Czy krzyczysz, gdy dziecko Cię zdenerwuje?
Jeśli oglądacie Rodzinkę.pl, pewnie, tak jak ja, wiele razy już nie mogliście się nadziwić, jak serialowa mama „drze papę” na swoje dzieci. Przepraszam za swój język, ale trudno to nazwać inaczej, w każdym razie jej głos nie brzmi jak śpiew skowronka. Chociaż z drugiej strony, gdyby ludzie porozumiewali się właśnie w taki sposób (wrzeszcząc na przykład: „Zostaw tooo!!!”), mogłoby być całkiem ciekawie…
No dobrze, ale wracając do Hanki, ktoś by mógł powiedzieć, że ta kobieta straciła zmysły, jest sfrustrowana, brakuje jej cierpliwości i że jest złą matką, bo przecież można grzeczniej! Trzeba ochłonąć, policzyć do dziesięciu, oddychać głęboko, a wolnym czasie, zamiast siedzieć w internecie, przeczytać jakiś poradnik, skoro już ktoś aż tak nie radzi sobie z panowaniem nad emocjami.
Ale kiedy spojrzymy na siebie, okazuje się, że w sumie bywa różnie.
Są sytuacje, które mnie przerastają. Na przykład: poranek i szykowanie się do przedszkola, kiedy na każdą prośbę słyszysz magiczne „nie”. „Kochanie, wstawaj z łóżka!” – „Nie”. „Zjedz śniadanie” – „Nie”. „Ubierz się” – „Nie”…
Wiesz, że za 10 minut musisz być już gotowa i siedzieć w samochodzie. Frustrujesz się i gotujesz w środku, bo cały czas stoisz w przedpokoju gotowa do wyjścia, a Twoje dziecko postanawia jeszcze poszukać swojej ulubionej zabawki do przedszkola. Znasz to?Mam wrażenie, że negocjacje z klientem są łatwiejsze niż z własnym dzieckiem.
Zła matka
Ktoś powie: „Jak można krzyczeć na dziecko”. Czy my krzyczymy na szefa albo na panią w warzywniaku za to, że źle wydała resztę? Pewnie, że nie, jesteśmy dorosłymi ludźmi i potrafimy panować nad swoją złością. Ale to trochę inna sytuacja, bo po drugiej stronie też mamy osobę dorosłą, która jest w jakimś stopniu ogarnięta, więc możemy uznać, że da się z nią dogadać i osiągnąć kompromis. Przynajmniej życzylibyśmy sobie tego. Z dzieckiem sprawa wygląda o tyle inaczej, że jest ono po prostu DZIECKIEM i, nawet jeśli wydaje się nam, że odstaje od grupy, potrafi mówić w trzech językach i jest takie mądre, och i ech, emocjonalnie i społecznie jest w dalszym ciągu dzieckiem, które czasami nie rozumie, jak tłumaczymy mu pierdyliard razy, żeby nie skakało z ławki do błota albo nie wkładało spinek do kontaktu. Bo testuje i sprawdza nowe możliwości. Nic dziwnego, że krzyczymy na środku ulicy „Uważaj na pasach!”, „Uważaj na samochód!”. Ono żyje chwilą, a nam w takich sytuacji skacze ciśnienie, w końcu w obawiamy się o zdrowie i życie swojego dziecka.
Czy krzyczysz, gdy dziecko Cię zdenerwuje?
W niektórych sytuacjach trudno zachować spokój i rozsądek. Więc ja się nie dziwię. Sama nie raz krzyczę na ulicy, żeby chłopcy nie wybiegali z samochodu na parking, jak stado rozbieganych koni. I co z tego, że im tłumaczę, przygotowuję do pewnych trudnych i niezrozumiałych sytuacji? Wszystko zależy od tego, jakie masz dziecko. Jeżeli dostosowuje się po jednym zwróceniu uwagi, to szczerze zazdroszczę, u mnie jest trochę inaczej.
Czy jestem z tego dumna? Oczywiście, że nie. Wiem, że to nie wina dzieci, tylko moja słabość, zmęczenie oraz nieogarnięcie, brak sposobu na ich zachowanie. Bezradność jest najgorsza w wychowaniu dzieci, często sama nie mam pomysłu, jak rozwiązać problem, pomóc dziecku w trudnym dla niego momencie, podpowiedzieć, jak poradzić sobie ze emocjami…
Krzyk, krzykowi nierówny
„Wyjdź z z samochodu! Dlaczego tak powoli idziesz?? Jak ty się ubrałeś? Co ty sobie myślisz? Przez ciebie się spóźniłem!” – to słowa, które wbijają mnie w fotel. Słowa, które uderzają w dziecięce poczucie wartości, podcinają skrzydła. Jest mi źle, kiedy słyszę je czasem w przedszkolnej szatni i wiem, że to coś więcej niż złość i zmęczenie – to złe podejście do dziecka.
Wiadomo, że krzyk krzykowi nierówny. Możemy krzyknąć: „Sprzątnij pokój!”, „Zejdź z kanapy!”, ale nie: „Nikt cię nie będzie oglądać!”, „Do niczego się nie nadajesz!”.
