Nie da się pogodzić macierzyństwa z pracą zawodową!
Pamiętacie post jak pogodzić macierzyństwo z prowadzeniem biznesu? Mądrzyłam się i chlubiłam, że da sie pogodzić pracę z wychowaniem dziecka. Pamiętacie? To jestem Wam winna uaktualnienie tamtego wpisu, bo, jakby nie patrzeć, nastąpiły u mnie pewne zmiany. Należy zmienić chociażby tytuł: zamiast „z dzieckiem” powinno być „z dziećmi” u boku. Z jednym nawet się da ogarnąć rzeczywistość, z dwójką bywa trochę inaczej… a z trójką?
Posiadanie dwójki dzieci jest czymś, co wypełnia moje życie – spełniam się w roli matki. Jestem dumna, że zdobywam coraz większe doświadczenie na stanowisku – mama. Choć zarząd cały czas testuje moją wytrzymałość i dba o to, żebym cały czas podnosiła swoje rodzicielskie kompetencje ;). Mówię Wam – najlepsza fucha ever ;)!
Jak jest?
Jest trudniej. Dzieci wymagają ciągłej atencji. Chwila nieuwagi, a moje dzieci „rozdwajają” się jak paznokcie. Każdy chce iść w inną stronę i nawet jeżeli próbuję ratować ich z opresji to i tak na ratunek zwykle bywa już za późno.
Po kilku godzinach… Co ja piszę, minutach, ogarniania domu i pilnowania dzieci (czy Wik nie włożył Adasiowi klocka do oka lub czy nie zachciało się im bawić we fryzjera), czekam z utęsknieniem, jak na wigilijny śnieg, na czas drzemki. Co prawda najchętniej położyłabym się na prawym boku i zasnęła, ale ostatkiem sił, wypompowana, włączam komputer. Patrzę w monitor. Nie potrafię zebrać myśli do kupy. Leżący obok kalendarz z listą zadań i priorytetów rozmazuje mi się przed oczami. A czas mija nieubłaganie…
Pewnie nie będę odkrywcza, kiedy napiszę, że do realizacji tych wszystkich zadań potrzebny jest plan. Dobrze opisany w tabelkach Excela i w aplikacjach „to do”. Cele są ważne, ale nie da się zaplanować spontanicznej zabawy z dzieckiem, przytulenia, wypicia gorącej czekolady na kanapie. Nie chcę ustalać sobie sztywnych ram spędzenia czasu z dziećmi. Owszem, można, ale to sprawia, że nie jestem efektywna ani w domu, ani w pracy.
Potrzebuję zmiany, bo ostatnio nie jestem dumna z tego, że, będąc z dziećmi, zdarza mi się myśleć o tym, kiedy będę mogła zrealizować projekt lub napisać post na bloga – a blogowanie wymaga 100% czasu. Nie chcę pełnić dwóch ról w tym samym czasie. Wiem, że przez to tracę niezwykłe chwile ze swoimi dziećmi. Nie chcę patrzeć na nie jak przez mgłę, będąc z nimi jedynie ciałem a nie duchem. Nie chcę udawać Bruce’a Lee i przekonywać się do jedynego słusznego stwierdzenia: „Mogę wszystko!”.
Wysiłek, jaki wkładam w wychowanie dzieci, to dla mnie najlepsza inwestycja na całe życie. Zawsze będę aktywna zawodowo – taki już mam charakter. Dzięki temu, że mam „swój świat” jestem spełnioną mamą, jestem twórcza w zabawach, chociaż cierpliwością nie grzeszę. Jednak nie chcę robić dwóch rzeczy w tym samym czasie. Owszem mogę. Ale nie chcę.
Czy znasz hasło: „Jak Ty to robisz?”
Niestety każda z nas cierpi na „wielozadaniowość”. To domena kobiet – przykro mi, panowie. Niestety, wynika to z roli społecznej, którą nam narzucono. I niezależnie od tego, czy nasz partner pomaga nam w codziennych obowiązkach i tak cała logistyka zazwyczaj jest na naszej głowie. Owszem, przeciążenie zadaniami to często nasza wina – bierzemy na siebie za dużo. A potem każdy pyta: „Jak ona to robi?” Niestety matka natura pozbawiła nas zdrowego egoizmu, dbamy o wszystkich, a zapominamy o sobie i stawiamy siebie na ostatnim miejscu. Wielozadaniowość jest mitem, który pozbawia mnie możliwości życia świadomego i w zgodzie ze sobą.
