Spotkania rodzinne i zabawy, czyli niesamowite sposoby na to jak efektywnie spędzić czas z dzieckiem
Pewnie masz już po dziurki w nosie dodatkowych zajęć, pędu pracy, jeżdżenia z jednego końca na drugi, dojadania twardej kajzerki w samochodzie, bo na ciepłą zupę jakoś nie było czasu. Spędzasz miliony godzin na tym, by dzień po dniu uczyć swoje dziecko właściwego zachowania („umyj zęby”, „idź spać”, „lekcje odrobiłeś?”, „nie pobrudź się”), a wieczorem padasz na twarz.
Świat jest pełen zmęczonych i zirytowanych rodziców. Poziom stresu u rodziców jest mega wysoki – nie z powodu tego, co mówi czy robi dziecko, ale dlatego, że chcesz dla dziecka jak najlepiej i że robisz to z miłości (często frustrując się i obrażając na świat, który każe biec). Rywalizacja wśród rodziców jest ogromnym stresem; „moje dziecko to potrafi, a twoje nie”. Często musisz toczyć z sobą bitwę i plujesz sobie w brodę, że kolejny dzień zawiodłaś, bo nie czytałaś z dzieckiem książki, nie zawiozłaś go na angielski, nie było Cię na szachach…
Myślę, że nasi rodzice mieli trochę łatwiej. Nie musieli pędzić i porównywać, kto na ile zajęć chodzi. Nie było świata online, więc często spotykali się, by rozmawiać i spędzać miło czas.
Pomagałam mamie robić sałatkę warzywną, a kiedy kuzynki do mnie przychodziły, włóczyłyśmy się po osiedlu i grałyśmy w podchody… Wyobrażasz sobie teraz, że wypuszczasz swoje dziecko na dwór bez opieki? No właśnie.
Obiecałam jednak, że napiszę Ci, jakie są moje sposoby na efektywne spędzanie czasu z dzieckiem. W końcu po to tu jesteś! To już Ci odpowiadam, co robić: nic nie robić. Wyłącz myślenie o tym, co musisz, a zacznij myśleć o tym, co chcesz. Nauka w duchu Montessori, czarno-białe kartki z czarnymi wzorami może i są ważne… Ale na naukę dziecko ma czas, a na budowanie fajnych wspomnień z dzieciństwa i tego, co go kształtuje jako człowieka – już mniej. W życiu rodzinnym nie chodzi o licytowanie się o liczbę spędzonych wspólnie godzin, lecz o to, co w tym czasie robimy.
Przede wszystkim wybacz sobie. To absolutnie konieczna lekcja do odrobienia. Ja to już mam dawno za sobą, ale wciąż potrzebuję to powtarzać. Mam na myśli zakaz obwiniania się, zawstydzania, karania samej siebie, ale też dziecka. Uczę się współczucia i bycia po prostu fajną i wyrozumiałą mamą, a nie perfekcyjną.
Spotkania rodzinne
Pamiętam długie biesiadowanie u cioć i zabawy z kuzynkami. Zawsze było co robić – do tego stopnia, że ze zmęczenia padałam na kanapie albo pod stołem gościnnym mojej ciotki. Kompletnie nie przeszkadzał mi hałas i nie czuję z tego powodu jakiejś traumy i dyskomfortu. Mało tego, jako 7-letnia dziewczynka z długimi kręconymi włosami pamiętam do dziś wiele mądrych spostrzeżeń, uwag od mojej rodziny dotyczących życia… Z pozoru nicnierobienie, siedzenie przy stole kuchennym u babci i popijanie z kuzynkami herbaty powodowały, że czułam się bezpieczna, kochana, zrozumiana. A to jest najważniejsze dla dziecka.
No dobrze, teraz mieszkam we Wrocławiu i rodzinę mam daleko, nad czym bardzo ubolewam, ale nie zamykam się w domu. Pielęgnuję stare znajomości, jeździmy do znajomych i przychodzimy z dziećmi.
Naprawdę dużo można nauczyć się od drugiej osoby – mądrości, nowych umiejętności, wymiany zdań… Nie trzeba wyselekcjonowanych zajęć. Tzn. można, ale zobacz, ile daje zwykłe spotkanie:
- rozwiązywanie konfliktów,
- relacje,
- poczucie bezpieczeństwa,
- wyobraźnia (bo jak tu nie robić zupy z trawy czy budować statków z kartonów?).
Zabawy
Zaangażuj się w 10-minutową zabawę. To lepsze niż 30-minutowe udawanie, że uwielbiasz zabawę w piratów. „Jak to z byle czego?” Mówię Ci, nie trzeba mieć pełno gadżetów, które muszą nam wypełnić cały dzień zabaw, oraz naładowanego tabletu, który bynajmniej nie ma służyć jako paletka do odbijania lotki (przeczytałam taki tekst na jednym z forów rodzicielskich)… Da się. I umiesz tak. Zaufaj sobie i swojej kreatywności. Sama pomyśl o tym, co robiłaś w dzieciństwie. Robienie pączków z piasku, zupa szczawiowa z trawy… Pamiętasz?
