Ćwiczysz czy tylko udajesz?
Fanpage Ewy Chodakowskiej zna prawie każdy. No, dobrze, prawie każdy, kto chce zmienić swoją sylwetkę lub styl życia. Nie da się ukryć – Chodakowska to nie byle kto. Skubana, nie wiem jak ona to robi, ale ma w sobie to coś ‒ potrafi porwać za sobą tysiące ludzi.
Przez długi czas byłam aktywnym i wytrwałym uczestnikiem programu Ewy Chodakowskiej. Wywołał on spore kontrowersje wśród osób, które zawodowo zajmują się sportem. Jednak nie wnikając w technikę… Jest w nim coś dla kobiet takich jak ja – które wiecznie myślą, wiecznie gonią i nie zatrzymują się ani na krok. Co prawda na koniec treningu padam na twarz, ale padające z jej ust słowa: „Jestem z Ciebie dumna” to najlepsza motywacja, by ćwiczyć więcej i jeszcze więcej…
Motywacja to za mało
Czasami nawet Ewka nie daje rady mojemu oportunizmowi ;). Zdecydowanie, chęć zmiany to za mało aby na dłużej wytrwać w swoich postanowieniach. Zazwyczaj power do akcji-odchudzanie mam (wy również?) w chwili, kiedy zauważę nadmiar kilogramów lub wystający brzuszek. Mówię do siebie: „Hola, hola, czas coś z TYM zrobić”. I znów powtarzam ten sam schemat:
- „Czas coś z tym zrobić.”
- „Muszę, zapisać się do klubu fitness!”
- Kupuję strój do ćwiczeń ‒ przecież goła nie pójdę ;)!
- Szukam ciekawych zajęć fitness. „To nie, to za długo trwa… Jest!” W końcu wybieram STEP.
- Idzie mi świetnie, widzę pierwsze efekty… i sruuu! Coś pęka. Brakuje poweru. Szukam ucieczki. Nagle okazuje się, że w domu jest tyle do zrobienia… Odnawiam związek ze szmatą i odkurzaczem, a prasowanie okazuje się nagle całkiem przyjemnym zajęciem. Płyn Ludwik zaczyna być moim najwierniejszym powiernikiem ;).
Mogę oszukiwać samą siebie, że zmieniam nawyki, kupować bieliznę modelującą, wyszczuplać się w photoshopie. Ale nie oszukam dzieci. ICH po prostu nie da się oszukać. Zdecydowanie nie będę autorytetem dla moich chłopców mówiąc im, że mają się zdrowo odżywiać i żyć aktywnie, równocześnie, jako „sfrustrowana” matka, wcinając fast foody i leżąc na kanapie, wołając „Podaj pilota!” ;).
Gdzie szukać motywacji?
Samopoczucie – umówmy się, że ciężko jest wybrać się na siłownie, ale jak już znajdę się na siłowni i jestem po treningu, czuję się tak jakbym przeniosła góry. W momentach, kiedy spada mi motywacja- zatrzymuje te wspomnienia na dłużej
Czas dla siebie – nikt ode mnie nic nie chce, nikt nie dzwoni, nie pisze ….to jest mój czas. Czy można chcieć więcej?
Zabawa – nie katuje się myślami – dzisiaj musisz ćwiczyć. Ćwiczenia mają relaksować. Jeżeli tak nie jest, spróbuj innej formy aktywności. To, że wszyscy biegają nie oznacza, że jest to dobre dla ciebie. Szukaj aktywności, która sprawia Ci radość.
Blogi – lubię czytać o ludziach, którzy ćwiczą, chcą zmienić coś w swym życiu. Sukcesy innych osób, inspirują mnie bardziej, niż czasopisma motywacyjne dla kobiet.
Fora, grupy – przesiadywania na forach uważałam za stratę czasu, jednak zmieniłam zdanie.Na forach można znaleźć wielu ekspertów, którzy dzielą się swoją wiedzą. Ludzie na prawdę są bardzo życzliwi i pomagają zmotywować się do „pracy”. Polecam.
Nagroda – ze mną jest jak z dzieckiem. Za każdy wysiłek włożony w trening, pracę, muszę sobie sprawić małą przyjemność 😉 Raz w tygodniu jem coś niezdrowego – pizza, pieczone ziemniaki w piekarniku z sosem czosnkowym…mmmm
Motywacyjne cytaty – wydrukuj sobie motywacyjne cytaty i mniej zawsze przy sobie. Czasami jedno słowo, potrafi poprawić nastrój.
Ego – nic tak dobrze nie działa na naszą motywację jak pochlebne słowo od znajomego „ Ale dobrze wyglądasz” . Takie słowo, sprawi, że chce ćwiczyć więcej.
Odkąd zmieniłam nastawienie i już nie dążę na siłę do idealnej sylwetki, bo ta z czasów liceum pewnie nie wróci 😉 – jestem wolna od męczących myśli… Dążę po prostu do dobrego samopoczucia, zadowolenia ze swojego ciała i akceptacji pewnych niedoskonałości. Nadal pracując nad swoim ciałem (tak, to jest praca) szlifuję moją osobowość, zaczynam poznawać mapę swojego organizmu… I wiecie co? Jest całkiem, całkiem. Powiem więcej ‒ sam fakt, że mogę ćwiczyć, że mam sprawne ręce i nogi oznacza, że jestem zdrowa i że w tym pędzącym świecie mogę przez chwilę skupić się tylko na sobie i znaleźć tak cenną chwilę dla siebie!
To jest motywacja!
Jakie Wy macie sposoby na motywację do ćwiczeń?
