Matki kontra Matki. Ale ja naiwna byłam!
Karmienie piersią vs. karmienie butelką. Mamy wózkowe vs. chustowe. Matki pracujące vs. matki zostające w domu. Każda chce podkreślić swoją ważność. Kiedy planowałam swoje pierwsze dziecko, zawsze wydawało mi się, że jako mama automatycznie będę należeć do grupy społecznej, w której wszyscy się rozumieją, a kiedy potrzeba – wycierają sobie nawzajem łzy i klepią po ramieniu, razem pchając wózek zwany macierzyństwem. No i co? Naiwna byłam. Okazuje się, że wpakowanie się do klatki lwa jest właściwie bezpieczniejsze niż wejście ze swoim dzieckiem do piaskownicy. Tam nie ma litości.
„Niech Pani zobaczy, jak się zachowuje Pani dziecko!”
„Nie wolno!”
„Trzeba było siedzieć w domu, a nie zajmować się karierą!”
„Moje dziecko jest mądrzejsze, bo karmiłam piersią!”
Opowiem, Wam historię. Kiedyś spotkałam koleżankę. Rozmawiałyśmy o naszych dzieciach i od słowa do słowa zaczęliśmy wymieniać poglądy na temat macierzyństwa i tego, jak po czasie, zmieniło się nasze podejście do pewnych spraw. Miła rozmowa i dużo czarnego humoru. Bo w końcu trzeba sobie jakoś radzić…
Rozpoczął się temat spania. Każda mama wie, że usypianie dziecka i nocne wstawanie nie należą do rzeczy łatwych, zwłaszcza na początku, kiedy musimy się zadowolić 3 godzinami snu i jeszcze ogarnąć cały dom, włączając męża. 🙂
Wracając do rozmowy.
Wytłumaczyłam koleżance, jak moje macierzyństwo zmieniło się wraz z pojawieniem się drugiego dziecka. Dużo rzeczy się zmieniło – nabrałam dystansu, cierpliwości i jeszcze bardziej pokochałam swoje dzieci. Przyznałam się do swoich błędów. Przy pierwszym dziecku uważałam, że dziecko nie ma prawa sypiać w naszym małżeńskim łóżku i że każdy powinien mieć swoje miejsce do spania. Z drugim dzieckiem było już inaczej i przyznaję, że wpuściłam mojego kochanego intruza do łóżka. Z dwóch powodów. Po pierwsze, karmienie nocne jest wtedy dużo łatwiejsze. Wystawiasz cycka i dziecko ma całodobowy catering. A po drugie – wsłuchałam się w jego potrzebę. Bywały noce, że potrzebował mnie bardziej. Naturalnym było dla mnie przytulenie go i położenie do snu, zamiast wprowadzania zasad typu „wypłaczesz się, zmęczysz – to zaśniesz”.
Odsłoniłam swoje emocje. W końcu kto nas zrozumie lepiej niż druga matka – myślałam. Po moich wywodach i opowieściach o błędach, zostałam poklepana po ramieniu i pochwalona. ALE, ALE! Nie powinnam tego robić bo się przyzwyczai, udusi, rozpieści itd. Ale jak mogę pozwolić spać z nami?, Ale jak wpłynie to na nasze małżeństwo?
Mąż ma się dobrze, dziecko szczęśliwe, nie wiedzę ofiar mojego podejścia, więc w czym problem?
- Ale…
To słynne „ale” słyszę na swojej macierzyńskiej drodze dosyć często. „Dobrze robisz, ALE…”; „Nie karmisz piersią, ALE…”Głos wypowiadający „ALE” brzmi dumnie. Coś w stylu: „Co ty możesz wiedzieć – ja przecież wiem lepiej!”
Kurczę, nie negujmy czyichś metod wychowawczych. Każdy z nas ma inne przekonania, doświadczenia życiowe, a każde z naszych dzieci – inny temperament. No i uświadommy sobie, że nie ma jednego modelu wychowania. Nie ma. Tak naprawdę nie ty jesteś osobą, która może mnie osądzać – za kilka lat to moje dzieci rozliczą mnie z tego, czy zdałam najważniejszy egzamin w moim życiu – bycie mamą.
