Mamo jedynaka, zrób sobie kolejne dziecko
Oj, bywały dni, kiedy płakałam w poduszkę, kiedy moja głowa osuwała się po ścianie, kiedy z bezradności gryzłam parapet i mówiłam: „Po co mi to było”. Przecież jedno dziecko to prawdziwy luksus, masz tyle wolnego czasu… Zawsze możesz puścić bajkę lub sprzedać dziecko tacie na kilka minut spokoju…
Długo zastanawiałam się nad powiększeniem rodziny. Miałam pierwsze chore dziecko, któremu poświęcałam cały swój czas, całą miłość, cierpliwość i wszystkie siły do walki o przyszłość, trudno było więc myśleć o powołaniu na świat kolejnej osoby, która w końcu także będzie potrzebować miłości i uwagi…. W końcu nie sztuką jest urodzić dziecko, sztuką jest je wychować.
Lekarze przekonywali nas, żeby postarać się o rodzeństwo dla Wikiego ‒ ze względu na niego, dla nas. Nie za bardzo rozumiałam, dlaczego na nas? W tamtym okresie nawet przez myśl mi nie przeszło posiadanie więcej niż jednego dziecka. „Co ja będę, na plecach z nim jeździła? A terapie, zajęcia? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla mnie? Wiko wyssał ze mnie całą energię, tony cierpliwości, wolę walki… Już wtedy nie miałam czasu dla siebie, a co dopiero z dwójką…
A w ogóle, jak Wiko przyjąłby rodzeństwo? Wiele paskudnych myśli przychodziło mi do głowy.
Pierwszy okres podwójnego macierzyństwa był bardzo trudny. Mną samą ciągle targało tyle emocji… Młodszy, bezbronny brat musiał czasem ustąpić starszemu. Trzeba było jeszcze bardziej tłumaczyć, tulić, kochać, być z nim w tym trudnym okresie. Tak naprawdę to starszak był dla mnie w tamtym momencie najważniejszy.
Choroby, wizyty, problemy, o których codziennie myślisz, zamiast bawić się z dzieckiem czy spacerować… Dzień zaczynasz od spojrzenia w kalendarz ‒ gdzie dzisiaj jedziemy na zajęcia, co trzeba zrobić w domu…
Czułam się, jakbym zamiast dwójki dzieci miała czwórkę. Bo mój 5-latek wymagał cały czas takiej samej opieki i pielęgnacji jak roczne dziecko… Ciągle skreślam dni w kalendarzu, ale nie dlatego, że są mega ciężkie i muszę jakoś brnąć do przodu. Skreślam je z myślą, że dałam radę i że to kolejny piękny dzień!
Warto
Z perspektywy czasu widzę, że było warto. Właśnie patrzę na nich, jak bawią się samochodami na dywanie i co chwila krzyczą: „Mamo, on mi zabiera!” Po kilku minutach płaczu i kłótni idą do siebie do pokoju, zamykają drzwi i zaczynają się tulić.
Cudowne jest to, że Adaś i Wiktor potrafią myśleć o sobie nawzajem. Kiedy jeden dostanie chrupkę, od razu przypomina, że drugi nie ma. Troszczą się o sobie cały czas. I to jest piękne. Nie byłoby tak, gdyby nie trud, jaki włożyliśmy w ich wychowywanie.
Wiem, że podwójne rodzicielstwo jest trudne. Nie ukrywam, że jest mniej czasu na pasje i pracę. Owszem, da się to pogodzić, ale to jest nie to samo. Kiedyś po całym dniu spędzonym z Wikiem w przedszkolu, potrafiłam bez skrupułów „dać” dziecko tacie i wybrać się na kawę z koleżankami. Teraz nie mogę tego zrobić. To znaczy mogę, ale nie chcę. Bo, chociaż siedzę z Adasiem cały dzień w domu, kiedy wraca Wiko, nie trzasnę przecież drzwiami i nie powiem, że ja muszę odpocząć. Zależy mi na tym, żeby jak najwięcej czasu spędzać wspólnie.
Korzyści
Przygotowanie posiłków, kąpanie, sprzątanie, zawożenie do przedszkola, choroby… Przy jedynaku jest tyle pracy, a pojawienie się kolejnego dziecka wcale nie zmniejsza liczby obowiązków. Ale powiem Ci w sekrecie, że w perspektywie masz więcej czasu dla siebie :)! Dzieci potrafią zająć się sobą! Szczególnie widać to, kiedy siedzimy w domu np. podczas choroby. Wtedy naprawdę doskonale się ze sobą bawią! Wyjazdy na wakacje, uroczystości, układanie klocków czy zwykłe siedzenie przed telewizorem są o wiele weselsze. Co prawda jest też więcej sprzeczek czy kłótni, ale każda z nich nadaje życiu inny rytm.
