Gdzie ta kasa? Czyli błędy jakie popełniasz podczas oszczędzania
Oczy wychodzą mi z orbit, kiedy widzę na kawałku kartki zwanej paragonem kwotę 150 zł. Za co? Za kilka rzeczy, które nie są nawet produktami na obiad? Masz podobnie i w pewnym momencie postanawiasz oszczędzać? Od pierwszego, tak żeby było łatwiej rozpocząć nowy etap od nowego miesiąca… Spisujesz wydatki, kontrolujesz swoje kompulsywne zakupy. Udaje Ci się wypożyczyć książce w bibliotece, a nie wydać kupę kasy w Empiku. Jesteś z siebie cholernie dumna. Udaje się! Liczysz, że jak tak dalej pójdzie, to zaoszczędzisz w tym miesiącu 100 zł. Wow! 100 zł razy 12 miesięcy daje 1200 zł. „To już jest jakaś sensowna kwota” – myślisz. Entuzjazm opada, kiedy przeglądasz szafę i nie masz w co się ubrać na wesele. Bo nie możesz iść w tej samej sukience dwa razy. Lub – co gorsza – dziecko zachorowało i musisz wydać kasę na leki… Zamiast stanu konta na plusie widzisz -200 zł. Motywacja spada. „Nie potrafię oszczędzać. Nie będę tego robić, bo po co, skoro co miesiąc jest tak samo…” – stwierdzasz.
Ile razy miałaś tak, że z entuzjazmem witałaś miesiąc, a kiedy na Twojej drodze stanęła przeszkoda zwana nieprzewidzianym wydatkiem, popadłaś w panikę? Tak już jest w życiu, że nigdy nie można się przyzwyczaić do jednej rzecz, bo nic nie trwa wiecznie. Ważne jest to, by umieć się w takiej niespodziance odnaleźć. Niewątpliwie jednak taka sytuacja może wybić z planowania… No i demotywuje. Biorę to na klatę, bo mam świadomość, że jest to wpisane w życie.
Poza tym z przykrością muszę Cię ostrzec, że na swojej drodze możesz zwątpić lub zrezygnować z planowania budżetu. Nie moją rolą jest pouczać Cię, jak masz żyć. Nie będę wytykać Ci błędów. Moim celem jest zainspirowanie, pokazanie, jak ja to robię, udowodnienie, że się da. Że tak naprawdę życie nie jest takie straszne; że to tylko nasza głowa powoduje, że tkwimy w różnych złych nawykach; i że warto zadbać o swoją przyszłość.
Gdzie ta kasa? Czyli błędy jakie popełniasz podczas oszczędzania:
„Muszę korzystać z życia! Nie wiem, czy dożyję czterdziestki, więc dlaczego mam sobie odmawiać?”
Ja też nie wiem, czy dożyję jutra. Nikt tego nie wie. Wiem natomiast, że dzisiaj zależy mi na tym, aby nie martwić się, gdy wyjdę do kawiarni na kawę, i nie przeliczać, czy starczy mi do pierwszego. Chcę być zabezpieczona finansowo w razie nieprzewidywanych sytuacji losowych. Jest to dla mnie priorytet.
Niewiele osób chce tego samego. Dla Ciebie może to być coś innego. Każdy ma inne oczekiwania od życia – to jest naturalne. Jednak cel sam w sobie jest motywujący, dlatego warto go sobie ustalić.
„Będę sknerą!”
Rozumiem, że chcesz żyć chwilą, wyjeżdżać na spontaniczne wypady za miasto… Ja też! Planowanie budżetu domowego to nie rezygnacja ze spontaniczności. O nie! Zaufaj mi: jeżeli świadomie pokierujesz swoim budżetem, to nie będzie tak, że nagle założysz sobie kajdanki na ręce, masz siedzieć w domu i jeść suchy chleb, a o spotkaniach towarzyskich możesz zapomnieć.
Wiem, że dla niektórych oszczędzanie to tak, jakby ktoś miał ich pozbawić wolności. Ja to rozumiem… Na początku można mieć takie odczucie, bo sama nie lubię być dla siebie policjantem, ale u mnie sprawdza się prosta metoda. Po prostu część swojego budżetu przeznaczam na przyjemności. I robię to bez poczucia winy 😉
„Kupię sobie coś, żeby poczuć się lepiej”
Samo wydawanie i kupowanie nowych rzeczy do domu daje chwilową przyjemność. Tylko chwilową! Możesz jeździć w dalekie podróże i spożytkować ten czas na maksa. Ale nadal nie masz nic. Oprócz kilku groszy na koncie i zdjęć z podróży na Instagramie…
Zakupy to taka mała przygoda. A raczej wyprawa w nieznane. Patrzysz na świat, dotykasz, smakujesz, odczuwasz dreszczyk emocji związany z polowaniem (na przeceny). Pamiętaj, że długie zakupy to spędzanie dużej ilości czasu = złe samopoczucie.
