Strony są do przeglądania. Nie do czytania. Czyli jak czytamy w Internecie?
Facebook zaczyna być słupem ogłoszeniowym. Tanim, naładowanym treścią reklamową, z którego przez nadmiar animacji, kotków i filmów, nie potrafię zapamiętać choć jednej wartościowej dla mnie informacji. Nie wspomnę już o ilości profilów, stron i reklam, które pojawiają się, a raczej obsypują mnie jak konfetti z pudełka.
Czasami, czuję zmęczenie banałem i mało wiarygodnymi informacjami. Już dawno przestałam łykać tanie nagłówki niczym pelikan. Portale licytują się, kto pierwszy podał informację o wydarzeniach na Ukrainie. Jedni mówili, że nie ma się czym martwić, a inni, że wręcz przeciwnie…
Od tych przepychanek tracę instynkt wywiadowczy i traktuję już każdą informację jako kolejną „rewelację”. Czuję się trochę jak schizofrenik…
Masz podobne odczucia? Nie jesteś sama. Nieustannie łapię się na tym, że jest już późno, a ja miałam zajrzeć na FB tylko na chwilę. Wystarczy chwila nieuwagi, a kolorowe hasła i banery wciągają mnie niczym Trójkąt Bermudzki.
Czytasz czy przeglądasz strony internetowe?
Zapewne większość odpowiedziałaby: „Ja czytam. Internet jest dla mnie źródłem wiadomości i inspiracji” ;). Jednak mózg człowieka korzystającego z internetu przyzwyczaja się do innego sposobu czytania. Zaczynamy „scrollować” wzrokiem interesujące nagłówki, wytłuszczone teksty. Wodzimy oczyma i zapamiętujemy tylko te hasła, które akurat przykują naszą uwagę, przyciągną wzrok.
Dlaczego? Z prostego powodu. Pędzimy. Spieszymy się. Chcemy wyszukać informacje już, teraz. Czytamy urywki, fragmenty, które łączymy w całość i na tej postawie budujemy opinię na jakiś temat.
Żyjemy w ogromnym pędzie, dociera do nas nadmiar bodźców. W związku z tym myślimy na skróty. Pojedynczy bodziec uruchamia w nas cały łańcuch zachowań.
Na przykład – kiedy widzimy hasło: „niska cena”, uznajemy, że produkt jest słabej jakości i nie warto go kupować. I odwrotnie – kiedy widzimy hasło: „wysoka cena”, uruchamia się w nas przekonanie, że coś jest dobrej jakości. Dużo kosztuje, więc pewnie jest warte swojej ceny. To tylko przykład – dotyczy to również takich haseł jak: „Tanio”, „Wyprzedaż”. Podobne techniki wykorzystują często sprzedawcy w sklepach, zwłaszcza w okresie przedświątecznym. Producenci celowo zawyżają ceny, by wzbudzić przekonanie o wysokiej jakości produktu czy usługi.
Drążmy temat
Podam przykład. Jakiś czas temu głośno było o tym, że jedzenie soi może powodować bezpłodność. Pewien Bloger napisał, że ADHD to wymysł rodziców. Na podstawie najczęściej czytanych wiadomości, chwytliwych nagłówków budujemy opinię, która ni huhu ma się do prawdy. Gdybyśmy mieli wystarczająco czasu, moglibyśmy sprawdzić, że ADHD istnieje, a soja nie powoduje bezpłodności…
Wracając do tematu – surfując po internecie przeglądamy i zapamiętujemy tylko nagłówki, zawartość artykułów jest znacznie mniej istotna. Ha, powiem Ci więcej – jesteśmy mistrzami przeglądania. Wertujemy, scrolujemy wzrokiem i jesteśmy dumni z tego, ile to wiedzy wynieśliśmy z Internetu.
Nie jestem idealna. Bywają chwile, że wchodzę na strony tylko po to, aby się „odmóżdżyć” – „zabijam” czas. Nie chce mi się czytać aktualnych wiadomości czy czytać ambitne książki. Chcę po prostu zobaczyć co słychać na Pudelku. Tak jest :).
Gorzej jest, kiedy takie sytuacje mają miejsce codziennie. Wtedy czuję się źle sama ze sobą. Reset jest dobry, ale jak przeczytam coś interesującego, to rozmowy z domownikami są na nieco innym poziomie. Zdobyta nowa wiedza zawsze dla mnie jest dobrym pretekstem do rozmów i dyskusji ze znajomymi. Dlatego staram się czasami zwalniać i naprawdę czytać, a nie tylko scrollować i przegladać informacje.
Lefti
4 stycznia 2015 @ 22:29
Właśnie dlatego mam swoje ulubione miejsca w sieci. Wiem, że tam garść konkretnej wiedzy mam gwarantowaną.
Kasia
25 grudnia 2014 @ 11:43
Ja też często się łapię na tym, że scrolluję jakiś wpis czy artykuł, a potem do niego wracam, bo zupełnie nie wiem, o czym był… a największym pozeraczem czasu jest dla mnie Pinterest, tam to dopiero można się nascrollować do woli 😉 ciekawe jak szybko postęp technologiczny zmienia nasz sposób myślenia i działania
Jak ona to robi
9 stycznia 2015 @ 22:58
Wierzę, że ludzie w porę się opamiętają i zaczną doceniać życie bez internetu.
Pinterest – Uwielbiam, ale jest strasznym pożeraczem czasu:)
Wedding Planner
16 grudnia 2014 @ 10:37
Niestety łapię się na tym, że czasami po prostu przewijam ekran nie skupiając się na niczym konkretnym 🙁
Jak ona to robi
9 stycznia 2015 @ 22:59
Czasami też tak mam ;/