A w dodatku ‒ kwestia empatii. Chyba nie ma rodzeństwa, które by nie zabierało sobie nawzajem zabawek i nie rywalizowało ze sobą. Ale, mimo że się kłócą, moi Synowie nie mogą żyć bez siebie. Codziennie rano mają swój rytuał ‒ muszą dać sobie buziaka na powitanie. Cały czas szukają bliskości. Są dla siebie kompanami zabaw. To jest piękny obrazek, którym warto się „karmić”.
Kto zburzy wieżę z klocków?
Kto ugryzie Cię w rękę?
Kto wesprze Cię w trudnych momentach?
Właśnie rodzeństwo!
Tresciwa
1 kwietnia 2016 @ 16:28
Dzisiaj trafiłam i dzisiaj przeczytałam. Piękny tekst. Zburzyłaś nim moją pewność, że pozostanę przy jedynaku. Zawsze myślałam, że nie dam rady. Sama, z mężem. Daleko od bliskich. Ledwo dajemy radę z jednym, który tez wymaga wiele uwagi. Lata lecą. Wszystkie badania prenetalne miałabym już do zrobienia obowiązkowo. Mąż jeszcze starszy. Synek ma 4 lata. Czasem wydaje mi się, że już za późno a czasem… Szczególnie gdy czytam takie słowa jak Twoje :). Oj namieszałaś mi w głowie!
Marta Skrzypiec
4 lutego 2016 @ 20:21
Jedyne co mi strasznie ale to strasznie przeszkadza w posiadaniu więcej niż jednego dziecka jest ciągły hałas! Oni czy się bawią w zgodzie, czy się kłócą- ciągle okropnie hałasują! Jak się bawią to pokrzykują, naśladują dźwięki aut, ganiają się- jeden wielki harmider. Jak się kłócą i biją to wiadomo- wrzaski na całego! Gdy zostaje z jednym dzieckiem, to się nagle okazuje, że cisza, spokój… Tylko po godzinie jest „mamoooo, mi się nudzi!”
Olga Komorowska
20 stycznia 2016 @ 22:53
Drugie dziecko, gdy pierwsze jest dzieckiem z niepełnosprawnością to bardzo dobry pomysł. Zmienia się perspektywa patrzenia na świat 🙂
Justyna
27 listopada 2015 @ 20:29
Bardzo dobry wpis! Bardzo na czasie dla mnie. Mamy rocznego synka i zastanawiamy się nad rodzeństwem dla niego. Czy to nie za wcześnie? Czy dam radę? Przecież nieraz z nim jednym nie mogę sobie poradzić. Mam mnóstwo wątpliwości, ale z drugiej strony bardzo bym chciała, aby rodzina nam się powiększyła. Czytając Twój wpis widać, że sprawa do ogarnięcia. Nieco nadziei we mnie wstąpiło, w moje siły.
Jak ona to robi
27 listopada 2015 @ 22:18
Gdyby nie choroba Wika, to pewnie bym wcześniej zdecydowała się na drugie dziecko. Ale jest jak jest i nie żałują. Zawsze można znaleźć przeszkody na powiększenie rodziny. Wiadomo jest ciężko. Czasami nie wiem, gdzie mam włożyć ręce. Ciepła kawa? Może na weekend 😉
Ale, kiedy spoglądam na nich i widzę jak są za sobą. To wiem, że było warto. : )
Magda | Skrytka Magdaleny
27 listopada 2015 @ 09:10
Wszystko się zgadza 🙂 Bardzo bym chciała, żeby mój synek miał rodzeństwo i to najlepiej w zbliżonym wieku! Ja jestem jedynaczką i cały czas odczuwam brak rodzeństwa w taki czy inny sposób. Mój Paweł ma za to dwie siostry i są dość zgrani. Strasznie im tego zazdroszczę!
Jak ona to robi
27 listopada 2015 @ 22:38
Wiem o czym mówisz. Ja mam młodszego brata o 11 lat i czuję się jakbym była jedynaczką. Być może wszytko się zmieni jak założy rodzinę. Póki co jesteśmy na innych etapach.
