Tylko ten jeden prosty sposób wystarczy aby pomóc dziecku radzić sobie z emocjami
Byłam wspaniałą matką, zanim urodziłam dwójkę dzieci. Dopiero, gdy chłopcy pojawili się na świecie, wszystko się zaczęło. Niektóre plany uległy… yyy… małemu przeorganizowaniu. Życie z dziećmi to ciągłe uczenie się pokory i cierpliwości.
Codziennie buduję relację, codziennie uczę się o nich czegoś nowego, dostosowuję się do nich, szukam przyczyn zachowania i w sobie, i w nich, chociaż bywa trudno. Już od pierwszych dni świadomie zwracałam uwagę na to by być z dzieckiem, a nie tylko je mieć.
Relacja = dotyk + uczucia
1. Dotyk
Zwłaszcza roczniaki i dwulatki wytrwale testują zakazy. Próbują wymusić zakup kolejnego lizaka. Wrzaski, gryzienie kabli… Dziecko wciąż słyszy: „nie rób tak”, „nie”, „chodź tutaj” i po jakimś czasie się do tego przyzwyczaja. Mama jest zajęta, to sobie pobroję, a wtedy na pewno się mną zainteresuje.
Zwracam uwagę, by klasyczne „nie” zastępować np. słowami: „zostaw”, „chodź zobaczyć”, „zobacz, a tu jest taka fajna zabawka…”.
Masaż dłoni
Pewnie Cię to zaskoczy, ale masowanie dłoni wpływa na rozwój mowy dziecka. Zabawy plasteliną, grochem, piaskiem, wodą stymulują dziecko. Też byłam zaskoczona. Ale tak jest, wszystkie nerwy są połączone z mózgiem. Dowodem na to, jak bardzo ręce związane są z ośrodkiem mowy jest… malowanie rzęs. Robiąc makijaż, nieświadomie otwieramy usta. A kiedy ściskamy ręce w pięści, możemy poczuć zaciskanie się szczęki… (sprawdziłaś?).
Babcie przestrzegają nas przed mizianiem, głaskaniem, braniem na ręce („Bo się nauczy”)… Takie mądre rady trzeba po prostu lekceważyć. Jeszcze nie widziałam, że jakaś mama nosiła zdrowego osiemnastolatka. Dotykanie, masowanie są najważniejsze podczas początkowych relacji z mamą. Naukowcy – a oni coś o tym wiedzą – twierdzą, że to podstawa naszego przetrwania, ssania, przełykania i reagowania na otoczenie. Nie będę się z nimi spierać. 😉
[one_half padding=”0 10px 0 0″][/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
[one_half padding=”0 10px 0 0″]
[/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
Potrzeba dotyku jest ogromnie ważna, tak jak potrzeba jedzenia czy snu.
Niektóre dzieci potrzebują zdecydowanie mocniejszych bodźców. Uścisku, drapania po plecach. Wiele z nich nie lubi mycia twarzy, mycia włosów, obcinania paznokci, przebierania się. Trzeba tu podążać za dzieckiem, bez dwóch zdań.
Mój Adaś jest poszukiwaczem bodźców, musi zawsze kogoś ścisnąć, zderzyć się ze ścianą… Jego układ propriocepcji (czucie głębokie) się tego domaga, wiem więc, że codzienna dawka skoków i „docisków” przynosi mu ukojenie – on po prostu potrzebuje mocniejszej stymulacji. Wsłuchuję się w jego potrzeby, widzę, jak są silne, wiem więc, że pozbawienie go tego byłoby okropną zbrodnią.
Czytanie, słuchanie wyciszającej muzyki, oraz masaż w kąpieli… Na masaż Shantala i leżenie na plecach Adaś jest zbyt ruchliwy, przenieśliśmy więc masaże do wanny. Tłumaczę mu, że gąbka to mała rybka, która chce posmarować jego rączkę, brzuszek… Zabawa i jeszcze raz zabawa.