P.S. Jeżeli podobał ci się post, będzie mi miło, jak klikniesz „kciuka w górę” 🙂
Kasia Harężlak
5 września 2015 @ 18:49
Mnie najbardziej motywują efekty 🙂 Tylko, że zawsze lubiłam sport i jakoś nie musiałam się bardzo mobilizować do aktywności.
Jak ona to robi
5 września 2015 @ 21:30
Szczęściara.
Monika Wielki Kufer
6 lipca 2015 @ 21:06
No właśnie motywacja a raczej jej brak. Ja często mając zaplanowane zajęcia w klubie po drodze wymyślam 1000 różnych powodów byle tam nie pójść, tak jakby w klubie miała mnie spotkać krzywda. A jeśli już się przymuszę to wychodzę mega zadowolona. I tak do następnego razu… Nie jest z tym łatwo, niestety.
ugotowani.tv
22 czerwca 2015 @ 19:30
ja ostatnio dobrze udaję 🙂 ale jak do mnie dotrze, że udaję to mam smuteczek 🙁
PanOrzech.pl
12 czerwca 2015 @ 19:34
A mnie motywuje samo ćwiczenie, im więcej ćwiczę tym więcej chcę. Jak odpuszczę trening, czy jakąkolwiek aktywność danego dnia, czuję się grubo 😉 więc robię coś, żeby sobie tego poczucia zaoszczędzić. A poza tym mój syn, który woli wycieczkę w przyczepce rowerowej, niż normalny spacer w wózku. Nie ma zmiłuj, pedałuj matka i ciągnij za sobą ten cały mandżur!
Paulina Wyszyńska
11 maja 2015 @ 08:42
Myślę, że sekretem regularnych ćwiczeń jest znalezienie aktywności dla siebie. Wcześniej ćwiczyłam z Chodakowską, czasem na siłowni, od czasu do czasu biegałam, spróbowałam fitnessu, ale dopiero pole dance pochłonął mnie bez reszty i nie muszę się zmuszać, żeby wyjść na trening. Wręcz przeciwnie, biegnę tam z radością 🙂
Justyna Zienkiewicz
10 maja 2015 @ 11:32
Nie ćwiczę z Chodakowską, ale w poniedziałek zaczęłam p90x – ćwiczenia 7 dni w tygodniu, po godzinie albo więcej i właśnie to mnie motywuje – systematyczność. Odpuszczę jakiś dzień i sypie mi się cały tydzień. Do tego dochodzi jeszcze cel – celem jest ćwiczenie przynajmniej miesiąc i to mnie mocno nakręca.
magda na zimno
9 maja 2015 @ 12:04
STEP? Myślałam, że biegasz dookoła stadionu, to takie oczywiste.. 🙂
Justyna Rolka
8 maja 2015 @ 13:53
Najlepszą motywacją dla mnie są efekty mojej pracy:) No i wyobraźnia…Ja w bikini, tańczę Shakirę a w dłoni kaloryczny drink:)
ohdeer_blog
7 maja 2015 @ 22:18
Motywację to ja mam, tylko chęci żeby wreszcie zacząć brak haha:)
Weronika
7 maja 2015 @ 20:16
Może to jest pomysł? Wygrzebię zdjęcia sprzed ślubu i powieszę na ścianie! Będę zazdrościć sama sobie 😉
Kinga Kupczak
7 maja 2015 @ 20:20
No właśnie. Po co zazdrościć innym? Lepiej samej sobie xD
Jak ona to robi
7 maja 2015 @ 22:21
Zdjęcia? To jest bardzo dobry pomysł. Jutro postawię sobie ołtarzyk ze swoich zdjęć 😉
Weronika
7 maja 2015 @ 20:12
Sylwetka z liceum nie wróci? Jak to? Smuteczek… A tak bardziej poważnie, też tak mam, zapał przez pierwsze dni, a potem nagle wszystko się traci, a ja sobie tłumaczę, że przecież ostatnio tyle ćwiczyłam, to starczy na jakiś czas 😉 szukam sposobu na trwałą motywację, nie wiem, czemu zbędne kilogramy i lepsze samopoczucie nie motywuje wystarczająco.
Jak ona to robi
7 maja 2015 @ 22:26
Ćwiczenia na zapas? To lubię 😉
Sylwetka z liceum na bank nie wróci. Po porodzie biodra zdecydowanie przypominają Beyonce 😉 Ale kobiece kształty są HOT, więc tego się trzymam haha
Kusterkowa
7 maja 2015 @ 18:31
Przede wszystkim prognoza lepszego samopoczucia i większej satysfakcji, gdy spojrzę w lustro! 🙂 Ćwiczenia dają mi tak dużo radości, że wystarczy raz się zmotywować do ich robienia, a potem już jest z górki. <3
Jak ona to robi
7 maja 2015 @ 22:43
Zazdroszczę podejścia 🙂 Mój proces zmiany nawyków, jest szalenie długotrwały.
Kusterkowa
7 maja 2015 @ 22:52
Wszystko zależy od nawyku. Po rzuceniu palenia stałam się w tym nie ukrywam po prostu dobra! :p Jeżeli to się udało – uda się wszystko.
Alexa Trachim
7 maja 2015 @ 18:02
A jakie fora byś poleciła w tej kwestii? 🙂 Fajny wpis i ja też mam takie wzloty i upadki, ale najważniejsze to wrócić po upadku na szczyt! 🙂
Alexandra
7 maja 2015 @ 15:32
No i takie podejście jest prawidłowe, robisz to dla siebie i sprawia Ci to przyjemność. Nie ma tokscycznej relacji „muszę ćwiczyć” 🙂
Jak ona to robi
7 maja 2015 @ 22:33
Jak najmniej w życiu słowa „muszę” a więcej: „chcę” i „zrobię to”. Żyje się łatwiej. Prawda?