Blokotek
20 maja 2015 @ 21:01
I tak jesteś dzielna. Ja z jednym mam urwanie głowy;)
Hafija
18 marca 2015 @ 22:11
Miałyśmy się spotkać! A ja mam coś dla ciebie w temacie 🙂
ps: czytałaś Sandberg? 🙂
Lucy eS
17 marca 2015 @ 10:44
a no właśnie, bo „jak ona to robi” nawet momentami wiem, teraz kwestia „co ja chcę robić” 🙂
skoro wiem już, że wiele da się naraz to teraz daję sobie luksus świadomej selekcji
Weronika
13 marca 2015 @ 13:12
Tak… wielozadaniowość i to jeszcze w połączeniu z perfekcjonizmem daje w kość, ale na pytanie „czy umiem inaczej?” odpowiadam „nie” i to bez chwili zwątpienia.
Jak ona to robi
17 marca 2015 @ 14:10
Jeżeli wielozadaniowość i perfekcjonizm Ci nie przeszkadza, to po co to zmieniać? 🙂
Weronika
17 marca 2015 @ 15:37
Bo to jest taki paradoks, że czuję, że się męczę, ale nie potrafię odpuścić 😉
Angelika Berdzik
12 marca 2015 @ 00:18
Żadna z nas nie jest robotem. Choćbyśmy nie wiem jak się starały, nigdy nie będziemy miały ciastka i zjadały ciastka. Nie można się poddawać, ale nie można dać się pożreć światu, który każe nam być idealnymi.
Ot.
Trzeba znaleźć swój złoty środek 😉
magda na zimno
10 marca 2015 @ 13:05
Ale jesteś piękna.
Jak ona to robi
10 marca 2015 @ 13:15
Dzięki 😉
Maria
10 marca 2015 @ 13:02
Piękne i bardzo mądre słowa! Nie można robić wszystkiego na siłę, należy odnaleźć przyjemność i czerpać radość z życia 🙂
Jak ona to robi
10 marca 2015 @ 13:16
Dziękuję :*
Też jestem tego samego zdania – „nic na siłę. Idzie wiosna – czas na zmiany 🙂
Maria
10 marca 2015 @ 13:26
Między nami panuje totalne, internetowe porozumienie! 😀
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko – jestem najlepszym przykładem tej zasady! Gabi jest właśnie na długim spacerze z nianią w lesie, a ja mogę robić to, co również kocham – właśnie piszę nowy wpis 😉
Spełnienia, szczęścia, zadowolenia na wiosnę życzę! :*
Lou
9 marca 2015 @ 21:51
Brawo za szczerosc:) Tze mam chwile zwatpienia i zawsze mi sie wydaje,ze cos zaniedbuje;) niestety:(
Jak ona to robi
9 marca 2015 @ 09:41
Co do tego ma gender? Co widzisz złego w tym, że się potrafimy godzić pracę zawodową z wychowywaniem dziecka?
patibloguje
9 marca 2015 @ 08:16
Da się pogodzić macierzyństwo z pracą, ale niestety nie da się wykonywać tych ról w 100%. 😉
Jak ona to robi
9 marca 2015 @ 09:52
Oczywiście, że się da. Tylko, nie w tym samym czasie 😉
daywithcoffee
9 marca 2015 @ 08:15
Bardzo dobrze napisane- zgadzam sie w 100%!
Jak ona to robi
9 marca 2015 @ 09:52
Masz podobne odczucia? Uff, nie jestem sama 😉
Olomanolo.pl
8 marca 2015 @ 23:31
Elwira ja ciągle zadaję sobie to pytanie. Zgadzam się, że plan jest bardzo wazny i zgadzam się, że z dziećmi jest cięzko coś zaplanować, tym bardziej z dwójką. Ja łączę etat, dziecko, bloga i studia i uwierz mi, że często nie wiem jak się nazywam. W Twoim przypadku niania może okazac się strzałem w dziesiątkę, nawet 3 godzinki dziennie będzie dla Ciebie zbawienne.
Jak ona to robi
9 marca 2015 @ 09:46
Mam te sama problemy co każda pracująca mama. Problem jest w tym, że ja wolę podzielić wszystkie moje plany, na małe kawałki i realizować je krok po kroku. Godząc wszystkie obowiązku w tym samym czasie, nigdzie nie będę wystarczająco dobra.
Ilona Kostecka
8 marca 2015 @ 22:37
Myślałam, że ja mam po górkę – z jednym dzieckiem ;).
A tak serio – podjęłaś jedną z najlepszych decyzji. Jeśli uda Ci się znaleźć fajną nianię, wszyscy na tym tylko skorzystacie – i Ty (zawodowo) i dzieci :).
Jak ona to robi
9 marca 2015 @ 09:50
Wpis nie miał pokazać mojej bezradności w wychowywaniu dziecka i godzenia pracy zawodowej, bo cały czas, daje radę 😉 Osobiście męczy mnie, już trend na bycie- wielozadaniowcem