Skip to content

5 komentarzy

  1. Rafał
    21 stycznia 2016 @ 11:55

    W takich sytuacjach zawsze się zastanawiam, dlaczego ktoś chce powiedzieć – „tak, da się, potrafię”? A nie ma też tak, że są rzeczy, które częściej robi kobieta? Bo po prostu robi to lepiej, bo ma ku temu lepsze predyspozycje? To jest zwyczajne uzupełnianie się i świadomość, że nie musi się umieć wszystkiego, bo po co? 🙂

    Te dwie historie pokazują brak dojrzałości tych kobiet (prawdopodobnie też ich mężów) i problem komunikacji w związku. Jeśli ktoś nie potrafi postawić granic, tym samym rezygnuje z własnego szczęścia. To nie jest więc głównie problem partnera – „bo mu dobrze” (chyba, że dochodzi do przemocy psychicznej), ale kobiety, która się na to godzi. Wiem, że aspekt psychologiczny sprawia, iż to jej jest ciężko się przemóc, bo… trzeba dojrzeć. Trzeba zrozumieć, że moje potrzeby są ważne tak samo jak te drugiej strony i znaleźć kompromis. Dodatkowo – w przypadku Zosi – zastanawiam się, czy ona chce tyle pracować, czy chce być po prostu doceniona, co wnioskuję po słowach „chciałaby więcej znaczyć dla swojego męża”. Sama praca tego nie zmieni, a rozwój ich relacji. To bardzo ciekawy temat, nad którym można długo dyskutować. Dobrego dnia. 🙂

    Reply

  2. Magda Książek
    13 stycznia 2016 @ 11:04

    Mam koleżankę, która jest prawdziwą bizneswoman, prezesem i właścicielem dużej firmy o technicznym profilu. Osiągnęła dużo i zarobiła bardzo dużo i wiesz co? Ona uważa, że to nie było warte chwil które straciła z dziećmi. Nie widziała pierwszych kroków, ma trójkę dzieci, każde z innym facetem, bo nie udało się utrzymać związków. Taki sukces to wiele wyrzeczeń. Myślę, że wiele kobiet po prostu nie jest na nie gotowych. Wiele z nas woli mieć szczęśliwą rodzinę i „jakąś tam” karierę niż odwrotnie. Wszystko to kwestia priorytetów 🙂

    Reply

    • Magda Książek
      13 stycznia 2016 @ 11:05

      A! Teraz wynajęła firmę, aby mieć 2 lata urlopu. Mówi, że zarobi mniej, ale będzie miała czas i nie może się już tego doczekać 🙂

      Reply

  3. Żelikowska | Angelika Berdzik
    12 stycznia 2016 @ 22:22

    To u mnie jest całkiem na odwrót. Wszystko robię ja, bo taka ze mnie zosia-samosia. Sama rozliczam PITy, ogarniam sprawy administracyjne, rachunki, przelewy, terminy u lekarzy, dom, dziecko, zakupy, życie. Nawet te „męskie” obowiązki często, chociaż staram się dawać szansę mojemu mężowi. Niech się wykazuje chłopak 😉 Jestem w naszym domu (a mieszka z nami też teść) osobą najczęściej bywającą na strychu i w piwnicy, najczęściej używającą śrubokrętów, taśm, młotka, pilników i czego tam jeszcze. I nie przeszkadza mi to, bo to lubię. Czasami K. ma do tego „ale”, że przecież mogłam poczekać na niego itp., ale ja to po prostu lubię. Wychowywałam się w babskim domu i musiałyśmy sobie radzić, więc i kobiece, i męskie zajęcia są dla mnie normalne. Ale to nie jest tak, że mi mąż do niczego nie potrzebny, albo że to on się świetnie ustawił bo ja wszystko robię. On trzyma nad tym wszystkim pieczę, bo ja jako DDA miewam spore problemy z organizacją, odpowiedzialnością i paradoksalnie zaradnością. Jak mam źle poustawiane priorytety to wszystko leży i kwiczy, więc mój mąż pilnuje mnie, zachęca, koryguje i pomaga we wszystkim, w czym potrzebuję pomocy, co zazwyczaj jest po prostu stwarzaniem mi przestrzeni do działania. W naszym małżeństwie to on jest głową, ale to nie znaczy, że ja jestem mniej ważna albo patologicznie podległa – jak to niektórzy rozumieją. Myślę, że staramy się działać mądrze i z wzajemnym szacunkiem nawet jeśli kwestią jest tak trywialna rzecz jak mycie garów czy zmienianie pieluchy dziecku.

    Wydaje mi się, że może dopiero następne pokolenie, albo i dopiero pokolenie naszych wnuków zacznie się poruszać w tych kwestiach zupełnie inaczej. My jesteśmy mimo wszystko owocem tego, co siali nasi dziadkowie i pradziadkowie, gdzie baby miały się zajmować dziećmi, a chłopy pracą. Zanim zajdą znaczące zmiany kulturowe musi dojść do wymiany pokoleniowej 😉

    Ps. 10-letnia dziewczynka nie może iść 5 lat później na medycynę 😉 15-latek nie przyjmują 🙂 Taki tam błąd logiczny 😀

    Reply

    • Jak ona to robi
      12 stycznia 2016 @ 22:38

      Generalnie ja zarządzam domem, ale są pewne rzeczy który nie dotykam. Czasami wynika z mojego lenistwa lub brak czasu. Bo po co mam , to zrobić skoro on zrobi to szybciej. 😉 Zaczyna mnie, to denerwować, bo miesiące lecą a ja nadal nie nauczyłam się np. dobrze obsługiwać aparatu. 🙂
      Zmiany kulturowe muszą nastąpić, ale czasami się zastanawiam, czy po prostu nie zaakceptować faktu. że pewne rzeczy wychodzą lepiej nam lepiej niż facetom. a co raz cześciej widzę, że kobietom ciężko jest pogodzić wszystkie aspekty życia czyli bycie mamą, żoną, kochanką i dobrym pracownikiem. Tzn. ja wiem, że się da. Ale chyba po jakiś czasie następuje wypalenie.

      P.S.
      Dzięki za czujne oko 😉 Tak to jest jak się pisze wpis z dzieckiem na kolanie 😉

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *