Śniadanie przedszkolaka
– co chcesz jeść kochanie? – zapytałam
– chebek z dżemem – odpowiedział Wik
– kochanie jadłeś chleb z dżemem wczoraj – kontynuowałam
chcę chebek z dżemem – odpowiedział stanowczo Wik
Wiem, że w taki sposób pytając nic nie ugram. Po wprowadzeniu korekty:
– Wiktor, chcesz chleb z szynką czy chleb z jajkiem? – pytam dając całe 2 opcje do wyboru
– hhhhm… z jajkiem – zdecydował Wik
I nasz repertuar jedzeniowy wygląda codziennie taka samo. Nie, chwila. Czasami skusi się na owsiankę z owocami 🙂 Warzyw unika jak ognia, a z owoców toleruje tylko banany, banany i… banany. Moja małpka 😉
„Głowię się i troję”, aby mój przedszkolak zjadł pożywne śniadania. Tak, aby miał siłę i energię na szaleństwa w przedszkolu. W jego gusta jest ciężko trafić. Oj bardzo.
Ostatnio „zawiesiłam” się podczas robienia śniadania. Byłam zniechęcona i zrozpaczona odtwarzając ciągle ten sam zestaw kanapek. Wyłożyłam na blat całą zawartość lodówki (warzywa, owoce, szynkę, ser żółty) mówiąc do siebie „matka wymyśl coś”! No i wymyśliłam 🙂 Jak się Wam podoba?:
Domek u babci – czyli złożona kanapka z serem żółtym. W sąsiedztwie truskawkowego drzewa i marchewkowej trawy 😉
To miała być sowa. Powiedzcie, że podobna prawda? 🙂 No fakt, trochę mało upierzona 😉
Wiktor mały kierowca – Samochód (złożony chleb z szynką), pędzący po truskawkowej drodze.
Powiem Wam, że zjadł 🙂 Dla mnie jest to ogromna motywacja na planowanie kolejnych śniadań „przedszkolaka”.
Agnieszka
22 sierpnia 2014 @ 08:13
Jaka urocza sowa :))