Skąd ja mam wiedzieć, co jest najlepsze dla twojego dziecka? Czy ty możesz wiedzieć, co jest najlepsze dla mojego? Za kilka lat okaże się, że to, w co teraz każdy rodzic wierzy: „bezstresowe wychowanie”, „rodzicielstwo bliskości”, może się okazać błędem wychowawczym. Jakiś wielki uczony nagle stwierdzi, że to, co teraz jest trendy, w rzeczywistości szkodzi dzieciom… Może tak być, ale nie musi. Dla mnie ważny jest wzajemny szacunek, miłość, szczerość i podążanie za swoim dzieckiem, a nie tresowanie go tylko po to, żeby spełniać czyjeś wymagania.
Patrzmy na „swoje podwórko” i wsłuchajmy się w nasze dzieci. Podążajmy za nimi, a nie traćmy czasu na to jaki model wychowania wybrały Jolka czy Zośka. Owszem, reagujmy, jeżeli widzimy, że dzieje się coś złego (przemoc, alkoholizm), ale okazujmy sobie nawzajem więcej szacunku. Każda z nas jest wyjątkowa, ale każda z nas powtarza ten sam schemat: bunt dwulatka, trudności z nastolatkiem… Zachęcam Was, aby przestać sobie nawzajem dogryzać. Zacznijmy działać razem, w imię dobra dzieci!
Zostawiam Was na koniec z tym oto filmem:
Bogna | Zostałam psychologiem
25 marca 2017 @ 11:02
Artykuł w punkt!
Jak urodził się nasz synek czułam się mega zagubiona i starałam się szukać informacji (dot. choćby karmienia) w różnych miejscach (u położnych, koleżanek, w książkach,na blogach a nawet tych nieszczęsnych grupach facebookowych dla mam – te są najgorsze). I im więcej się w to wszystko zagłębiałam tym gorzej się czułam. Nie dość że każdy mówił coś innego, to jeszcze bardzo często takim tonem, że czułam się jak najgorszy rodzic świata. Dzisiaj (czyli po ponad 9 miesiącach) na szczęście mam już do tego dystans, ufam sobie, mężowi i synkowi i po prostu wiem, do kogo mogę się zwrócić o radę, komu wyżalić.
A jedyna rada jaką ja mam dla wszystkich mam, to żeby ufały sobie i nie przejmowały się gadaniem otoczenia 🙂
Kasia K.
23 maja 2016 @ 09:09
Niedługo będę podwójną mamą. Ale czy to oznacza, że wiem co jest potrzebne każdemu napotkanemu dziecku? Najważniejsze czego nauczyło mnie macierzyństwo to fakt, że każde dziecko jest inne. I to do sprawdziło się paniom Ale – niekoniecznie sprawdzi się mi.
Jak rozmawiam z innymi mamami i słucham co robią – kiwam głową, nawet jeśli ja bym w życiu tak nie zrobiła. I robię to szczerze, bo wiem, że to po prostu u nich się sprawdza. Proste!
No chyyyyba, że ktoś prosi o radę – jako i ja prosiłam doświadczone matki – wtedy to co innego 😉
Poza tym to cześć! Bo czytam, a po raz pierwszy komentuję 🙂
Jak ona to robi
24 maja 2016 @ 14:28
Dokładnie, każdy robi tak jak uważa. Jeżeli potrzebuję pomocy, porady – to pytam. 🙂
Zawsze można uzyskać innej osoby ciekawe rozwiązania na dany problem,bo w końcu nie każdy wie wszyto. 😉
Witam Cię moja droga. Fajnie, że jesteś i się odezwałaś 🙂 Miłego dnia
Olomanolo.pl
18 lutego 2015 @ 13:23
Ile matek tyle sposobów na wychowanie dzieci.
Magda (Lifebymada.pl)
18 lutego 2015 @ 10:46
Podczytuję Cię już od pewnego czasu, w końcu postanowiłam skomentować:)
Zgadzam się z tobą w 100%. Za miesiąc moja dzidzia wyjdzie na świat, a już będąc w ciąży non stop słyszałam „dobre” rady. I już boję się co będzie jak dziecko będzie z nami. Uważam, że każdy jest inny i każdy powinien słuchać tylko siebie i potrzeb swojej pociechy, a nie innych bardziej doświadczonych mam. Tzn. oczywiście jestem za tym aby wysłuchać i to co nam odpowiada wdrożyć w życie, ale wiele ludzi zazwyczaj oprócz pomocy chce wręcz wymuszać swoje racje.