Robię miny i wygłupiam się… Dzieci mają tyle radości z matki wariatki, a ja dostaję naturalną dawkę „botoksu” :D. Kąpiel to taki czas tylko dla nas. Nic nam nie przeszkadza. Sprawia mi to ogromną przyjemność, więc zdarza się, że siedzimy w wannie więcej niż 20 minut. Dobrze używać w kąpieli emolientów Nivea Baby, by chroniły skórę malucha i pielęgnowały ją. Zawarte w emolientach substancje o działaniu nawilżającym i natłuszczającym świetnie wspierają naturalną barierę ochronną skóry.
Emulsja sprawia, że woda jest biała. Prawie jak w mlecznej kąpieli u Kleopatry, tylko, zamiast winogron do jedzenia, dzieci mają w wannie zabawki z obciążeniem (np. piłki i woreczki), które muszą znaleźć pod wodą. To doskonała zabawa, pomagająca zbudować relację. Sprawdza się idealnie na moich wrażliwcach – mężczyźni to w końcu delikatne stworzenia ;)!
2. Uczucia
Sytuacja nr 1
– Zostawiłem samochód w przedszkolu.
– To tylko samochód.
– Ale ja chcę go z powrotem!
Sytuacja nr 2
– Mamo, jestem zmęczony.
– Nie jesteś zmęczony, tylko zaspany. Zaraz się rozbudzisz.
– Nie, jestem zmęczony!
– Na pewno się wyspałeś. Chodź, ubieramy się.
– Nie. Jestem zmęczony!!!
Rodzice często nie akceptują uczuć swoich dzieci. Nie robią tego z premedytacją, być może sami nigdy nie zostali tego nauczeni i mają braki. Wykonują czynności automatycznie, w pośpiechu, a w myślach widzą już dramat: spóźnienie do przedszkola, uciekający autobus, wściekłego szefa…
Ale pomyśl o sobie. Co czujesz, kiedy jesteś zmęczona, nie masz siły albo kiedy zostawisz telefon (respirator każdej matki) w pracy? Pewnie buzują w Tobie różne emocje, jesteś smutna, rozdrażniona. Ty potrafisz to kontrolować, ale dziecko? Czuje zupełnie to samo, co ty, tylko że musi jeszcze, z Twoją pomocą, nauczyć się nad sobą panować. Nieważne, czy w przedszkolu zostało autko, czy kapsel, czy kamyczek. Dla Ciebie to tylko kamyczek, dla niego – AŻ kamyczek.
Nam dorosłym też przytrafiają się podobne sytuacje. W pracy, z ludźmi, wszędzie. Pewnie wiesz, jak to jest, kiedy ktoś nie chce wysłuchać, co masz do powiedzenia lub Cię ignoruje? Ja czuję się wtedy naprawdę podle. W życiu jednak niektóre rzeczy trzeba zrobić i koniec, kropka. Tak jak nam czasem nie chce się wstawać rano do pracy, tak samo dzieciom nie chce się myć wieczorem zębów czy smarować twarzy kremem.
O ile nasz starszak już dzielnie sobie z tym radzi, o tyle z młodszym mam problem, zwłaszcza kiedy na dworze jest mróz -20 stopni i koniecznie muszę mu posmarować twarz po powrocie z dworu, bo ma suchą skórę i zmarznie mi chłopina. Grymasi, ucieka mi – gonienie go jest lepsze niż ćwiczenia z Chodzą.
Używam kremu z Nivea Baby Emolienty– jest delikatny i dobrze rozsmarowuje się na twarzy (bez efektu tarcia).
[one_half padding=”0 10px 0 0″][/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
[one_half padding=”0 10px 0 0″][/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
[one_half padding=”0 10px 0 0″][/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
[one_half padding=”0 10px 0 0″][/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
Ostatnio, kiedy byliśmy w górach, mały buntował się jak nigdy, musiałam więc wykazać się sprytem. Powiedziałam:
„Możesz posmarować mamę kremem jak tylko ci się podoba, a później ja posmaruję ciebie”.
No, i poszedł na ten układ… Miałam potem tłuste włosy, ale efekt został osiągnięty! Został! Mój mąż twierdzi wręcz, że muszę częściej robić tego typu akcje, bo wyjdę na tym lepiej niż na wizytach u kosmetyczki – dzięki codziennemu stosowaniu emolientów skóra traci mniej wody przez co staje się bardziej jędrna i gładka.
