Modnie vs wygodnie, czyli jak ubrać małego przedszkolaka
To nie jest tak, że zawsze przechodzę obojętnie obok sklepów z ubraniami. W końcu jestem kobietą i też mam uczucia. Za każdym razem, kiedy wchodzę do Zary, miękną mi kolana. No, bo jak przejść obojętnie obok bluzki, która ma tak piękny kolor i tak rewelacyjnie pasuje do tych butów, które dostałam od mamy….
Lubię dobrze wyglądać i dobrze się ubierać. Ale ciuchy nie są wyznacznikiem mojego dobrego samopoczucia, za bardzo praktyczna jestem w tej kwestii.To samo dotyczy moich dzieci… może łatwo mi mówić, bo mam dwóch synów, ale wydaje mi się, że w tym przypadku nie ma co wprowadzać podziałów, skoro znam chłopców, którzy lubią się stroić bardziej niż dziewczynki.
Nie wychowuję dzieci w poczuciu, że życie polega na posiadaniu i wyglądaniu… Uczę ich, że ważna jest jakość, że dobrze jest fajnie i schludnie wyglądać, ale ogólnie w moim domu panuje minimalizm i wygoda. Jeżeli jeszcze nie zrobiłaś porządków w szafie i nie możesz się za to zabrać, to zmiana sezonu z letniego na jesienny jest idealnym momentem. Jak to zrobić?
Obserwuje swoje dzieci i widzę, które ciuchy im się podobają, w których się dobrze czują. Młodszy syn ma już swoje zdanie co do rzeczy i sam decyduje, co chce ubrać. Za to starszemu czasami wszystko jest obojętne. Przeprowadzając selekcję w szafach, zawsze zadaję sobie następujące pytania:
- Czy ubranie dobrze pasuje?
- Czy dzieci lubią w nim chodzić?
- Czy podrażnia, czy guziki lub gumka mogą obcierać?
- Czy łatwo się je wkłada?
Kolejne wskazówki:
Różnice
Wygodnie nie znaczy zawsze w tych samych ciuchach. Można kupić legginsy w różnych kolorach, tak żeby dziecko widziało różnicę i dostrzegało, że strój jest urozmaicony.
Czasami trzeba pewne rzeczy olać ….
Jeżeli wysyłam dziecko do przedszkola lub na dwór w ładnej bluzce, akceptuję, że może się ona pobrudzić (a plamy z trawy mogą nie zejść) albo nawet podrzeć. Podejmuję to ryzyko na własną odpowiedzialność.
Najważniejsze: Nawet najładniejsza koszula czy spodenki odpadają, jeśli nie są wygodne. Umówmy się, rurki i ramoneska ze skóry wyglądają bosko na małym chłopcu, ale chyba tylko do zdjęć, bo nie wierzę, że taki strój nie krępuje ruchów.
Samodzielność
Ciuchy wybieram tak, żeby dziecko samo mogło je zdjąć, założyć i zapiąć z niewielką pomocą. Swoboda i wygoda są niezwykle istotne dla dzieci, zwłaszcza podczas prób korzystania z toalety lub nauki samodzielnego ubierania.
Odpowiednia liczba zabawek i ciuchów dla każdego oznacza co innego, zawsze mamy ich mało lub wystarczająco;). Nie mam zbyt wielu rzeczy, staram się kupować zestawy, by części garderoby pasowały do siebie.
Im mniej dzieci mają do wyboru, tym lepiej dla nich. Nie muszą przebierać w stercie ciuchów. Jeśli chodzi o młodsze dzieci, możesz pomóc im w podejmowaniu decyzji, dając dwa zestawy do wyboru.
Wybieraj ciuchy w jednolitych kolorach lub z małymi nadrukami i rób tak, by podczas tworzenia zestawu ubrania ze sobą współgrały. Dlaczego? Podczas treningu samodzielnego ubierania dzieci czasem ponosi kreatywność;). Przynajmniej, Droga Mamo, nie będziesz się irytować na widok swojego dziecka, które włożyło bluzkę w kratę i spodnie w paski, a na to koszulkę na ramiączkach. Kiedy dziecko uczy się samodzielności, warto oszczędzić mu uwag. Ubieranie się nie ma być karą :)!
Ładne i brzydkie
Małe dzieci, zwłaszcza te, które właśnie uczą się samodzielnie jeść i pić, brudzą ubrania zdecydowanie częściej. Mało tego, obcierają kolana podczas pierwszych prób chodzenia i trzeba mieć w zapasie ciuchy na przebranie.
Ale chwila… Z doświadczenia wiem, że nie warto kupować wielu wyjściowych ubrań. Moi synowie mają po jednej koszuli i jednym swetrze – nie przesadzam. Dzieci tak szybko rosną, że nie zdążą nawet zniszczyć rzeczy, zanim z nich wyrosną. A poza tym od czego są pralki? Wolę kupić wygodne ciuchy dobrej jakości, co do których mam pewność, że po kilku praniach nie będą wyglądały jak szmaty.