To kiedy drugie? 😉
Dorota Dorota
27 listopada 2015 @ 08:45
Moje siostry są sporo starsze ode mnie 11 i 14 lat ..tak naprawdę wspólny „język” nawiązałyśmy kiedy każda z Nas założyła swoją rodzinę ..ale i tak fajnie jest pogadać o życiu codziennym z nimi 😉 Za 1,5 m-ca przyjdzie na świat Nasz drugi syn..starszy ma już skończone 7 lat – chodzi do 2 klasy (ponieważ „dopadło go” zamieszanie „edukacyjne”. Synek bardzo się cieszy, że będzie miał rodzeństwo – nie może się doczekać zawsze Nam powtarza, że nareszcie przestanie być samotny !! ale ostatnio wiele spraw wokoło zaczęło mnie szokować .. wczoraj wychowawczyni (chyba miała trudny dzień – bo coraz bardziej nie radzi sobie z klasą) poskarżyła się, że syn stał się bardzo agresywny zarzucając mi, że najprawdopodobniej przyczyną agresywności jest zazdrość o młodsze rodzeństwo !! Nogi mi się dosłownie ugięły !! Zaczęłam się zastanawiać co Ty kobieto wiesz o naszym życiu ! Czy jesteś z Nami kiedy poświęcamy dziecku czas ? kiedy się przytulamy codziennie, kiedy mówimy sobie KOCHAM CIĘ !, kiedy synek głaszcze brzuch i mówi „nie mogę się Ciebie doczekać braciszku” – oczywiście emocje w moim stanie poszły górą .. przyszliśmy do domu i popłakałam się (wiem wiem to nic pomoże .. czasami jednak przynosi ulgę) synek przytulił się i powiedział „Mamo przecież ja nie terroryzuję całej klasy.. po prostu jak mi ktoś dokucza i mnie popycha to oddaję mu tym samym ..tyle, że ten drugi biegnie się już poskarżyć” ..i jak ja mam wychowywać syna ?? na zasadzie nastaw drugi policzek kiedy dostajesz w pierwszy ?? bądź skarżypytą ?? .. wrrrrr..mam mętlik w głowie .. chociaż katechetka z religii przeszła już samą siebie ..dziecko wróciło ze szkoły i oznajmiło „mamo Pani z religii powiedziała, że kiedy kobieta jest w ciąży i rodzi dziecko to odczuwa potężny ból” – przytaknęłam i powiedziałam no tak jest syneczku .. ale po chwili dodał „mamo ale to ból za GRZECHY – tak powiedziała Pani !” .. nie ogarniam już tego !!!! Ufff .. ależ się pożaliłam .. jedno jest pewne niedługo będzie Nas więcej .. 🙂 i wszystkich obowiązków będzie więcej !!! ale cieszę się bardzo !!!! i nie żałuję, że podjęliśmy decyzję o powiększeniu rodziny !!!
Jak ona to robi
27 listopada 2015 @ 22:35
Przede wszystkim – Gratulacje!
Jeszcze nie mam dziecka w wieku szkolnym i nie mam doświadczenia.Ale z tego co piszesz, to przedszkole to dopiero rozgrzewka.
Nauczyciele cżęsto agresję i „nieposłuszeństwo” winią rodziców za takie zachowanie. Nie mówię, że tak zawsze jest, ale tak jest – wygodniej? Ciężko jest im wysłuchać, to co dziecko ma do powiedzenia. liczy się posłuszeństwo. Skoro Syn komunikuje, że ktoś mu dokucza to ma prawo sobie tego nie życzyć. Nauczycielka powinna dawać poczucie bezpieczeństwa tak małym dzieciom, więc szczególnie powinna to nadzorować.
Każdy jest tylko człowiekiem, więc może faktycznie miała zły dzień. Praca z dziećmi do spokojnych nie należy. Mam nadzieję, że to chwilowy spadek formy i wychowawczyni pomyśli nad rozwiązaniem.
Co do lekcji religii. Zatkało mnie….udało wam się synowi jakoś wytłumaczyć?
Dorota Dorota
28 listopada 2015 @ 12:49
Powiedzieliśmy synowi, że dziecko to dar od Boga ! owszem musi kobieta trochę pocierpieć (czasami jak patrzy na mnie kiedy mam dziwną minę gdy dostanę akurat w żebra od małego łobuza w brzuchu to powtarza mi – „a widzisz mówiłaś, że ciąża to nie choroba a jednak coś Cię boli” ) ale na pewno mamy nie rodzą w bólu za swoje grzechy ! Syn popatrzył i odpowiedział „wiedziałem, że z tą katechetką jest coś nie tak .. Ona zawsze Nam jakieś dziwne historie opowiada” 🙂
Magda Mama w USA
22 lutego 2018 @ 19:28
Katechetka ma racje. W Biblii jest wyraźnie napisane, że bóle porodowe to kara za grzech pierworodny.
Renia Hanolajnen | Ronja
27 listopada 2015 @ 00:06
Piękne słowa! Już nie mogę się doczekać, jak to będzie u nas. Pewnie trochę inaczej (ze względu na różnicę wieku i płci), ale mam nadzieję, że równie pięknie 🙂 A może nawet kiedyś o trzecie się postaramy… 😉
Jak ona to robi
27 listopada 2015 @ 13:40
Będzie pięknie. Już niedługo się przekonasz. 🙂
ugotowani.tv
26 listopada 2015 @ 21:46
Kłóciłam się z siostrami na poważnie, codziennie. Ale zawsze byłyśmy za sobą. Jednego cukierka dzieliłyśmy na 4. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia .
Jak ona to robi
27 listopada 2015 @ 10:35
Rodzice pięknie Was wychowali