Jak skutecznie dbać o zdrowe zęby dzieci? + pobierz prezent
Często żartujecie, że cała nasza rodzina to „żywa reklama” pięknych i zdrowych zębów. Nie powiem – jest to bardzo miłe, ale tak naprawdę ładny uśmiech zawdzięczamy systematyczności i konsekwencji. Szczególnie, że matka natura nie obdarzyła mnie dobrymi genami i wiem, że jeżeli nie będę dbała o zęby, to mogę je szybko stracić.
Pamiętam, że jak byłam mała to mój tata cały czas przypominał mi, żebym myła zęby. Wtedy każda z babć mówiła mu – „zostaw to biedne dziecko, nie męcz jej”, ale dzisiaj mogę mu za to podziękować… I mam nadzieję, że będzie tak i z moimi dziećmi. Od najmłodszych lat trzeba dbać o higienę jamy ustnej, uczyć odpowiedniej pielęgnacji, oswoić z faktem, że trzeba będzie pójść do specjalisty, który obejrzy stan zębów. I nawet jeśli wydaje Ci się, że wiesz już wszystko, to jednak technika, metody leczenia i zapobiegania ubytkom wciąż się zmieniają i zawsze możesz dowiedzieć się więcej.
Ważne
Dbać o higienę jamy ustnej trzeba od najmłodszych lat. Myślimy, że z chorego mleczaka wyrośnie zdrowy ząb stały? To nieprawda. Zaniedbane mleczaki przekładają się na stan zdrowia zębów stałych i ma to również wpływ na zdrowie ogólne. Nie mówię już o czysto estetycznych aspektach. Bo możesz wspierać dziecko i może być ono dla ciebie najpiękniejsze na świecie, ale zaniedbane zęby mogą być powodem niskiej samooceny dziecka, które jest narażone na docinki ze strony rówieśników.
Zęby to nie włos czy paznokcie – one wychodzą tylko raz!
Nasza historia
Jak pewnie wiele z was, ja też nie byłam pewna, czy dobrze dbam o higienę jamy ustnej Adasia i czy uczę go dobrych nawyków. Dlatego udałam się do eksperta – higienistki stomatologicznej.
Wizyta
Trafiliśmy do gabinetu, w którym pani miała cudowne podejście do dzieci i Adaś, pomimo onieśmielenia, ochoczo współpracował. Tip dla was – jeżeli chcecie udać się do specjalisty to koniecznie poszukajcie takiego, który będzie przyjazny dla dzieci.
Oczywiście jak każda mama, wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze tej wizyty, jednak okazało się, że z pacjentem nie jest tak źle i nie ma co siać paniki. Dostaliśmy cenne wskazówki, które na pewno i wam pomogą.
- Ważny jest właściwy sposób szczotkowania zębów, dobry dobór przyborów i odpowiednie dbanie o nie. Na przykład szczoteczkę powinno się wymieniać co 3 miesiące (a nawet częściej) – dziecko ma tendencje do gryzienia szczoteczki, która się rozwarstwia i przez to źle myje zęby, jej włosie powinno być proste.
- Nie wolno w trakcie mycia zębów przepłukiwać ust, ponieważ woda rozcieńcza pastę i obniża jej skuteczność, ale pastę trzeba namoczyć, aby aktywowały się zawarte w niej składniki myjące.
- Przynajmniej do ok. 8 roku życia to my – rodzice, powinniśmy myć dzieciom zęby, a potem nadal kontrolować czy dziecko zrobiło to dobrze.
- Oprócz zębów trzeba myć język – jest na nim dużo szkodliwych bakterii, które gromadzą się też na szczotce, dlatego ją też trzeba dokładnie oczyścić po każdym myciu zębów.