Rzeczy na wyjście. Koszula, pidżama… Uczę dzieci, że ubieramy się stosownie do sytuacji. Stój galowy jest czymś innym niż ubranie na podwórko. Całe szczęście, że moi chłopcy mogą podpatrywać męża, więc o jest mi o tyle łatwiej, że nie mają obiekcji, gdy muszą nałożyć koszulki z niecierpianymi przez nich guzikami – w końcu tata też nosi koszulę ;).
Organizacja
Jeżeli masz dużą szafę, kup podzielnik i poukładaj osobno bluzki, osobno spodnie i tak dalej. Dobrym rozwiązaniem są płócienne szuflady, oznaczone nazwami dni tygodnia, do których wkłada się przygotowane zestawy ubrań.
Zmieniam ciuchy co sezon, mimo że my, rodzice, potrafimy chodzić przez 5 lat w jednych spodniach. To pozwala nam uniknąć porannych kłótni, o to, czy na pewno nie można założyć zimą krótkich spodenek lub letniej sukienki.
Od przybytku głowa boli
Pamiętam, że na początku mojej macierzyńskiej drogi miałam tak dużo ubrań, że kiedy zbliżał się okres wymiany garderoby, bo syn wyrósł lub czegoś mi brakowało, okazywało się, że wielu ciuchów w ogóle nie zdążył założyć, a są już za małe.
PS Jeżeli będzie chciały, to w następnym poście pokażę Wam, jak łączę zestawy ciuchów i jak szukam promocji na ubrania 🙂
Monika Konefał
21 września 2016 @ 15:11
Dobra. Szczerze podziwiam ludzi, którzy mają w szafie taki porządek. Próbowałam. Milion razy. Nie potrafię. Ale tak, jak napisałaś- od przybytku boli głowa. To prawda! Mam 23 kartony ubrań dla corki- po wszystkich kuzynkach. I najzwyczajniej w świecie nie mam na nie miejsca. Mam mnóstwo moich ubrań których nie noszę… bo jakoś tak po ciąży nie mogę wrócić do dawnego wyglądu… ale patrze na Twoje zdjęcia i mi wstyd. Bo ja, gdybym otwarlam teraz szafę, i zrobiła zdjęcie to można by było nasze zdjęcia zestawić jako skrajności 😛
Jak ona to robi
23 września 2016 @ 09:28
Absolutnie ma ci nie być wstyd! To nie o to chodzi. Ja nie jestem perfekcyjna, o nie nie. Po prostu, któregoś pięknego poranku szykując dzieci do przedszkola, szukałam skarpetek bluzki, i nie mogłam ich znaleźć w gąszczu ubrań…. Trwało to długo i byłam już spóźniona i wkurzona. Po powrocie z pracy stwierdziłam, że nie chcę tracić czasu na bezsensowne szukanie skarpetek, bluzeczek niczego….. Wywaliłam wszytko z szaf i ułożyłam ciuchy. 🙂 O tego czasu,moje wychodzenie z domu jest dużo spokojniejsze. … Ogólnie stwierdzam, że adrenalina jest najlepsza przy sprzątaniu. Wtedy bez sentymentów wyrzucasz ciuchy 🙂
Na macierzyńskim
23 września 2016 @ 10:16
Właśnie wczoraj zaczęłam segregację. Choć jeszcze sporo przede mną. Najbardziej boli jednak to, że widzę ile pieniędzy zmarnowałam na ubrania, w których nie chodzę… Wiesz…generalnie ja nie mam sentymentu do niczego. Wstyd się przyznać, ale nawet ślubne kartki wyrzuciłam pewnego pięknego dnia… Za to mój Luby to chomik. 😀 Zachowuje z wielkim sentymentem naprawdę WSZYSTKO 😉
Mimama
8 września 2016 @ 12:32
uroki początków macierzyństwa są takie, że chyba każda mama ma za dużo ubranek :). Dopiero potem się ogarniamy. Mój synek jeszcze nie wybiera ubranek i generalnie nie obchodzi go to, co nosi, ale jest na etapie uczenia się jedzenia i picia, więc niespieralne plamki już mamy. Też segreguję w taki sposób rzeczy i staram się ograniczać ich liczbę. Jednak przed nami nauka chodzenia – wtedy może będę potrzebowała jakiegoś sensownego zapasu :).
Magdalena
8 września 2016 @ 09:51
A ja chciałam zapytać gdzie kupujesz ciuchy dla dzieci, żeby były dobrej jakości i właśnie po kilku praniach nie wyglądały jak szmaty? Masz jakieś pewniaki??
Pozdrawiam,
Magda G.
amir
29 września 2016 @ 10:03
Ja np. swojej córce często kupuję ubrania od pepe y flor (niewielka polska marka ciuchowa dla mam i córek). I właśnie za jakość ich uwielbiam. I moje ubrania od nich, i córki świetnie się noszą i nie tracą nic z wyglądu po kolejnych praniach
Ania Kalemba
8 września 2016 @ 06:45
aż żałuję, że nie jestem mamą i nie mogę w pełni skorzystać z wpisu, ale może kiedyś się przyda 😉
Jak ona to robi
8 września 2016 @ 15:52
Aniu, ale te zasady dotyczą też mnie, więc śmiało możesz korzystać 🙂