Ach, te dzieci
Wierzę, że nawet mądre, grzeczne dzieci mogą mieć zły dzień. Są techniki, które pozwalają nam się uspokoić, wyciszyć. Warto spróbować wyjść z domu, odpocząć, przejść się z koleżankami do kina, zrobić sobie wolne, oddać obowiązki mężowi. Na pewno to wszystko wiesz. Chcę Ci powiedzieć jeszcze coś bardzo ważnego: to, że zdarzy Ci się krzyknąć na swoje dziecko, nie oznacza, że jesteś złą matką. Oczywiście, oby takich sytuacji było jak najmniej. Ale uwaga, wspieranie, podziw, nauka i miłość, którą dajesz na co dzień swojemu dziecku, mają o wiele większą moc niż jednorazowy krzyk. Nie jest on niczym dobrym, ale nie możemy się katować za każde podniesienie głosu. Ważne jest, by mówić dziecku o swoich emocjach. Przeprosić za krzyk, powiedzieć, że źle się czułaś. Bo dziecko, które namiętnie kopiuje zachowania rodziców, pewnie też kiedyś podniesie głos. Niech się uczy, że to nie jest poważne przewinienie, ważne, by potrafiło zrozumieć sytuację i czegoś się dzięki niej nauczyć. A nam pozostaje nie winić dziecka za to, że krzyknęło tylko uznać, że to sygnał, że mamy przed sobą trochę pracy.
Patrycja
30 kwietnia 2016 @ 17:10
Ja na dzieci nie krzyczę. W ciągu ostatniego roku mieszkałam z małym 5,5 latkiem i faktycznie – nie raz wyprowadził mnie z równowagi, ale głosu nie podniosłam nigdy. Czyżbym była opanowana? 🙂 nie wiem… ja tam zawsze wolę wszystko wytłumaczyć powoli i ze spokojem. Bo kiedy na dziecko się krzyczy, ono reaguje tak samo – krzykiem …
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 19:56
To masz złote dziecko. 🙂
Krzykiem i biciem nic nie wskóramy, bo ona tak samo będzie reagować na rodziców oraz innych osób. Z drugiej strony jakby nie patrzeć, krzyk jest oznaką, że my jesteśmy przemęczone, sfrustrowane, zrezygnowane. To są emocje z którymi my rodzice musimy sobie poradzić.
Agata Filewicz
28 kwietnia 2016 @ 21:09
U mnie temat krzyku jest właśnie na tapecie. Ja staram się krzyku pozbyć i idę do przodu z tą sprawą, ale dobrze sobie czasami przypomnieć, że to ludzkie i nie warto się za to biczować. Dziękuję Ci za bardzo wyważony i wypośrodkowany tekst!
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 20:03
Super! Świadomość jest najważniejsza.
Mam wrażenie, że złość, gniew, bunt jest źle odbierane przez społeczeństwo i nas samych. A to przecież są emocje, których nie należy się wstydzić,bo tłumione potrafią odbić się na naszej psychice. Oczywiście, trzeba nad sobą pracować i powiedzieć sobie „hola, hola czy oby nie przesadzasz?” 🙂
Judyta Łącka
14 lutego 2017 @ 20:01
Ludzkie jak najbardziej i do tego związane z temperamentem i charakterem. Dążenie do ideału jest ważne, ale nie wszyscy rodzice zaczynają z tego samego pułapu. To, że ktoś nie krzyczy jeszcze niczego nie dowodzi. I jak napisała autorka, to, że czasem krzyczysz nie robi z ciebie złego rodzica. Najważniejsza jest praca i świadomość 🙂
Olga | Gray Moka
28 kwietnia 2016 @ 13:35
Ja dzieci jeszcze nie mam, ale czasem serce mi się kraje, gdy słyszę rodziców, którzy krzyczą na dzieci na zasadzie „Przez Ciebie się spóźniłem.”. Żal mi tych dzieci i zastanawiam się czy kiedyś będą mieć siłę, żeby znaleźć swoją wartość i „postawić się” rodzicom.
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 20:04
Ja mam dzieci i za każdym razem jak słyszę takie słowa, to serce mi pęka 🙁
Matka Poli
28 kwietnia 2016 @ 12:11
Co racja, to racja. Ja ostatnio po czytaniu o rodzicielstwie bliskości itp. Zaczynam analizować zachowanie swoje i innych. Patrzę zupełnie inaczej niż kiedy nie miałam dziecka. Uważam ze zrobiłam krok milowy w wiedzy i moja córcia tylko na tym skorzysta. I mi w momencie wkurzenia pomaga powiedzenie na głos „jestem wkurzona”, spadek emocji o 50%.
Olga | Gray Moka
28 kwietnia 2016 @ 13:36
Często powiedzenie na głos o swoich emocjach pomaga – duszenie ich w sobie doprowadza do jeszcze większej frustracji :).
Jak ona to robi
2 maja 2016 @ 20:10
Ale coś w tym jest. Jak ja mówię do dzieci” Jestem zdenerwowana” To oni, momentalnie się uspokajają. 🙂
Staram się pozakazywać, że każde emocje w naszym domu są akceptowane, tylko trzeba o nich mówić i rozmawiać. Oczywiście są jeszcze za mali na głębokie rozmowy, ale staramy się.
nowa_mama
27 grudnia 2016 @ 23:11
a co ciekawego czytałas z tego tematu?