Przestrzeganie tych zasad jest bardzo ważne, ponieważ dowiedziałam się, że w naszej jamie ustnej są zarówno dobre, jak i szkodliwe bakterie. Dzieci mają tendencję do „przejeżdżania” zębów szczoteczką i czują dumę, że udało im się odhaczyć jeden punkt na liście obowiązków, jednak niedokładnie umyte zęby to większa ilość szkodliwych bakterii o nazwie Streptococcus mutans. Gromadzą się one na powierzchni płytki nazębnej , a ich aktywność w naszej buzi jest jedną z głównych przyczyn powstawania ubytków. Dlatego w tym przypadku warto towarzyszyć dziecku w jego samodzielności i asystować w wieczornym rytuale. Warto też poszukiwać dodatkowego wsparcia, dlatego higienistka zaproponowała mi, żebyśmy przez minimum trzy miesiące po umyciu zębów przed snem stosowali pastylkę do ssania Dentisal, tak aby przez noc dobroczynny szczep mógł skolonizować jamę ustną – zwiększa to szansę na uniknięcie nowego ubytku.
Pierwszy raz o tym słyszałam, i już wam piszę, co to jest. Dentisal zawiera szczep bakterii Streptococcus salivarius M18, który według badań, aż ponad trzykrotnie zwiększa szansę na uniknięcie nowych ubytków. Pastylkę powinno się ssać po wieczornym myciu zębów, przez ok. 5 minut, do rozpuszczenia. Nie wolno już potem spożywać żadnych posiłków, ani nic pić. Dzięki temu szczep ten będzie mógł efektywnie skolonizować jamę ustną – a im więcej dobrego szczepu, tym mniej miejsca dla „złych bakterii”. Produkuje też enzymy, które rozkładają płytkę nazębną i zapewniają odpowiednie pH w jamie ustnej. Dowiedziałam się od eksperta, że skuteczność szczepu Streptococcus salivarius M18 została potwierdzona badaniami naukowymi z udziałem dzieci i dorosłych. Jak więc widzicie wiedza medyczna oraz badania tak idą naprzód, że zawsze warto skonsultować się ze specjalistą.
Po wizycie
Będąc rodzicem wiesz, że bardzo trudno czasami namówić dzieci do sprzątania zabawek, mycia rąk czy pielęgnacji jamy ustnej. Zmotywowanie dzieci to trudne zadanie dla nas rodziców, ale zdrowy uśmiech naszych dzieci to nagroda za wysiłek. Dlatego umówiłyśmy się z higienistką, że będę jak żołnierz pilnowała czy wszystkie czynności związane z higieną jamy ustnej zostały wykonane. Zwłaszcza w najważniejszym momencie – wieczorem. Ponieważ przez noc, gdy organizm produkuje mniej śliny, szkodliwe bakterie mają największe pole do popisu. Dlatego nie zostawiam dzieci samych sobie, tylko najczęściej uczestniczę w czasie wieczornego rytuału, i jeśli trzeba, poprawiam ich niedociągnięcia. Patrzymy razem w lusterko i myjemy zęby, bo to ważne, żeby dziecko przyglądało się nam podczas szczotkowania zębów.
Dzieci dobrze reagują, kiedy wymyślam im ciekawą historię, na przykład opowiadam o superbohaterach – przejmujemy więc ster w wojnie przeciwko bakteriom, odpalamy naszą tajną broń, Dentisal, dzieci ssają tabletkę przez 5 minut, a ja mówię im, że podczas ssania z tabletki wychodzą mali wojownicy Streptococcus salivarius M18 i im bardziej dzieci ssają, tym więcej ich wychodzi i likwiduje złe bakterie. Za każdą dobrą misję dostają gwiazdkę na tablicy motywacyjnej. Jak prawdziwi generałowie. ?
To fajna rozrywka, zwłaszcza po całym dniu pracy i pędu. Wieczorem skupiam uwagę dziecka, jesteśmy w relacji i czuję, że robimy coś fajnego. Angażowanie dzieci w takie małe rytuały i systematyczność spaja nasze relacje, ale jest to również fajna zabawa.
Kiedy następuje pora spania i kładziemy się do łóżka – zaczynam czytać książeczkę na dobranoc. Cudowne jest to, że od momentu wyjścia z łazienki, uśmiech nie schodzi im z buzi. Patrzą na mnie z zaciekawieniem, widzę w tych małych chochlikach coś, czego nie można kupić, wdzięczność za poświęcony czas, zaangażowanie i miłość… A kiedy już przeczytam ostatnią kartkę książki, dzieci wtulają się w poduszkę i mówią do mnie „to był fajny dzień” – dzięki temu mam siłę i motywację na codzienną walkę ze złymi bakteriami.