Często radzę sobie z buntami dzięki żartom i humorowi. Gdy synkowie nie chcą włożyć butów, to ja je im wkładam, marudząc, że coś mi nie pasuje i że chyba się skurczyły. Mają ubaw i zapominają o jęczeniu. 1:0 dla mnie. <3
W budowaniu relacji ważny jest każdy dzień. Nigdy nie jest za późno na poprawę i nie ma co wzbudzać w sobie poczucia winy, że czegoś się nie zrobiło…
[one_half padding=”0 10px 0 0″][/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”][/one_half_last]
Często się mówi, że jeśli chodzi o przebywanie z dzieckiem, liczy się nie ilość, a jakość. Wiem, że kiedy dziecko jest malutkie, potrzebuje naszej uwagi. Jest mu ona niezbędna także, gdy jest starsze, ale nie chodzi tu o to, żeby bez przerwy organizować zabawy, non stop układać puzzle i uczyć liter, stać nad nim i nie pozwalać się nudzić. Nie! Dziecko ma czuć, że jesteś blisko, że jesteś dostępny lub pośpieszysz na ratunek, kiedy zrobi sobie jakąś krzywdę lub kiedy kółko od auta się złamie…
Do opowiedzenia Tobie o tym, jak ja to robię – czyli o tym, jak dbam o więź z moimi dziećmi – zaprosiła mnie marka NIVEA BABY, co jest dla mnie ogromną radością, bo kosmetyków Nivea używa cała nasza rodzina. Emolienty z nowej serii mają ulepszoną formułę – nie zawierają parabenów, alkoholu i barwników. Wspierają naturalną ochronę i zapobiegają utracie wody, a co najważniejsze, mają pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka.
[one_half padding=”0 10px 0 0″]
[/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 10px”]
[/one_half_last]
Mam coś dla Ciebie
Możesz teraz sama je przetestować i przekonać się osobiście. Wystarczy, że wejdziesz TUTAJ i wypełnisz formularz, aby otrzymać w prezencie wybrany produkt z nowej serii Nivea Baby… A gdy już go odbierzesz, pamiętaj – napisz do mnie i opowiedz o swoich wrażeniach. Gorąco polecam :)!
Anna
24 stycznia 2017 @ 23:58
Przepraszam, ale dla mnie to bardzo słaby tekst, a reklama Nivea aż kłuje w oczy. Moje wrażenie jest takie, że historie i temat są próbą zamaskowania reklamy, żeby oprócz bardzo nachalnej reklamy było coś jeszcze. Ale całość jakoś dziwnie się rozjeżdża. Szkoda, bo mógłby z tego być całkiem fajny post…
Katarzyna Borowiak
20 stycznia 2017 @ 22:17
Krem S.O.S jest idealny! Sprawdza się u nas nawet na czerwoną pupę, serio posmaruje raz i pupa jest idealna bez zaczerwienień.
Jak ona to robi
28 stycznia 2017 @ 21:40
Super. Dobrze wiedzieć 🙂
Ania Kalemba
19 stycznia 2017 @ 23:55
Cudowna z Ciebie Mama! 🙂
Jak ona to robi
28 stycznia 2017 @ 21:40
staram się. Dziękuję
strasznie smaczne
19 stycznia 2017 @ 10:45
Bardzo mądry i fajnie napisany tekst. Ja też się staram wsłuchiwać w potrzeby mojego prawie dwuletniego synka i reagować na nie. Zawsze nazywam emocje, jakie go dotykają i tłumaczę, że ma prawo się złościć czy smucić, a ja jestem obok i mu pomogę. Uwielbiamy się przytulać i łaskotać. To świetnie rozładowuje napięcia i już nie raz dzięki temu wyszłam z matczynej opresji.
Jak ona to robi
28 stycznia 2017 @ 21:39
Oj tak. Przytulanie i łaskotanie rozładowuje napięcie zarówno u mamy i dziecka 🙂