Jak (nie) motywować dzieci – zobacz jakie to proste!
Mam taki charakter, że jak już czytam zalecenia psychologów i pedagogów dotyczące tego, co mam robić, aby dziecko wyrosło na szczęśliwego człowieka, lubię poprzeć tę wiedzę badaniami oraz wiedzieć jaki wpływ na psychikę i rozwój dziecka mają różne metody wychowawcze.
Jeżeli mam zastosować się do rad jakiegoś uczonego to nie ma bata – zamieniam się Sherlocka Holmesa i sprawdzam w różnych książkach i publikacjach czy ktoś mi nie próbuje wcisnąć kitu. Ostatecznie to czy posłucham tych rad zależy jedynie od tego, co mi podpowie moja matczyna intuicja.
Wiem, że ty także lubisz wiedzieć więcej. Dlatego najlepiej zaparz sobie kawę i przeznacz kilka minut na przeczytanie tego tekstu. Gotowy? Zaczynamy!
Mózg – dlaczego dziecko tak dużo marudzi i płacze?
Niektóre dzieci przychodzą na świat płaczą. To normalne. Chcą być wtedy przytulone i nie potrafią nam tego inaczej zakomunikować niż płaczem. Są wymagające na swój własny sposób, czasem aż za bardzo, dlatego nazywa się je „high need babies”, a skutkiem tego są często mylone z dziećmi niegrzecznymi lub takimi, które odziedziczyły zły charakter teściowej ?.
Tak naprawdę charakter i rzekoma złośliwość dziecka nie są przyczyną jego zachowania, a jedynie wynikiem jeszcze nierozwiniętego układu neurologicznego i jego rozwoju. To niesamowite, że w tak małym organizmie w każdej minucie powstaje setki połączeń (synaps) między neuronami. Oznacza to, że każda interakcja z dzieckiem ma wpływ na jego mózg, czyli każdy dotyk, czułość, radość, ale też krzyk i złe spojrzenie odciskają się na nim niczym wielkie buty na piasku. To niesamowite, ale też przerażające.
Dlatego istniejemy my, rodzice, którzy pomagają dzieciom jak najlepiej się rozwijać. To właśnie nasza więź z dziećmi przełoży się na ich wewnętrzną motywacje, ciekawość, a także sposoby radzenia sobie ze stresem.
I teraz trochę nauki (nie ziewaj, tylko przeczytaj do końca )
Przy użyciu najnowszej aparatury do badania pracy mózgu, naukowcy na całym świecie sprawdzają, jak związek z drugim człowiekiem wpływa na procesy związane z motywacją, regulowaniem emocji i doświadczaniem bólu. Z ich pracy wynika, że relacje z drugim człowiekiem są fundamentem rozwoju dziecka, jako że wpływają na wytwarzanie dopaminy (nie kokainy), czyli głównego neuroprzekaźnika działającego na zasadzie „nagrody”.
Badania nad oksytocyną, hormonem szczęścia, przywiązania, wyciszenia i szczęścia, które są prowadzone już od 50 lat (a z tego faktu można już coś wywnioskować) pokazują, że jakość więzi międzyludzkiej wpływa na poziom szczęścia, poczucia własnej wartości i umiejętności kontrolowania swoich emocji.
Co tu dużo mówić, bliskość jest potrzebna i dzieciom, i dorosłym do rozwijania swojego potencjału.
Jak to się ma do motywacji?
„Chodź, mamo, popatrz jak zjeżdżam na ślizgawce! Mamo, kwiatek, mamo, zobacz! Mamo, chodź!”.
Słysząc takie zdania 1000 razy dziennie, możesz nie mieć już takiej samej reakcji jak za pierwszym razem, gdy widzisz, że dziecko samo ubrało buta lub narysowało kotka.
Na początku skaczesz do góry, cieszysz się jak szalona, a dziecko ma jeszcze większą motywację i chce próbować jeszcze bardziej. Nie krzyczy „mamo, zobacz, mamo, chodź, zobacz, zrobiłam zamek z piasku” po to, żeby cię oderwać od rozmowy z koleżanką w parku, ale dlatego, że oczekuje, iż razem z nim będziesz cieszyć się z sukcesów, kolejnych umiejętności i doświadczeń. Bez tego chęć eksplorowania świata może łatwo zniknąć
W życiu dorosłym jest podobnie. O to przykład:
Zupełnie tak samo jest z nami. Kiedy cieszymy się z podwyżki, współpracy lub wyjazdu na wakacje, chcemy się tym podzielić i krzyczeć jak nam jest w tym momencie wspaniale. Dzwonimy do mamy i niby się cieszy, ale musi już kończyć, bo ciotka Krysia właśnie przyszła na kawę. Mąż podziela naszą radość, ale nie tak jakbyśmy chciały. Jest nam czasami przykro, że ktoś nie podziela naszej euforii. W dorosłym życiu jednak wiemy, że nie każdy musi bić nam brawo i każdy inaczej odbiera naszą ekscytację. Dziecko dopiero się tego uczy i może odczytać naszą obojętną reakcję jako ignorancję i brak zainteresowania.
Dlatego tak istotne jest to, żeby teraz z naszą pomocą uczyły się doceniać małe sukcesy i znajdować w sobie motywację.
Jak motywować dzieci?
- Nie łatwo cały czas o tym pamiętać – i nie będzie łatwiej. Przyjdą okres buntu i ciągłego „nie „, wybuchy złości, a czasami złe słowa w naszym kierunku, które bardziej nas od siebie oddalą, a nie zbudują pozytywne relacje.
- Zdaję sobie z tego sprawę i zagryzam wargi, a w trakcie głośnych śpiewów operowych zaczynam śpiewać pod nosem moje ulubione piosenki, myśląc co mam kupić. Nie przegaduję, a raczej staram się stłumić głos operowy ?.
- Kiedy minie już ten najgorszy okres, próbuję z całych sił odzwierciedlić ten koktajl najróżniejszych emocji i odkryć, co się w nim kryje.
- Jeżeli chcę, żeby dzieci mnie słuchały, najpierw muszę nauczyć się słuchać tego, co mówią. Odnoszę się do ich smutku, żalu, złości i dostrajam się do ich potrzeb.
- Nie krytykuje. Nie ma nic gorszego niż wytykanie błędów i wyśmiewanie się z trudności i niepowodzeń. Zamiast tego wolę zrozumieć problem i pomóc.
- Nie wymagam od dzieci aby były najlepsze ze wszystkim.
7. Jestem pewna, że wszystko to co wam napisałam wiecie a tekst jest tylko potwierdzeniem, że robicie słusznie 🙂
Na koniec podzielę się z wami pięknym cytatem z książki „Krąg ufności. Interwencja wzmacniająca przywiązanie we wczesnych relacjach rodzic-dziecko”:
„Bądź jak instrument w orkiestrze, który dostraja się do drugiego instrumentu w orkiestrze. Dziecko szuka poczucia bezpieczeństwa i wsparcia; wiedzy, że może liczyć na pomoc w trudnych momentach.”
Karolina Woźniak
19 stycznia 2018 @ 08:25
Wydrukuję Twój artykuł i dam sfrustrowanej matce trójki dzieciaków która już chyba zapomniała o tym wszystkim… dziękuję! 🙂