Nie popełniaj tych błędów, a będziesz mieć więcej kasy
O budżecie domowym pisałam Ci w tym wpisie i zdecydowanie większość okrzyknęła, że chce więcej tego typu tekstów. Wychodząc Ci naprzeciw, chcę rozbudować tę serię i na podstawie własnych doświadczeń i wiedzy ekonomicznej pokazać, że cyferki i planowanie budżetu to nie coś, co ma budzić w Tobie lęk.
Zanim zacznę Ci się mądrzyć i pisać o budżecie, chcę powiedzieć, że przez całe życie byłam pewna, że jestem analfabetą z matematyki. Procenty, ułamki to był mój koszmar. Żyłam w przeświadczeniu, że matematyka jest tylko dla chłopców… I generalnie unikałam wszystkiego, co było związane z liczeniem. Dzisiaj ten etap mam już za sobą i potrafię sobie wytłumaczyć, że przecież nie muszę znać wzorów matematycznych. Aby liczyć dobrze swoje pieniądze, potrzebuję podstaw takich jak dodawanie czy odejmowanie, a jeżeli pojawią się trudności ze skomplikowanym mnożeniem czy dzieleniem, to od czego jest kalkulator i Excel? Tak naprawdę matematyka nie jest tą trudną częścią – jest nią siła woli, konsekwencja i planowanie.
Muszę rezygnować z przyjemności
Gdy masz nóż na gardle lub długi albo wydajesz więcej, niż zarabiasz, to możesz się teraz na mnie złościć, ale powiem Ci szczerze: najpierw „wyprostuj” swoją sytuację finansową, a później myśl o przyjemnościach. Niech to będzie Twoim celem, a przyjemnością – jego osiągnięcie, czyli życie na plusie.
Przyjemności też są ważne
Oszczędzanie to sztuka kompromisów i planowania. Są rzeczy, które są dla mnie przyjemnością i z których nie mogłabym zrezygnować, np. dobra kawa na mieście, zdrowe jedzenie, książki. Określony z góry budżet na przyjemności daje mi poczucie kontrolowanej wolności finansowej. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy muszę przycisnąć pasa, i wtedy jestem restrykcyjna.
Wydawanie pieniędzy jest jak jedzenie czekolady. Czujesz szczęście, ale jeśli zjesz jej za dużo, to konsekwencją są wyrzuty sumienia oraz tłuszczyk w tali. Tak jak we wszystkim – trzeba zachować umiar.
Dzieci
Od początku zachęcam Cię do niespełniania wszystkich zachcianek dzieci. Dziecko chce, aby kupić mu gumę, ciastko, samolot, a jeśli tego nie robisz, to wpada w histerię. No trudno! Dla dzieci pieniądze to niekończące się wychodzenie banknotów ze ściany. W sumie tak to wygląda, więc nie dziwię się, że moi chłopcy nie mogą zrozumieć, że pieniądze to nie rozciągliwa guma. Dlatego staram się dużo tłumaczyć i uczyć szacunku do pieniędzy, oszczędzania oraz podejmowania świadomych zakupów (że nie każda rzecz jest warta zakupu). W rzeczywistości jednak bywa z tym różnie. Na pewno rozwinę ten temat w osobnym wpisie.
Możesz zarabiać dużo
Wdzięczność za to, że masz pracę, że możesz pracować w domu z dziećmi itd., sama w sobie jest bardzo dobra. ale nie można dziękować za wszystko, bo przez całe życie będziemy tylko dziękować, a nie prosić o więcej. Nie dziękuj za to, że ktoś dał Ci pracę – zasłużyłaś na nią.
I ta ciągła wdzięczność, za to, że mąż pracuje, za to, że zajmuje się domem, że wykąpie dzieci. Na litość boską! Opieka nad dziećmi czy domem to też kawałek jego życia, więc zamiast stawiać swego faceta na piedestale, zaakceptuj fakt, że to też jego obowiązek. Tak samo jak trzymanie ręki na pulsie w sprawie wspólnych finansów.
Planujesz wydatki, a na koniec miesiąca pustka w portfelu? „Nie mam z czego oszczędzać” to taki standardowy tekst, który słyszę. Tylko zawsze wtedy zadaję pytanie: „Dlaczego płacisz dostawcom, producentom żywności, pośrednikom, a sobie to już nie?”. Najpierw zapłać sobie, czyli odłóż coś na samym początku miesiąca, a wydatki układaj według hierarchii ważności.
Logika oszczędzania
Jest mnóstwo sytuacji, które na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie, że możesz na czymś sporo oszczędzić, a po głębszym przeanalizowaniu okazuje się, że tak nie jest. Jednym z moich ulubionych przykładów jest jeżdżenie po całym mieście w poszukiwaniu okazji cenowych na produkty takie jak cukier czy masło.
Pani Magda ma obok siebie duże hipermarket, jednak w gazetce reklamowej pewnego sklepu zobaczyła, że mają duże przeceny awokado oraz sery. Niestety sklep ten znajduje się na drugim końcu miasta, w dodatku musiałaby przejechać przez centrum, co spowodowałoby, że straciłaby godzinę na dojazd oraz paliwo.
Inne przykłady: oszczędzanie na ogrzewaniu, żeby kupić sobie ubrania na kartę kredytową, lub wycieczki w kredyt.
Spędzasz na planowaniu budżetu dużo czasu. Odmawiasz sobie przyjemność, bo wiesz, że chcesz mieć poduszkę finansową. Super! Gdy czujesz, że udaje Ci się zrobić krok milowy w swoim postrzeganiu pieniędzy oraz planowania, odczuwasz satysfakcję. Wiesz, że udaje Ci się to i nic nie stoi na drodze, aby w ramach nagrody pójść na zasłużoną kolację lub kupić sukienkę w promocji
– bo „skoro oszczędzałam, to należy mi się nagroda”. Jednak nie ma czegoś takiego jak odpuszczanie i nagroda „za dobre sprawowanie”! Wiem, że właśnie tak większość z nas myśli; „zrobiłam trening, więc w zamian wezmę cukierka”. Nie mówię, że mnie nie się zdarzają takie momenty, ale jest ich coraz mniej. Wtedy nie katuje się i nie obwiniam, tylko akceptuję swoją słabości…
Jak sobie radzę na co dzień? U mnie działa afirmacja własnego wysiłku i własnych starań. Motywuję się i doceniam wewnętrznie – to jest dla mnie największa nagroda. Spisuję codziennie wydatki i kategoryzuje je według potrzeb. „Kaprys”, „zbędny wydatek” – takie popatrzenie z dystansu bardzo pomaga w trakcie analizy swoich słabości 😉
Annify.pl
25 lutego 2018 @ 16:31
Bardzo rozsądne podejście do sprawy. Mi oszczędzanie jakoś tam idzie, jestem w stanie odkładać konkretne kwoty i żyć normalnie bez zaciskania pasa, jednak przeraża mnie ilość nieoczekiwanych wydatków, takich brzydkich niespodzianek, które gdzieś tam wyskakują znienacka – a tu pralka się zepsuje, a tu telefon spadnie na chodnik, a tu auto do naprawy, a tu coś tam. Tak wiem, życie. Jednak czasem demotywuje mnie to okropnie.
odNova.net
13 lutego 2018 @ 08:16
U mnie też się sprawdza afirmacja i wizualizacja sukcesu ?. Choć Przyznam, że czasami nie jest łatwo wytrwać w postanowieniu o oszczędzaniu.