Świetny wpis. Pozdrawiam:)
Jak ona to robi
18 lutego 2015 @ 16:23
Zgadzam się z Tobą w 100%. Na początku nie byłam wszechwiedzącą mamą. Dużo pytałam i wsłuchiwałam się co podpowiada mi serce. Najgorsze były momenty, kiedy ktoś zaczynał zalewać mnie „dobrymi radami” o które nie prosiłam. Wtedy musiałam być bardzo asertywna.! Oczywiście niektórzy nadal wiedzą jak powinnam postępować ze swoim dzieckiem, pracą. Ale przestałam już utrzymywać kontakty z tymi osobami. Szkoda życia.
Mam nadzieję, że nie trafisz nigdy na tak toksyczne osoby.
Czyli dzidzia urodzi się w marcu? To jak mój Adaś.
Chłopiec czy dziewczynka?
Zapraszam do częstszego komentowania. Ja nie gryzę 😉
Magda (Lifebymada.pl)
19 lutego 2015 @ 06:49
Hehe, nie ma sprawy.:) I dziewczynka i tak w marcu. Już się nie mogę doczekać i boję zarazem.:)
Tak naprawdę, żeby mieć w życiu jakieś wnioski to każdy musi się uczyć na swoich błędach. A ludzie „dobra rada” są wszędzie i chyba nie da rady nie spotkać takich na swojej drodze.:)
ps. miłego dnia.:)
Ewa TK
10 lutego 2015 @ 10:45
też swojego synka wpuściłam do łóżka wtedy kiedy karmiłam piersią-doradziła mi to położna. Jaka to wygoda… dosłownie cycek wystawiony-maluch zadowolony. Karmiłam 1,5 roku bo chciałam, słyszałam też słowa, że za długo, że po co… że jakieś 'ale’ Uważam ten etap za najlepszy w moim życiu. Każdy ma prawo do wychowywania swoich pociech zgodnie ze swoimi poglądami. Każda mama dobrze wie co będzie najlepsza dla swojego dziecka. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Jak ona to robi
10 lutego 2015 @ 12:20
Ja karmię już rok i dochodzą do mnie komentarze typu „dlaczego tak długo?” Robię tak, jak podpowiada mi serce.
Twój synek ma fajną mamę 🙂
Lucy eS
5 lutego 2015 @ 22:45
Ejmen!
Lefti
5 lutego 2015 @ 19:25
Aleś Ty to Elwirko pięknie i trafnie napisała 🙂
Jak ona to robi
7 lutego 2015 @ 23:39
Dziękuję :*
Piotr Kostecki
5 lutego 2015 @ 10:26
Zgadzam się z Tobą, ale … 😉
Jak ona to robi
5 lutego 2015 @ 10:32
Ale …. 🙂
Małgorzata Stryjecka
4 lutego 2015 @ 10:35
Jesteś genialna!!!
Jak ona to robi
4 lutego 2015 @ 12:10
Ja? Nie! 🙂
Pewnie każdy ma takie przemyślenia.
Agnieszka
5 lutego 2015 @ 10:43
Pewnie nie każdy, a na pewno nie te matki od „ale” 😉
Dobry filmik, oddaje sedno sprawy. Wiem, że głupio się wypowiadać nie będąc matką, ale mam podobne przemyślenia. Nie tylko odnośnie macierzyństwa, podobnie jest ze… zdrowym odżywianiem. „Ach, nie lubisz mięsa, ALE czy wiesz, że…”, „Używasz mąki pełnoziarnistej? To dobrze, ALE czy wiesz, że pszenna to gluten, a gluten to zabójca…?”. Itd. 🙂
Jak ona to robi
10 lutego 2015 @ 12:13
Masz rację.Słynne”ALE” dotyka zdrowego odżywiania, wyboru partnera, pracy, sukienki na Sylwestra…wychodzi na to, że wszytko. Ciekawa jestem czy mężczyźni mają z tym problem? 😉