce z dekoltem w serek, ale znaleźć takie w sklepach jest naprawdę trudno. Często z braku czasu sięgałam po to, co mi się podobało, a nie po to, co było dobre dla mojej sylwetki i ładnie na mnie wyglądało. Teraz więcej czasu poświęcam na buszowanie w sklepach online (Zalando itp.), bo tam mogę znaleźć coś dla siebie.
Powinnam nosić obcasy i koturny, żeby wyszczuplić nogi i dodać sobie kilka centymetrów. Moje nogi nigdy nie będą tak długie jak nogi Anji Rubik, ale zawsze coś… Prawda jest taka, że cenię sobie wygodę i uwielbiam płaskie buty. Dla mnie chodzenie na obcasach to męczarnia i sztucznie to wygląda, bo nie potrafię się w nich poruszać. Z racji tego, że mam dzieci – a wiadomo, dzieci rosną (i to nawet szybko) – zaczynam czuć się przy moich dzieciach jak koleżanka, a nie jak mama 😀 Muszę sobie trochę tych centymetrów dodać, więc kompromisem będą dla mnie buty na koturnie.
Przede wszystkim muszę czuć się swobodnie w tym, co noszę. I wiecie co? Tak właśnie się czuje, kiedy nakładam sukienki lub spódnice. No co? Mama też może wyglądać dobrze, kiedy idzie z dziećmi do piaskownicy 😉 Która Wam najbardziej się podoba?
PS Co powiecie na taki pomysł, żebym przygotowała Wam więcej treści na temat zawartości szafy mamy? Dajcie znać!
Ania Kalemba
4 sierpnia 2018 @ 13:14
Świetnie wyglądasz! Rzeczywiście zmiany na plus :*
Jak ona to robi
8 sierpnia 2018 @ 13:47
Dziękuję 🙂
Ania Kor
1 sierpnia 2018 @ 22:11
Ja jestem jak najbardziej za takimi artykułami. Sama borykam się z podobnym problemem. Jak się jest szczuplym to właściwie wszystko pasuje. A jak mamy coś do ukrycia to nie zawsze wiemy co nam pasuje. Sukienka w kwiaty zjawiskowa i Ty wyglądasz w niej super. Mogę podpytać skąd?
Jak ona to robi
8 sierpnia 2018 @ 13:49
Jak się jest szczupłym i wysokim to pewnie jest łatwiej, ale jak ktoś nie czuje się w swoim ciele dobrze, to nawet jak nałoży najpiękniejszą sukienkę to nadal będzie czuć się nieszczęśliwe… Tak naprawdę uśmiech ubiera kobietę 🙂 A sukienka od Marie Zelie 🙂
Ania Kor
13 sierpnia 2018 @ 20:48
To prawda, najważniejsze to dobrze się czuć z samym sobą. Marie Zelie ma piękne suknie, ale Ty prezentujesz się w niej o wiele ładniej niż modelka na stronie 🙂