Nauczyłam się być wdzięczna za to, co mam. Za chwile, które są tu i teraz. Za kawę wypitą w spokoju, za brak korków. Za ładną pogodę… To jest zupełnie za darmo, a daje dużo satysfakcji.
„Muszę znaleźć odpowiednią apkę lub narzędzie”
Zaawansowane polecenia w Excelu, tabelki, pomiary, aplikacje – bez tego nie możesz zacząć planować budżetu. No rozumiem, że nie! A jednak polecę Ci najlepsze narzędzie do planowania wydatków, które powinnaś mieć. To kartka i długopis.
„Partner absolutnie nie jest nastawiony na współpracę”
Nie możesz go zmienić albo ktoś nie może zmienić siebie. To bywa trudne. Sama wiem, jak Radek kalkulował i w sumie nadal kalkuluje każdy wydatek. Podczas studiów to on był tą rozsądną połówką. W czasie naszego narzeczeństwa to musiało być dla niego frustrujące, gdy chciał skrupulatnie planować wydatki, a ja głowę miałam w wyprzedażach 😉 Bywały zgrzyty i małe kłótnie. Z perspektywy czasu widzę, że tak naprawdę z mojej strony to nie miało prawa się udać, bo ja nie byłam gotowa na „dorosłe i dojrzałe” życie.
Mądre oszczędzanie to ograniczanie głupich i zbędnych kosztów po to, by mieć więcej kasy na to, na czym nam zależy. Jednemu będzie zależeć na wakacjach, innemu na świetnym aucie, na butach za 2000 zł albo na wcześniejszej spłacie kredytu. Jeśli naprawdę się tego chce, to się te zachcianki realizuje – i nadal może być to zgodne z duchem oszczędzania.
„Wszyscy oszczędzają, bo to modne, więc i ja będę”
Nie wiem, czy to modne, ale gdy widzisz, że ludzie w Twoim otoczeniu zaczynają rozmawiać o finansach, to może być tak, że podjęli decyzję o zmianach w swoim budżecie, a zarazem w swoim życiu. Jeżeli to Ci imponuje, daje kopa motywacyjnego i chcesz zacząć oszczędzać jak inni – to super. Ale niech ta decyzja wyjdzie od Ciebie, a nie będzie wpływem towarzystwa, gdy Ty tak naprawdę „nie czujesz” tego całego oszczędzania. Bo to, co dzisiaj wydaje Ci się modne, szybko może stać się dla Ciebie niemodne. Dlatego niech ta decyzja padnie wtedy, kiedy będziesz gotowa. I niech nie będzie to Twój niewymuszony krok.
„Dałam ciała, znowu mi nie wyszło” – czyli wyrzuty sumienia
Stało się? Trudno! Zamiast się złościć, zrób rachunek sumienia. Co kupiłaś? I jak to się stało, że sukienka wylądowała u Ciebie w koszyku i nie mogłaś nad sobą zapanować? Takie sytuacje mogą się zdarzać wielokrotnie, ale cierpliwie ćwicz tyle razy, ile potrzeba, aż osiągniesz swój cel.
O oszczędzeniu pieniędzy i mojej historii, do której się przyznałam, możesz przeczytać tutaj. Ku inspiracji i motywacji polecam Ci przeczytać ten artykuł. Jestem wdzięczna za to, bo pomimo naprawdę okropnie trudnego okresu i litrów wypłakanych łez dziś żyję spokojniej, świadomiej, lepiej…Ty też możesz 🙂
PODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? ZNASZ KOGOŚ, KOMU MOŻE SIĘ PRZYDAĆ? BĘDZIE MI OGROMNIE MIŁO, JEŚLI:
- Naciśniesz „lubię to” lub udostępnisz na swoim profilu lub fanpejdżu
- Napiszesz mi swój komentarz,
30 czerwca 2018 @ 11:31
U mnie, do oszczędzania idealnie spisuje się arkusz na Google drive, na początku każdego miesiąca uzupełniam kolumny: przychody i wydatki o planowane kwoty, a w miarę upływu czasu dopisuję kolejne pozycje. Na dole mam podsumowanie ile mi zostało. 🙂
5 listopada 2017 @ 17:47
Twój tekst traktuję jako naprawdę ciekawą inspirację do przyjrzenia się, jakie ja mam przekonania na temat pieniędzy i jakimi tekstami na ten temat (czyt. wymówkami) karmię się na co dzień 😉 Dzięki!
29 września 2017 @ 07:32
Oszczędzanie jest trudne, ale myślę, że warto. Spokój finansowy, że ma się odłożone pieniądze nie da się z niczym porównać
7 września 2017 @ 09:17
Wczoraj po wyjściu z drogerii właśnie też chwyciłam się za głowę! Bo nie kupiłam NIC! 🙂 A wydałam 122,94 😀 Masakra! Raczej mam samą siebie za oszczędną osobę i kontroluję swoje wydatki ZAWSZE, no ale czasem zdarzają się grzeszki! 🙂