Podam Ci przykład z ostatniego wyjazdu do Kasi z Twoje DIY. Kiedy siedzieliśmy wszyscy przy stole, delektując się słońcem i owocnymi rozmowami, nagle padł tekst od mojego 3-latka: „Co będziemy robić?”. Jakoś trzeba było go zająć. A tak się złożyło, że oprócz owoców na stole stały Paluszki oraz Wesołe Literki Lajkonik Junior, z których można układać różne kształty, np. dom i tory.
Jeżeli myślisz, że to prosta zabawa, to się mylisz. Nie tylko taki 3-latek czy 5-latek, ale nawet ja musiałam się zastanowić, gdzie co położyć, żeby prawidłowo odtworzyć wzór… Ale to jeszcze nic! Najwięcej emocji i zabawy budziło układanie kształtów na czas – kto najszybciej wykona wzór, ten wygrywa.
Właśnie w prostocie tkwi siła. Dzieci uczą się czekania, logicznego myślenia, wyciągania wniosków i relacji. Mało? A pisanie, czytanie, alfabet dla dzieci? Możesz wysypać literki i razem z dorosłymi układać zdania albo grać w „państwa, miasta”. Losujecie literkę i każdy musi udawać jakieś zwierzę. Mówię Ci: to jest hit! Nie masz pojęcia, jaki Radek i Kasia mają talent aktorski – nic, tylko do zoo. Haha, zabawa jest rewelacyjna.
Kręgle
Wystarczy, że napełnisz butelki wodą i ustawisz je na trawie – potem tylko strącasz „kręgle” piłką. Proste, prawda? Więc jeśli jesteś nad jeziorem czy gdziekolwiek indziej, zabierasz kilka butelek, wlewasz wodę i już masz gotową zabawkę za „miliony złotych”. I uwierz mi, kiedyś w parku pani zapytała, gdzie można to kupić… Więc widzisz, jakie hipsterskie zabawki Ci przedstawiam. Zabawa w kręgle to nauka rywalizacji i czekania, wtedy pracuje motoryka mała i duża oraz orientacja psychoruchowa, stymulowany jest też przedsionek. Masz kilka zajęć w jednym – i to za zero złotych. Dodatkowo można wymyślić parę rzeczy, które urozmaicą zabawę, np. kto zbije najwięcej butelek, ten dostaje literkę Lajkonika.
Pomoc
Czy to ja organizuję party, czy idę do kogoś, nigdy nie jest tak, że siedzę i czekam, aż pani domu podsunie jedzenie pod nos, o nie! Nawet odgrzewaną pizzę i czy kiełbasę przecież ktoś musi przygotować. U mnie każdy się angażuje – w zależności od możliwości i wieku. Gdy wieczorem z Kasią przygotowałam kolację, chłopcy przynosili małe gadżety – to nic, że była to ścierka i kubki, to wciąż się liczy.
Czas z dzieckiem
Co z tego, że półki w Twoim domu uginają się od zabawek i najnowszych gadżetów, które kupujesz swojemu dziecku. Tak naprawdę to Ty jesteś najlepszą zabawką dla swojego dziecka. Serio… Często wystarczy świadome i uważne spędzanie czasu z dzieckiem – chociaż 30 minut, ale bez telefonu czy innych rozpraszających uwagę rzeczy. Popatrz oczami dziecka, zatrzymaj się i zachwycaj chwilą, którą tak łatwo można przegapić.
Nie dam Ci gotowego rozwiązania na to, jak masz wychować dziecko, bo to nie jest mój cel, by Cię pouczać. Moim celem jest wesprzeć Cię i uświadomić Ci, że tak naprawdę nie ma ochrony przed tym całym pędem i stresem w życiu. Nie dogonisz go, bo tak się nie da i koniec. Dlatego zamiast szukać błędów w sobie i organizować zajęcia, mam taką radę: spotykaj się z ludźmi. (Tak, Elwira, odkryłaś Amerykę!) W dzieciństwie, kiedy spałam u babci czy cioci, bawiliśmy się razem. Wtedy mogłam czerpać od nich mądrości życiowe (największy skarb). Tyle lub aż tyle… A piękne wspomnienia są najdroższą walutą w dzisiejszym świecie.
Dobrze się spotkać z Lajkonik
TwojeDIY Kasia
20 lipca 2017 @ 23:44
Musimy to powtórzyć. To kiedy wpadacie?
Ania Kalemba
20 lipca 2017 @ 11:38
Ale super. Marzy mi się coś takiego! 🙂
Jak ona to robi
26 lipca 2017 @ 19:44
Impreza? Czy zabawy? 🙂
Ania Kalemba
27 lipca 2017 @ 07:31
Takie cudowne spędzanie czasu razem 🙂